Ostatnia prawdziwa zima w Polsce. Ekspertka mówi, co nas czeka
Zimy w Polsce, za sprawą zmian klimatu, stają się łagodniejsze. Czy to znaczy, że z czasem ta poru roku zupełnie zaniknie w naszym kraju? Odpowiedzi na to pytanie udzieliła dr hab. Katarzyna Piotrowicz, prof. UJ i klimatolożka z Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Powiedziała też, co się stanie po 2050 roku.

Zima jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu kojarzyła się z obfitymi śnieżycami. Podczas pamiętnej zimy stulecia w 1978 roku opady białego puchu i siarczysty mróz sparaliżowały cały kraj. Od wielu lat ta pora roku kojarzy się raczej z mokrą i wilgotną aurą, a temperatury nie spadają często poniżej - 5 st. Termometry pokazują wręcz często dodatnie wartości. Potwierdzają to także prognozy IMGW, który analizuje liczbę mroźnych i śnieżnych dni.
— W świadomości większości z nas typowe zimy z ostatnich lat to ciepłe (z temperaturą powietrza powyżej 0 st. C, a maksymalnie sięgającą nawet 10 st.) i bezśnieżne sezony, z niewielkimi opadami śniegu i prawie brakiem pokrywy śnieżnej. Nawet w górach coraz częściej brakuje wystarczająco grubej pokrywy śnieżnej do uprawiania narciarstwa bez sztucznego naśnieżania — mówi w rozmowie z Onetem prof. UJ Katarzyna Piotrowicz.
Ostatnia taka zima w Polsce? Coraz mniej śniegu i mrozu
Przez ostatnie 30 lat XX wieku liczba dni z zalegającym śniegiem prezentowała się następująco: w Szczecinie - 30 dni, 50-60 dni w Warszawie i Krakowie oraz nawet 86 w Suwałkach - podaje Onet. Śniegu jednak w ciągu ostatnich 30 lat mamy coraz mniej. W Suwałkach na przykład pokrywa śnieżna utrzymuje się o ponad 1,5 tygodnia krócej niż w latach 1970-2000. Obniżyła się także liczba dni mroźnych, porównując ostatnie 30-lecie XX w. i lata 1991-2020. W Szczecinie mamy ich 18 zamiast 22, w Warszawie spadły z 36 do 33, a w Suwałkach z 55 do 48.
Ekspertka podkreśla jednak, że mimo iż zimy stają się coraz cieplejsze, zimowa aura często pojawia się jesienią lub wiosną. Pokrywa śnieżna zamiast w Boże Narodzenie występuje np. w okresie Wielkanocy. — Niestety bardzo często zapominamy, że mimo z reguły ciepłych i prawie bezśnieżnych zim niemal każdego roku pojawiają się okresy z wyraźnie niższymi wartościami temperatury i krótkotrwałym zaleganiem pokrywy śnieżnej. Czasami takie "ataki zimy" mają miejsce już w listopadzie albo dopiero w marcu, a nie w grudniu, styczniu czy lutym, najczęściej przyjmowanych w naszej strefie klimatycznej za miesiące zimowe — zaznacza klimatolożka.
Czy zimy w ogóle mogą zaniknąć w Polsce? Zdaniem profesor UJ taki scenariusz nie jest realny nawet za kilkadziesiąt lat. Jak wyjaśniła, "pojawienie się dni z całodobowym mrozem albo nawet dni bardzo mroźnych (gdy temperatura maksymalna wynosi poniżej -10 st. C) w całej Polsce nadal jest bardzo prawdopodobne, mimo postępujących zmian klimatu". - Podobnie może być z występowaniem intensywnych opadów śniegu i zaleganiem pokrywy śnieżnej. Takie okresy mogą jednak trwać krócej, niż to było dawniej — ocenia.
Ekspertka podkreśla, że "globalne ocieplenie to nie tylko wzrost temperatury powietrza, ale też m.in. wzrost częstości zdarzeń ekstremalnych w pogodzie". — Być może w Polsce za kilkadziesiąt lat zimy będą podobne to tych, jakie obecnie występują bliżej Europy Południowej, ale i tam zdarzają się dni mroźne i intensywne opady śniegu. Dlatego też w Polsce pewnie nieraz w najbliższym czasie, ale również w 2050 r. i jeszcze później, będziemy świadkami ich występowania — podsumowuje.
RadioZET.pl/Onet/IMGW