,

Zalewane mieszkania w bloku w Gdańsku. "Spółdzielnia się na nas obraziła"

26.05.2023 10:08

Mieszkańcy gdańskiej dzielnicy Ujeścisko od ponad pół roku próbują zgłosić problem z zalewanymi mieszkaniami w nowo oddanym budynku. Telefon spółdzielni milczy, a zarząd nic w tej sprawie nie robi. I to pomimo tego, że dalej obowiązuje gwarancja na budynek i - zdaniem lokatorów - wystarczy zgłosić się do wykonawcy o naprawę nieszczelnych tarasów. Poprosili w tej sprawie Radio ZET o interwencję, którą spółdzielnia również kompletnie zignorowała.

Gdańsk
fot. Maciej Bąk/Radio ZET

Chodzi o budynek przy ulicy Przemyskiej 35. Jego mieszkańcy są po ogromnych przejściach, bo Spółdzielnia Ujeścisko kilka lat temu popadła w gigantyczne problemy za sprawą jej poprzedniego prezesa. Skusił on ludzi mieszkaniami w dobrym standardzie wykończenia w nowo powstających budynkach, po czym inwestycje - jedna po drugiej - zaczęły stawać.

Ostatecznie Grzegorz H. wylądował w areszcie z ponad 400 zarzutami prokuratorskimi. Zarząd spółdzielni się zmienił, sprzedano część majątku, spłacono milionowe długi, a mieszkańcy po latach batalii, z ponad 4-letnim opóźnieniem, wreszcie wprowadzili się do swoich mieszkań. I wydawało się, że w końcu zrobi się spokojnie.

Gdańsk. Zalewane mieszkania w bloku

Większość osób wprowadziła się do budynku na początku 2022 roku. Problemy zaczęły się późnym latem. Po obfitych deszczach do mieszkań w jednym z pionów zaczęła cieknąć woda. - W moim przypadku musiałem wyrwać kable ze ściany, bo woda wlewała się do mieszkania przez kontakty. To wszystko ciągle puchnie. Próbujemy usuwać przyczyny, ale to non-stop wraca. To będzie walka z wiatrakami, dopóki nie naprawi się przyczyny - mówi Paweł, mieszkaniec bloku przy Przemyskiej.

U jego sąsiadki Agnieszki woda dostaje się z kolei do pokoju dziecięcego. - Woda, która leje się z góry, zalewa całą stolarkę okienną, niszcząc ją. Dostaje się też do środka, zostawiając bąble, do tego dochodzi grzyb. A najgorzej było zimą, podczas odwilży. I w takich warunkach muszą mieszkać dzieci! - zwraca uwagę kobieta. Woda, która zalega na tarasach, cieknie przez wszystkie mieszkania na wszystkich piętrach aż do hali garażowej na poziomie -1.

Mieszkańcy od momentu pojawienia się pierwszych problemów zaczęli zgłaszać ten problem spółdzielni. Wiedzieli, że budynek został dopiero co oddany do użytku, więc wykonawca powinien na własny koszt naprawić swój błąd. Wystarczy mu całą sytuację zgłosić i wyegzekwować realizację gwarancji.

Dzwoniłam dziesiątki razy do spółdzielni. Zgłaszaliśmy to mailowo. I nie ma żadnej odpowiedzi. Żadnej! Aleksandra, jedna z mieszkanek

Jedynym ruchem spółdzielni było wysłanie konserwatora z silikonem do uszczelniania parapetów. Sam miał ocenić skuteczność tego rozwiązania na... 3 proc. Problem bowiem najprawdopodobniej leży gdzie indziej: w źle skonstruowanych tarasach, z których leje się woda.

Gdańsk
fot. RadioZET/Maciej Bąk

Skąd taka bierność? Mieszkańcy podejrzewają, że władze spółdzielni się na nich... obraziły. Wszystko z powodu trwającego w sądzie sporu prawnego o dopłaty do mieszkań, jakich żąda od nich spółdzielnia. Mowa o sporych kwotach, od kilkudziesięciu do stukilkudziesięciu tysięcy złotych. Mieszkańcy, którzy z powodu problemów spółdzielni stracili mnóstwo pieniędzy, czasu i nerwów, nie chcą ponosić dodatkowych kosztów wynikających z tego, co robił poprzedni zarząd.

A jeden z nich miał usłyszeć w Spółdzielni Ujeścisko, że ona w niczym im nie pomoże dopóki nie zapłacą. I to pomimo tego, że sąd udzielił już im zabezpieczenia w toczącym się procesie, a gdańska prokuratura podjęła śledztwo w sprawie zasadności roszczeń finansowych spółdzielni wobec mieszkańców. 

Radio ZET podjęło próbę kontaktu z władzami spółdzielni

Pierwszą próbę kontaktu z władzami Spółdzielni Ujeścisko Radio ZET podjęło na początku marca tego roku, wysyłając serię pytań w sprawie sytuacji mieszkańców budynku przy Przemyskiej 35. Odpowiedź nie przyszła przez blisko dwa miesiące. Następnie wysłaliśmy kolejny mail, a próby dodzwonienia się kończyły się informacją, że "wybrany numer nie odpowiada". Postanowiliśmy zatem osobiście odwiedzić władze spółdzielni. W sekretariacie usłyszeliśmy, że mail do nich dotarł, ale nie ma kto na niego odpowiedzieć, bo "prezes jest na zwolnieniu lekarskim i wszystko stoi". Obecna w budynku członkini zarządu spółdzielni nie chciała z nami porozmawiać.

Mieszkańcy odliczają dni do daty, po której skończy się gwarancja, dająca możliwość bezkosztowej (dla mieszkańców i spółdzielni) naprawy tarasów. Ich zdaniem spółdzielnia gra na czas, dlatego podejmują kolejne działania zmierzające do egzekwowania prawa, które im przysługuje jako kupującym mieszkania.

Sprawę zgłosili do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten stwierdził, że nic nie może zrobić, bo zgłoszenie musi pochodzić od strony postępowania, czyli... Spółdzielni Ujeścisko. Podobnie jest z próbą kontaktu z wykonawcą prac - on również może podjąć naprawy gwarancyjne tylko po kontakcie z zamawiającym, czyli spółdzielnią. Mieszkańcy nie wykluczają, że również ta sprawa będzie musiała skończyć się w sądzie.

NAPISZ DO NAS

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś intrygującego lub bulwersującego? Chcesz, żebyśmy opisali ważny problem? Napisz do nas! Informacje, zdjęcia i nagrania możesz przesłać nam na informacje@radiozet.pl.

RadioZET.pl/Maciej Bąk

Logo radiozet Dzieje się