Oceń
Do bulwersującego zdarzenia, o którym pisaliśmy już w piątek, doszło w Pogotowiu Opiekuńczym przy ul. Kosmonautów w Lublinie. Chłopcy w wieku 11 i 12 lat podstępem zwabili do pokoju swojego 9-letniego kolegę, po czym wykorzystali go seksualnie.
O sprawie dowiedzieli się rodzice dzieci z podstawówki, w której uczą się także podopieczni pogotowia. Natychmiast zawiadomili Miejskie Ośrodek Pomocy Rodzinie, któremu podlega placówka. MOPR zlecił więc przeprowadzenie tam natychmiastowej kontroli.
Dyrektor się tłumaczył
Okazało się jednak, że zarządzający pogotowiem Marek Misztal, po tym, jak dowiedział się o zajściu, zwlekał z poinformowaniem o tym MOPR-u oraz prokuratury. Tłumaczył się tym, że chciał najpierw wyjaśnić sprawę wewnątrz kierowanej przez siebie struktury. Zapewniał, że nie zamierza jej tuszować.
Jednak dyrektorka MOPR przyznała, że jego wyjaśnienia były sprzeczne i że początkowo kwestionował czy rzeczywiście doszło do gwałtu. Na jaw wyszło również, że nie zadbano o opiekę medyczną, dla ofiary.
Dymisja i sprawa w sądzie
Misztal został wezwany na rozmowę do Moniki Lipińskiej, wiceprezydent miasta. Ta przedstawiła mu listę uchybień i zaniedbań, jakich się dopuścił, dodając, że nie widzi możliwości kontynuowania z nim współpracy. Wówczas złożył dymisję.
Uważam, że pan dyrektor zbagatelizował zdarzenie, do którego doszło w pogotowiu. W trakcie naszej kontroli wyszło na jaw, że dziewięciolatka nie zbadał nawet lekarz. Mimo iż podejrzewano, że mógł paść ofiarą tak poważnego przestępstwa, nie zadbano o konsultacje lekarskie. To szokujące - powiedziała dziennikarzom "GW" Lipińska.
- Niezależnie od tego po analizie ustaleń kontroli powiadomimy prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez pana Misztala. Chodzi o niedopełnienie obowiązków - mówiła, dodając, że cała trójka chłopców jest już teraz pod opieką psychologa, a sprawą zajmie się sąd rodzinny.
RadioZET.pl/lublin.wyborcza.pl/MP
Oceń artykuł