"Przed polską ambasadą było stoisko z podstemplowanymi dokumentami". Tak handlowano polskimi wizami
Wychodzą na jaw szczegóły dotyczące ułatwień w napływie kilkuset tysięcy migrantów do Polski, pochodzących między innymi z krajów muzułmańskich. W sprawie chodzi o handel polskimi wizami i podejrzenie korupcji, które może dotyczyć nawet 350 tysięcy wydanych wiz. Jeden z wysoko postawionych urzędników MSZ tłumaczy w rozmowie z dziennikarzami Radia ZET i RadioZET.pl, na czym polegał proceder. Jak mówi, w jednym z afrykańskich krajów „przed naszą ambasadą stały stoiska, gdzie można było kupić już podstemplowane dokumenty”.

W ubiegły czwartek do Ministerstwa Spraw Zagranicznych weszli funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Według mediów i dziennikarzy Radia ZET i RadioZET.pl chodzi o aferę korupcyjną związaną z przyznawaniem polskich wiz cudzoziemcom z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu.
350 tysięcy takich wiz z ostatnich trzech lat mogło zostać wydanych niezgodnie z przepisami – wynika z ustaleń posłów Koalicji Obywatelskiej, Marcina Kierwińskiego i Jana Grabca, którzy w środę przeprowadzili kontrolę poselską w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Polska na pierwszym miejscu. Ponad 700 tysięcy pozwoleń
Unijne dane potwierdzają, że Polska jest liderem wśród państw Unii Europejskiej, jeśli chodzi o przyznawanie cudzoziemcom zezwoleń na tak zwany pierwszy pobyt, czyli „first residence permit”. Badający ten czynnik Eurostat, czyli urząd statystyczny UE, podał pod koniec sierpnia 2023 roku, że nasz kraj w 2022 roku wydał cudzoziemcom ze 148 krajów ponad 700 tysięcy takich pozwoleń, co dało Polsce pierwsze miejsce w tym zestawieniu.
Na kolejnych miejscach po Polsce pojawiły się Niemcy z prawie 540 tysiącami pozwoleń, Hiszpania, która przyznała ponad 450 tysięcy zgód i Włochy, które wydały niemal 340 tysięcy dokumentów „first residence permit”.
Interesujące dane pokazuje również opublikowany w czerwcu raport ZUS „Cudzoziemcy w polskim systemie ubezpieczeń 2022”. Pokazuje między innymi, ile osób z zagranicy jest zgłaszanych w Polsce do systemu ubezpieczeń emerytalnych i rentowych. Wynika z niego, że na przykład dla obywateli Gruzji „w 2022 roku odnotowano przeszło ponad 54-krotny wzrost”, z pół tysiąca osób w grudniu 2015 roku do 27,4 tysiąca w grudniu 2022 roku, dla obywateli Turkmenistanu „odnotowano ponad 39-krotny wzrost”, z 45 osób w grudniu 2015 roku do 1,8 tysiąca w grudniu 2022 roku, a w przypadku obywateli Indonezji wzrost ten był 36-krotny, ze „124 osób w grudniu 2015 roku do 4,5 tysiąca w grudniu 2022 roku”.
„Podstemplowane dokumenty” do kupienia
Jak pisała „Rzeczpospolita”, agenci CBA, którzy przyszli w ubiegłym tygodniu do resortu dyplomacji, przedstawili postanowienie o zabezpieczeniu elektronicznego sprzętu należącego do odpowiedzialnego za system wizowy wiceministra Piotra Wawrzyka. Kilka godzin później Wawrzyk stracił stanowisko. Oficjalnym powodem jego dymisji był – jak podano – „brak satysfakcjonującej współpracy”.
Zdaniem „Gazety Wyborczej” w tle sprawy jest wydanie przez Wawrzyka projektu rozporządzenia ułatwiającego napływ do Polski kilkuset tysięcy pracowników tymczasowych z 20 krajów, w tym między innymi państw muzułmańskich, a także powstanie Centrum Decyzji Wizowych, za które odpowiadał współpracownik Wawrzyka, Jakub Osajda.
