Katastrofa ekologiczna pod Wrocławiem. Tony martwych ryb
Na Odrze doszło do katastrofy ekologicznej. Wyciek śmiercionośnej substancji doprowadził do śmierci tysięcy ryb. W ubiegłym tygodniu tylko z jednego odcinka rzeki wędkarze zebrali osiem ton śniętych ryb.

Pod koniec lipca wędkarze z Oławy zauważyli liczne przypadki śnięcia ryb. Zjawisko to z każdym dniem się nasilało. W poprzedni weekend 45 osób oddolnie zebrało prawie 8 ton martwych ryb.
- Wyciągaliśmy leszcze, płocie, brzany, ukleje, sandacze, metrowe szczupaki i jeszcze większe sumy – powiedział "Gazecie Wyborczej" koordynujący akcję prezes wrocławskiego okręgu PZW Andrzej Świętach. Jak dodał, tego, co padło, nie odbudujemy przez najbliższe 10 lat.
Potem wędkarze musieli oczyścić Odrę ze śniętych ryb także na odcinku od Oławy do Wrocławia, niedaleko Jazu Opatowickiego.
Inspektorat środowiska bada sprawę
Jak relacjonował lokalny aktywista z północy Dolnego Śląska Michał Zygmunt, fala chemicznego ścieku płynęła dalej w dół Odry, mijając Głogów.
- Czekamy na wyniki dokładnego badania, które wykonuje laboratorium Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Próbki do badań zostały pobrane w czterech miejscach w czterech różnych województwach - powiedziała "Wyborczej" Beata Merenda, rzeczniczka Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu.
Wrocławski WIOŚ we wstępnej ocenie stwierdził, że do wody przedostała się substancja o właściwościach silnie utleniających, z której w wyniku reakcji zachodzących w wodzie uwalnia się tlen. Stwierdzono też występowanie mezytylenu, substancji o działaniu toksycznym na organizmy wodne. Jak jednak podkreślili urzędnicy, "były to wstępne ustalenia".
WIOŚ szuka przyczyn katastrofy ekologicznej
Według jednej hipotezy zanieczyszczenie przyszło z góry rzeki. Jak przyznawał opolski inspektorat, 14 lipca "był incydent w Kanale Gliwickim". Pojawiły się tam śnięte ryby, wykryto też ponadnormatywne stężenie chlorków.
Jednakże według inspektoratu w Opolu jest to wersja mało prawdopodobna. - Nie były to duże ilości ryb, a badania wykazały, że taka ilość chlorków nie mogła być bezpośrednią przyczyną śnięcia - zapewniali opolscy inspektorzy.
RadioZET.pl/Gazeta Wyborcza