"Nie będę udawał, że nic się nie stało". Sekielski wprost o sprawie Lisa
Tomasz Sekielski, nowy redaktor naczelny tygodnika "Newsweek Polska", w felietonie opublikowanym w niedziele odniósł się do zarzutów wobec jego poprzednika Tomasza Lisa. „Nie zamierzam udawać, że nic się nie stało. [...] Jedni czuli się zastraszani, drudzy mówią o złym traktowaniu i niewłaściwych zachowaniach byłego szefa” - napisał.

Tomasz Lis pod koniec maja pożegnał się z funkcją redaktora naczelnego "Newsweek Polska". Powodów odejścia oficjalnie nie podano, ale wydawca tygodnika Ringier Axel Springer Polska wszczął wewnętrzne dochodzenie w sprawie Lisa. Pod koniec czerwca portal WP.pl opisał, że z dziennikarzem rozstano się z powodu zarzutów o mobbing, o czym od lat pracownicy redakcji informowali związki zawodowe i przełożonych. Lis zaprzeczył tym rewelacjom.
Nowym redaktorem naczelnym od 1 lipca jest Tomasz Sekielski. W felietonie publikowanym w niedziele odniósł się do sprawy Lisa. "Nie zamierzam udawać, że nic się nie stało, że nie pojawiły się publikacje stawiające w bardzo złym świetle mojego poprzednika oraz poniekąd całą redakcję «Newsweeka»" - napisał.
Sekielski o Lisie: toksyczna atmosfera w redakcji
Następnie dodał, że ma do Lisa osobisty stosunek i uczył się od niego dziennikarstwa w "Faktach" TVN. "Nie będę jednak udawał, że Tomek był moim ulubionym szefem. Jego styl zarządzania redakcją opierał się raczej na używaniu kija niż marchewki. Wybuchy złości, nieustająca presja sprawiały, że nie wszyscy wytrzymywali tę swoistą tresurę. Ileż razy słyszałem wtedy od niego, że newsy to nie miejsce dla «grzecznych harcerek» ani «szkółka niedzielna»" - tłumaczył.
Sekielski napisał wprost, że Lis jako redaktor naczelny "zachowywał się jak autokrata, a jego drapieżny styl zarządzania sprawił ból konkretnym osobom". "W ostatnich dniach od ludzi pracujących w «Newsweeka» usłyszałem wiele historii świadczących o tym, że w redakcji panowała «toksyczna atmosfera» – dokładnie tego słowa używali. Jedni czuli się zastraszani, drudzy mówią o złym traktowaniu i niewłaściwych zachowaniach byłego szefa, ale są i tacy, którzy nie doświadczyli niczego złego ze strony Tomasza Lisa. Każdy przypadek jest inny i tym trudniej pisać o tej sprawie tak, by uniknąć niesprawiedliwych uproszczeń.
Nowy naczelny tygodnika przestrzegł przed pochopnym ocenianiem członków redakcji, którzy przez lata pracowali z Lisem. "Szczególnie łatwo ferować wyroki, gdy samemu nie zaznało się przemocy psychicznej, która potrafi wytworzyć chorą więź między ofiarą a oprawcą" - wskazał.
Dodał, że wydawca nie ignorował sygnałów o mobbingu w tygodniku. "W firmie istniały i istnieją mechanizmy zapobiegające mobbingowi i innym niewłaściwym zachowaniom w pracy. Niestety, w tym przypadku nie wszystkie procedury zadziałały tak, jak trzeba. Nie wynikało to jednak z chęci ukrywania czy tuszowania czegokolwiek. W niektórych przypadkach po prostu zabrakło komunikacji, zaufania i wrażliwości wykraczającej poza obowiązujące procedury" - tłumaczył.
Zakończył słowami, że chce naprawić reputację "Newsweek Polska", "szczególnie w czasach, gdy wolnych mediów jest coraz mniej".