Proszący o zachowanie anonimowości urzędnik MSZ w rozmowie z dziennikarzami śledczymi – Mariuszem Gierszewskim z Radia ZET i Radosławem Grucą z RadioZET.pl – ujawnia, jak wyglądało załatwianie wiz dla pracowników zza granicy. Jego zdaniem do nieprawidłowości dochodziło już w konsulatach. W tym kontekście opisuje przypadek jednego z krajów afrykańskich, którego obywatele starali się o uzyskanie wiz do Polski.
– Przed naszą ambasadą stały stoiska, gdzie można było kupić już podstemplowane dokumenty, wystarczyło wpisać nazwisko. Wysłaliśmy tam kontrolę i zdecydowaliśmy o wstrzymaniu wydawania wiz – wyjaśnia. Dodaje, że po pewnym czasie ministerstwo zmieniło decyzję i wizy w tym kraju ponownie zaczęły być wydawane.
– Najpierw w ambasadzie urywały się telefony od lokalnych oficjeli, a później z MSZ-tu prawie nie wychodził ambasador tego kraju. W końcu musieliśmy ustąpić – mówi rozmówca Radia ZET.
„Każda firma przychodziła z politykiem”
„Rzeczpospolita” pisała, powołując się na śledztwo CBA, że stworzony przez resort system ułatwień wizowych miał mieć charakter sprzyjający korupcji i pozwalał omijać kolejkę. Procedura sprawdzająca osoby ubiegające się o przyznanie wizy jest bowiem długa i skomplikowana, a przez to czasochłonna. Zdaniem mediów specjalne firmy pośredniczące potrafiły „obejść system”, a cudzoziemcy za otrzymanie polskiej wizy płacili od 4 tysięcy do 5 tysięcy dolarów.
Posiadanie polskiej wizy jest dla cudzoziemców z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu podstawowym warunkiem do starania się o legalne zatrudnienie w Polsce. Jak wyjaśnia urzędnik z MSZ, wiele polskich firm szukało takich pracowników, także bezpośrednio za granicą.
– Ocena ryzyka imigracyjnego należy do konsula. Jeśli firmy miały problem z szybkim załatwieniem wiz w konsulacie, przychodziły do centrali i mówiły: „jeśli nam nie pomożecie, to cena owoców będzie 2-3 razy wyższa, bo bez pracowników z zagranicy ich nie zbierzemy”. Każda firma przychodziła z politykiem, przychodzili ze wszystkich stron sceny politycznej – mówi urzędnik i dodaje: – Znaleźliśmy się pod presją.
Według rozmówcy Radia ZET sygnały o nieprawidłowościach przy wystawianiu wiz w konsulatach dochodziły do polskiego MSZ już dwa lata temu. Resort przynajmniej w jednym przypadku przekazał sprawę służbom.
Odnosząc się do dymisji wiceministra, rozmówca Radia ZET odpowiada, że Wawrzyk mógł paść ofiarą „różnych grup interesów”. – Mogło chodzić też o polityczne wskazanie kozła ofiarnego za rozporządzenie, z którego musiał wycofać się PiS – dodaje.
„Urzędnicza pomyłka”. Wycofane rozporządzenie
W czerwcu 2023 roku na stronach rządowych pojawił się projekt rozporządzenia MSZ w sprawie tak zwanego outsourcingu wizowego, pozwalającego obywatelom 21 krajów na składanie wniosków o wydanie wiz bezpośrednio do ministerstwa, „jeśli w danym kraju działają usługodawcy zewnętrzni”, jak napisano w uzasadnieniu do rozporządzenia. Kraje, których miał dotyczyć „outsourcing wizowy”, to: Arabia Saudyjska, Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Filipiny, Gruzja, Indie, Indonezja, Iran, Katar, Kazachstan, Kuwejt, Mołdawia, Nigeria, Pakistan, Tajlandia, Turcja, Ukraina, Uzbekistan, Wietnam oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Na początku lipca wiceminister Piotr Wawrzyk poinformował w Sejmie, że „rozporządzenie było urzędniczą pomyłką” i „zostało wycofane”.
Zwróciliśmy się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych z prośbą o komentarz do tej sprawy. Czekamy na odpowiedź.