Marsz 4 czerwca. Politolog: To wyraz bezradności programowej opozycji
W niedzielę ulicami Warszawy przejdzie marsz organizowany przez szefa Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Polityk zapowiada, że jest to wydarzenie m.in. przeciwko “drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu”. - To jest wyraz bezradności programowej opozycji, która nie potrafi przejąć inicjatywy w sondażach przedwyborczych - komentuje politolog profesor Kazimierz Kik.

W połowie kwietnia Donald Tusk zaprosił Polaków na marsz “przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską". Opublikował również wideo w mediach społecznościowych zachęcające do udziału w manifestacji.
- 4 czerwca w niedzielę będzie morze biało-czerwonych flag i zrobimy im takie konsultacje społeczne, jakich jeszcze nie widzieli - wygłosił Tusk na nagraniu udostępnionym na Twitterze.
Według profesora Kazimierza Kika sam pomysł organizacji marszu nie jest zły. Ma jednak wątpliwości, co do jego charakteru i celu.
- Marsz ma pokazywać siłę i zjednoczenie opozycji. Lepiej byłoby jednak, gdyby pokazała to przy urnach wyborczych. To jest cywilizowana forma wyrażenia opinii społecznej wyborców. Organizowanie marszów antagonistycznych zawiera w sobie rys konfrontacyjny. Czy demokrację można rozwijać w oparciu o konfrontację i dzielenie społeczeństwa? - zastanawia się politolog i dodaje:
- To są niepokojące wydarzenia, bo dlaczego partia rządząca miałaby wkrótce nie zorganizować marszu przeciwko opozycji? Żadna z opcji politycznych nie myśli o budowaniu wspólnoty polskiej.
“Maszerują, aby obalić rząd”
Politolog nie ma złudzeń, że marsz organizowany 4 czerwca przez lidera opozycji Donalda Tuska ma na celu jeszcze głębsze podzielenie Polaków. - To jest wyraz bezradności programowej opozycji, która nie potrafi przejąć inicjatywy w sondażach przedwyborczych - mówi prof. Kik.
Donald Tusk zapowiada, że niedzielny marsz jest “przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską”. Zdaniem profesora Kazimierza Kika, to nie jest prawdziwy cel tego wydarzenia. - To jest marsz przeciwko rządowi, aby go obalić i przejąć władzę. Czy to jest coś konstruktywnego w demokracji? - pyta politolog?
W ostatnich dniach doszło do podpisania przez prezydenta Andrzeja Dudę kontrowersyjnej ustawy tzw. Lex Tusk. Poważną wpadkę zaliczył PiS publikując spot, który miał zniechęcić Polaków do udziału w marszu 4 czerwca. W materiale wykorzystano ujęcia obozu Auschwitz-Birkenau. Czy ostatnie wydarzenia wpłyną na frekwencję marszu?
- To jest absolutny skandal. Po obu stronach sporu politycznego mamy działania destrukcyjne i paraliżujące. Nie jestem jednak przekonany, czy to spowoduje nagły wzrost poparcia dla opozycji i większą frekwencję na manifestacji - przewiduje profesor Kazimierz Kik.
Sukces marszu będzie zależeć od przebiegu
Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk liczy, że frekwencja na marszu sięgnie nawet 300 tys. osób. Sukces wydarzenia ma przełożyć się na słupki sondażowe. Według politologa, ewentualne profity z organizacji marszu będą zależeć od tego, co będzie się działo w niedzielę.
- Dużo zależy od przebiegu marszu, czy tam będzie dominowała agresja, prowokacyjne hasła i zaostrzanie sporu politycznego, czy może konstruktywna racja. Mam wrażenie, że Polacy są już zmęczeni tą wewnętrzną wojną i nie zagłosują za pogłębianiem się polaryzacji - ocenia politolog.
Udział w niedzielnym marszu zapowiedzieli liderzy innego bloku opozycyjnego: Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia. Początkowo nie byli zainteresowani uczestnictwem w manifestacji. Zmienili decyzję tuż po ogłoszeniu ustawy tzw. Lex Tusk.
- Chcemy być z wszystkimi tymi, którzy mówią dziś: chcemy jesienią wolnych wyborów, chcemy jesienią być społeczeństwem, które wybiera tego, kogo chce. Dlatego podjęliśmy wspólnie decyzję, że weźmiemy udział w marszu organizowanym 4 czerwca w Warszawie - powiedział na konferencji prasowej szef Polski 2050 Szymon Hołownia w towarzystwie lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Na manifestacji pojawią się też liderzy Lewicy, partii Razem czy AgroUnii, a także samorządowcy z wielu regionów. “Wielki Marsz” ruszy 4 czerwca o godzinie 12 z Placu na Rozdrożu w Warszawie. Uczestnicy przejdą przez Krakowskie Przedmieście na Stare Miasto. Jak twierdzą organizatorzy, nie jest to wydarzenie partyjne a obywatelskie. W niedzielę maszerować mają aktorzy Andrzej Seweryn, Janusz Gajos czy Maja Ostaszewska. Swój udział zapowiedział także Jerzy Owsiak z Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy czy Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Kontakt z autorem: mateusz.kapera@radiozet.pl
RadioZET.pl