Syn przez sześć lat mieszkał ze zwłokami matki. Szokujące odkrycie policji
Mieszkaniec włoskiej Werony przez 6 lat mieszkał z ciałem swojej nieżyjącej matki. Przez ten czas wszystkich przekonywał, że kobieta wyjechała na stałe do rodzinnych Niemiec.

Tę historię opisała włoska gazeta "Corriere del Veneto". Urodzona w latach 30. w niemieckiej Kolonii Helga Maria Engbarth w młodości wyemigrowała do Włoch. Osiadła w Weronie, gdzie poślubiła Flaviano Rossiego. Para doczekała się syna o imieniu Bernardo.
W 2017 roku Helga nagle zniknęła. Nie było po niej śladu, a Bernardo opowiadał wszystkim, że matka wyjechała na stałe do rodzinnych Niemiec. Jedyny źródłem tej informacji był jednak on sam.
Włochy. Przez 6 lat mieszkał ze zwłokami matki
Policja zaczęła więc podejrzewać mistyfikację. Śledczy wpadli na ten trop m.in. dzięki analizie rejestrów medycznych. Helga nie figurowała w żadnym z nim od 2017 roku - oficjalnie według statystyk w ogóle nie korzystała z usług lekarza i nie kupowała leków, nawet w trakcie pandemii koronawirusa.
W końcu 25 maja, po otrzymaniu nakazu sądowego, funkcjonariusze weszli do mieszkania przy ulicy Marco Polo w Weronie. Tam dokonali przerażającego odkrycia. W jednym z pomieszczeń na podwójnym łóżku znaleźli bowiem zmumifikowane zwłoki staruszki. Nie żyła od ok. 6 lat, a jej ciało było owinięte w worek i szczelnie oklejone.
Jej syna zatrzymano w hotelu poza miastem, gdzie próbował popełnić samobójstwo. Prawda, która za tym stoi, okazała się przerażająca. Bernardo przez ten wszystkie lata żył ze zwłokami swojej matki. Jak podają media, "jak gdyby nigdy nic jadł, spał, a w sąsiednim pokoju prowadził działalność gospodarczą".
Okazało się, że przez ten czas pobierał również emeryturę Helgi, która wynosiła 30 tys. euro rocznie. Bernardo przyznał się do winy i stanie przed sądem. Na razie trwa ustalanie przyczyn oraz dokładnych okoliczności śmierci Helgi.