,

Afera reprywatyzacyjna. Wyrok dla słynnego handlarza roszczeń odroczony. “Zawiłość sprawy”

26.05.2023 14:50

W warszawskim sądzie miał zapaść wyrok w sprawie nieruchomości przy ulicy Dynasy 4 w Warszawie. Na ławie oskarżonych zasiedli Marek M. i Krystyna O. Oskarżeni mieli oszukać spadkobierców dawnych właścicieli odkupując część nieruchomości wartej ponad 2 miliony złotych za kwotę 800 zł. Przewodnicząca odroczyła ogłoszenie orzeczenia do 30 maja ze względu na zawiłość sprawy.

Afera reprywatyzacyjna. Wyrok dla słynnego handlarza roszczeń odroczony. “Zawiłość sprawy”
fot. Krzysztof Kaniewski/REPORTER

- Sąd nie przeanalizował jeszcze wszystkich dokumentów. Sprawa jest obszerna - uzasadniała swoją decyzję sędzia Alina Sobczak-Barańska

Prokuratura domaga się 10 lat więzienia dla oskarżonych. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Podobnie kobieta, która twierdziła, że nie współpracowała z Markiem M., bo była jego ofiarą. Zatrudniła go, aby załatwił za nią sprawy formalne związane z roszczeniami. Zdaniem Krystyny O., mężczyzna ją oszukał i wykorzystał. Innego zdania jest prokuratura.

"Oskarżonym zarzucono, że działając wspólnie i w porozumieniu doprowadzili spadkobierczynię dawnych właścicieli nieruchomości, znajdującej się w Warszawie przy ul. Dynasy 4, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości 1.040,000 złotych w postaci całego przysługującego jej udziału wynoszącego 1/8 części w prawach i roszczeniach do tej nieruchomości oraz takiego samego udziału we współwłasności budynku, stanowiącego odrębną nieruchomość i znajdującego się na powyższej nieruchomości o wartości 8.320 963,00 złotych" - brzmiał komunikat prokuratury.

Znany handlarz roszczeń i antykwariusz

Do zatrzymania Marka M. doszło latem 2018 roku. Znany handlarz roszczeń i antykwariusz został doprowadzony do zajmującej się warszawską reprywatyzacją Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu. Wówczas postawiono mu zarzuty odnośnie reprywatyzacji nieruchomości przy ul. Dynasy 4, a także Opoczyńskiej 4B i tzw. Folwarku Służewiec. Proces w Sądzie Okręgowym w Warszawie ruszył na początku 2019 roku.

Podczas jednej z rozpraw obrońca oskarżonego wnioskował o zmianę formy ustanowienia kaucji. Mecenas Krzysztof Stępiński chciał, żeby jego klient nie musiał wpłacać gotówki w wysokości 3 milionów złotych. W zamian proponował ustanowienie poręczenia na kamienicy należącej do matki oskarżonego na Krakowskim Przedmieściu. Nieruchomość o wartości 7 milionów złotych jest jedynie w niewielkiej części w posiadaniu Marka M.

- Według sądu nie jest wystarczającą gwarancją ustanowienie hipoteki na nieruchomości, w której oskarżony ma w istocie minimalny udział. Sąd nie jest przekonany, że w sytuacji, kiedy nieruchomość w ogromnej części należy do osoby trzeciej, oskarżony będzie należycie stosował się do rygorów postępowania karnego i nie będzie utrudniał go - uzasadniała decyzję odmowną sędzia Alina Sobczak-Barańska.

Jeden z pierwszych

To nie jedyna sprawa dotycząca nieprawidłowości w reprywatyzacji, w jakiej przed sądem odpowiadał Marek M. W 2018 roku mężczyzna jako pierwszy usłyszał wyrok w stołecznej aferze reprywatyzacyjnej. “Gazecie Wyborczej”, która wówczas pisała o nim, przedstawił się jako “kolekcjoner kamienic”. Skupował masowo udziały do praw przedwojennych kamienic od ich spadkobierców. A następnie pomagał im załatwiać formalności w urzędach. W końcu wyrzucał ze wspomnianych nieruchomości lokatorów.

Marek M. próbował usunąć mieszkańców z budynku przy ulicy Targowej 66. Nie było łatwo, bo lokatorzy mu się postawili. Odkryli, że właścicielką nieruchomości była Fanny Ajzensztadt. Kobieta wyjechała z Polski po wojnie i ślad po niej zaginął. Marek M. przedstawiał się jako jej kurator, który reprezentował ją w postępowaniach administracyjnych. Okazało się, jednak, że Ajzensztadt zmarła w 1974 roku w Brazylii. Wiedział o tym M., ale nie powiadomił sądu o śmierci kobiety. Sprawą dzięki lokatorom z Targowej zainteresowała się prokuratura, która oskarżyła handlarza roszczeniami o usiłowanie oszustwa. Marek M. najpierw usłyszał wyrok za podstępne wprowadzenie w błąd, za co sąd ukarał go grzywną w wysokości 60 tys. zł. Później sąd apelacyjny zaostrzył mu karę dodając 1,5 roku pozbawienia wolności.

Sprawa trafiła jednak do Sądu Najwyższego. O uchylenie wyroku i ponowne rozpatrzenie sprawy wnieśli obrońcy Marka M., ale także prokurator generalny Zbigniew Ziobro. SN uwzględnił kasację. Uznał, że sąd odwoławczy zmieniając wyrok naruszył zasady na niekorzyść oskarżonego. 

Kontakt z autorem: mateusz.kapera@radiozet.pl
RadioZET.pl/Wyborcza.pl

Logo radiozet Dzieje się