Oceń
Justyna Zalewska zmarła 7 marca, gdy wracała z pracy do domu. Zasłabła nagle na ulicy. Okazało się, że pękł jej tętniak w mózgu. “O jego istnieniu nikt nie miał pojęcia. Była operowana, niestety mimo podjętych działań, nie udało się jej uratować” - napisała organizatorka zbiórki na pomoc rodzinie kobiety.
Bliscy kobiety są wstrząśnięci jej nagłą śmiercią. “Nikt nie spodziewał się tragedii. Jeszcze rano umawiałyśmy się na wspólne spędzanie Dnia Kobiet. Z perspektywy czasu jeszcze bardziej czujemy, że mógłby być to piękny czas” - czytamy na stronie założycielki zbiórki Magdaleny Chowańskiej.
Justyna Zalewska nie żyje. Była wolontariuszką Szlachetnej Paczki
Jak czytamy, 44-latka osierociła trzy córki, dla których była jedyną rodziną. Dwie z nich wciąż się uczą i potrzebują wsparcia, dlatego wolontariusze Szlachetnej Paczki proszą o wpłaty.
“Fundusze zebrane na tej zbiórce pozwolą nam zorganizować godny pochówek Justynki, zamknąć formalności dotyczące prowadzonej przez nią działalności oraz dać jej córkom szansę na odnalezienie się w tej strasznej rzeczywistości. Dziewczyny samodzielnie muszą utrzymać mieszkanie i siebie. Próbują połączyć pracę z nauką, nie pozwólmy, aby musiały zrezygnować z edukacji na rzecz dorosłego życia. Prosimy, dajmy im tę szansę” - podsumowała pani Magdalena.
RadioZET.pl
Oceń artykuł