Kto zatruł Odrę? Ekspert wskazał "najbardziej prawdopodobnego" winowajcę
Skala zaskoczyła chyba wszystkich, ale przede wszystkim władze. Prawdopodobnie zwyciężyło myślenie, że trzeba przeczekać - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską były prezes Polskiego Związku Wędkarskiego Teodor Rudnik, odnosząc się do masowego śnięcia ryb w Odrze. Wskazał również, kto może stać za skażeniem rzeki.

Śnięte ryby w Odrze obserwowano od końca lipca na odcinku od Oławy w woj. dolnośląskim w dół. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu do tej pory nie ustalił, co jest tego przyczyną. Fala zatrutej wody dotarła już do woj. lubuskiego i zachodniopomorskiego.
Władze województwa lubuskiego zwróciły się do rządu, aby ogłosił na terenie województwa wzdłuż Odry stan klęski żywiołowej. Teodor Rudnik, były prezes Polskiego Związku Wędkarskiego, powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską, że to zasadny wniosek, “bo skala zakażenia jest niespotykana”.
Śnięte ryby w Odrze
- Ta skala zaskoczyła chyba wszystkich, ale przede wszystkim władze. Prawdopodobnie zwyciężyło myślenie, że trzeba przeczekać - jak zwykle się dzieje przy mniejszych skażeniach, kiedy po dwóch-trzech dniach sytuacja wraca do normy - powiedział portalowi Rudnik.
Wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski usłyszał wiele gorzkich słów od mieszkańców podczas czwartkowej konferencji prasowej w Cigacicach niedaleko Zielonej Góry. Wśród głównych zarzutów była spóźniona reakcja rządu i brak ostrzeżenia mieszkańców o zagrożeniu.
ZOBACZ TAKŻE: Zatrucie rtęcią: objawy. Po jakim czasie występują?
Były prezes Polskiego Związku Wędkarskiego uważa, że początkowo Wody Polskie, czyli instytucja, która podlega rządowi, zlekceważyły problem. - Jeszcze trzy dni temu mówiono, że nic wielkiego się nie stało. W czwartek padły już słowa o katastrofie - zauważył Rudnik w rozmowie z WP.pl.
W jego ocenie działania są spóźnione. Próbki, które są obecnie badane w państwowym laboratorium w Puławach, mogą nie wykazać poziomu skażenia sprzed kilkunastu dni. - Długo to wszystko trwa. Po dwóch tygodniach próbki mogą nie oddawać faktycznego stanu rzeczy, bo rzeka się oczyszcza dość szybko - zaznaczył były prezes Polskiego Związku Wędkarskiego.
Według Rudnika działania inspektorów ochrony środowiska są często spóźnione. W ocenie rozmówcy WP.pl wynika to w dużej mierze z niedofinansowania.
Rtęć zatruła ryby i inne zwierzęta w Odrze?
Jak dotąd polskie laboratoria nie były wstanie wskazać jakie związki chemiczne mogły zatruć ryby i inne zwierzęta w Odrze. Niemieckie media podały, że w próbkach wody pobranych przez niemieckie służby wykryto tak wysokie stężenie rtęci, że badanie musiało zostać powtórzone. Potwierdził to także Axel Vogal, minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w rozmowie z marszałek województwa lubuskiego Elżbietą Polak.
“To jednak prawda. Axel Vogel minister rolnictwa i środowiska landu Brandenburgia w bezpośredniej rozmowie ze mną potwierdził, że stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali. Nie ma jeszcze badań samych ryb. Strona niemiecka ma mieć je jeszcze dziś” - napisała marszałek na Twitterze.
Jeśli te wyniki się potwierdzą, źródeł zakażenia można upatrywać w przemyśle. - To najbardziej prawdopodobne. Jakiś zakład musiał spuścić coś do Odry albo doszło do awarii. Nie jest możliwe wypłukanie takich substancji przez deszcze, a i opadów dużych w ostatnim okresie na południowym zachodzie naszego kraju nie było. Rolnik - nawet z dużego gospodarstwa - również nie byłby w stanie doprowadzić do takiej katastrofy, czyszcząc np. zbiorniki po nawozach - powiedział WP.pl Rudnik.
Były prezes Polskiego Związku Wędkarstwa nie uważa, aby doszło do sabotażu. Przyznaje jednak, że skala problemu “przeraża i zastanawia”.
Rudnik zaapelował o podjęcie działań, aby ochronić zagrożone wybrzeże plaż na zachodnim brzegu Bałtyku, do którego spływa zatruta woda. Na to może być już jednak za późno. Według Piotra Nieznańskigo, doradcy Zarządu ds. Środowiskowych Fundacji WWF Polska, toksyczna fala już trafiła do morza.