Obserwuj w Google News

Nowe wstrząsające doniesienia z Czernik. "Nikt nie wie, co się stało z bliźniakami"

2 min. czytania
19.09.2023 17:28
Zareaguj Reakcja

Cała Polska jest wstrząśnięta historią, która wydarzyła się we wsi Czerniki na Kaszubach, gdzie w piwnicy jednego z domów znaleziono zwłoki trzech noworodków. Osoby zaznajomione ze sprawą mają jednak przerażające podejrzenia. Jedna z nich twierdzi, że jedna z córek Piotra G. miała w przeszłości urodzić bliźniaki. - Teraz nikt nie wie, co się stało z tymi dziećmi - mówił anonimowy rozmówca "Faktu".

Horror w Czernikach
fot. Marcin Bruniecki/REPORTER

Horror, który rozegrał się w minionym tygodniu we wsi Czerniki na Kaszubach wstrząsnął całym krajem. W domu, w którym mieszkali 54-letni Piotr G. i jego 20-letnia córka Paulina wykopano szczątki trzech noworodków. W piątek na miejscu pojawiła się policja, która wcześniej otrzymała informację, że kobieta była w ciąży. Dziecka jednak nie było. 

Makabra w Czernikach. Zwłoki trojga noworodków

Funkcjonariusze weszli do budynku z psami i skanerami 3D. Podczas szczegółowego przeszukania w piwnicy wykopano szczątki pierwszego noworodka. Tego samego dnia znaleziono jeszcze jedno ciało, a zwłoki kolejnego odkryto w sobotę przed południem. Wszystkie szczątki były zakopane w foliowych workach. 

54-letni Piotr G. oraz jego córka zostali zatrzymani. Podejrzewano, że wykopane szczątki to dzieci mężczyzny i jego córek. Piotr G. usłyszał w sumie pięć zarzutów: trzy zabójstwa noworodków i dwa kazirodztwa. Paulina usłyszała dwa zarzuty dotyczące zabójstw noworodków i jeden dotyczący kazirodztwa. Obojgu grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności. 

Redakcja poleca

Ofiar mogło być więcej? Wstrząsająca relacja

Okazuje się jednak, że ofiar Piotra G. mogło być więcej. "Fakt" rozmawiał z osobą, która jest zaznajomiona ze sprawą. - Jakieś 2-3 lata temu jedna z córek Piotra G. była w ciąży z bliźniętami, teraz sobie wszystko zaczynamy przypominać. On woził tę dziewczynę do innego województwa niby na poród, do Torunia, Ciechocinka - mówił rozmówca, który chce zachować anonimowość. 

- Jeszcze kierowca z opieki społecznej pomagał im w transporcie. On zapewniał, że wszystko jest w porządku i mu wierzono, ale teraz nikt nie wie, co się stało z tymi dziećmi. Po co on je wiózł taki kawał drogi? Dlaczego nie do Gdańska? - zastanawiał się rozmówca "Faktu".

Nie przegap