Oceń
W środę odnotowano rekordową liczbę zakażeń koronawirusem. Tylu infekcji nie było od 9 kwietnia. Wiceminister zdrowia poinformował, że dochodzimy do szczytu czwartej fali. Na oddziałach covidowych zwiększana jest liczba łóżek dla chorych. Tymczasem wielu Polaków nadal nie wierzy w profilaktykę i nie chce się szczepić.
Do szpitala w Szczecinie trafił mężczyzna, który do końca nie chciał przyjąć do wiadomości, że COVID-19 istnieje. Pacjent był w ciężkim stanie, jednak wzbraniał się przed leczeniem.
Tragiczna historia pacjenta ze szpitala w Szczecinie. "Nie chciał być eksperymentem"
Starszy mężczyzna leżał na oddziale szpitala tymczasowego na Pomorzanach. - Nie chciał sobie pozwolić pomóc, bo jak mówił, koronawirus nie istnieje, a on nie chce być eksperymentem w rękach lekarzy - mówi dyrektor szpitala tymczasowego w Szczecinie Magda Wiśniewska w rozmowie z Radiem Szczecin.
Pacjent nie wyrażał zgody na założenie maski. Nie wspomnę już o wysokoprzepływowej tlenoterapii. Oczywiście, kiedy choroba była już mocno zaawansowana, że w ogóle nie był w stanie mówić i duszność była bardzo zaawansowana, trzeba go było zaintubować. Przebywał na oddziale respiratorowym, natomiast tam było już za późno, żeby cokolwiek próbować leczyć. Pacjent zmarł.
Szefowa szpitala przyznaje, że w takich sytuacjach czuje się bezsilna. - Widzimy, że pacjent się pogarsza. Mimo to dalej twierdzi, że próbujemy na nim eksperymentować, nie wie, dlaczego u nas jest. Mówi to w trakcie duszności. Najgorsze, kiedy rodzina, zamiast wspierać nas w leczeniu pacjenta, wspiera pacjenta w niewierze w pandemię - dodaje. Jak zaznacza, na szczęście zdarzają się sytuacje, że po wyjściu ze szpitala koronasceptycy deklarują, że się zaszczepią.
RadioZET.pl/Radio Szczecin
Oceń artykuł