Obserwuj w Google News

Byłam na wykładzie Czarnka. Spóźnienie, potem nawiązanie do Putina i wspomnienie o lewactwie

8 min. czytania
13.10.2022 17:12
Zareaguj Reakcja

Przemysław Czarnek mimo kierowania Ministerstwem Edukacji i Nauki nie rezygnuje z funkcji wykładowcy na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Uczelnia skrupulatnie, i raczej nie bezinteresownie, mu w tym pomaga. Minister znów dostał zajęcia tylko w poniedziałki i w mocno okrojonym wymiarze. Byliśmy na wykładzie o prawie konstytucyjnym.

Przemysław Czarnek na KUL
fot. Krzysztof Radzki/East News

Lublin, Collegium Iuridicum. To nieco oddalony od głównego kampusu uczelni niewielki budynek Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Głównie zajęcia mają tu studenci prawa i administracji.

Poniedziałek, godz. 14.10. Na korytarzu na trzecim piętrze zbiera się kilkadziesiąt osób. Wykładu, a raczej wykładowcy jeszcze nie ma. Ale studenci nie odmierzają kwadransu akademickiego i nie liczą na niezapowiedziane okienko. Wykładowcę widzieli już wcześniej w budynku.

Po niespełna 10 minutach spóźnienia minister Przemysław Czarnek otwiera salę. Bez większych wstępów, jedynie z prośbą o otwarcie okna, rozpoczyna wykład z prawa konstytucyjnego z drugim rokiem administracji (I stopień). 30 godzin w semestrze. Jak słyszę od studentów, to już drugie zajęcia w tym roku akademickim. Pierwsze wypadały 3 października. Wszystko więc zgodnie z planem i kalendarium ustalonym przez KUL. - Nie było tydzień temu jako takich zajęć organizacyjnych, jak już przyjechał, był wykład - słyszę od studentów.

3 października na większości uczelni rozpoczynał się co prawda rok akademicki, a studenci mieli dzień rektorski (wolny od zajęć). Uroczysta inauguracja na KUL zaplanowana jest jednak dopiero na 16 października (zwyczajowo w trzecią niedzielę miesiąca).

Michnik i lewactwo

Poniedziałkowy wykład zaczyna się więc od szybkiego powtórzenia treści sprzed tygodnia i od razu przejścia do bieżącego tematu. Czyli płaszczyzn źródeł prawa. Minister cierpliwie dyktuje, dlaczego są one ważne („prawo musi powstać w odpowiedni sposób, musi wynikać z aktów prawnych, jak prawo nie obowiązuje, to go nie ma, żeby mówić o praworządnym działaniu, trzeba znać prawo”). Podaje tu przykład Putina, który bezprawnie zaatakował Ukrainę.

Szybko przechodzimy do kolejnego punktu, konkretnych aktów prawnych, czyli konstytucji. A minister przechodzi do zadawania pytań, np. o to kto uchwala konstytucję w Polsce i z którego roku jest dokument. Zaznacza od razu, żeby te informacje wziąć w ramkę. Mogą być kołem ratunkowym na egzaminie, jeśli komuś nie będzie szło z innymi pytaniami.

I tu zbaczamy nieco z głównego tematu zajęć i przechodzimy do rozmowy o Okrągłym Stole. Minister tłumaczy, na czym polegały wybory kontraktowe w 89. roku, czym różniły się te do Sejmu i Senatu, a na końcu stwierdza – mówiąc o wyborze prezydenta – że Adam Michnik spowodował wygraną Jaruzelskiego. Bo - tu przypomina słowa Michnika - „skoro się umówili, to umów trzeba dochowywać”. Na koniec dodaje, że „zmiany 89. roku wpłynęły na zmianę całej Polski”.

Po dygresji przechodzimy do definicji prawa. Minister Czarnek pyta kolejnych studentów, co znaczy to pojęcie. Przy okazji ustalania, między kim a kim obowiązują normy prawne, wykładowca dopytuje, chcąc pomóc studentom, czy dotyczy też to zwierząt. Na wątpliwości grupy odpowiada, że prawo to zbiór norm obowiązujących między osobami, tylko lewactwo próbuje twierdzić inaczej. Dalej tłumaczy, że ludzie mają jedynie obowiązki wobec zwierząt i tu – dla lepszego zrozumienia – opowiada o swojej kotce, która notorycznie przynosi złapane myszy i nie można jej tego zakazać.

Redakcja poleca

Minęła niecała godzina wykładu. Omawiamy teraz system źródeł prawa. Kolejne osoby czytają wybrane paragrafy z konstytucji, które wskazują relacje pomiędzy poszczególnymi aktami prawnymi, np. ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi, ustawami i rozporządzeniami. Minister zaznacza, że konstytucja jest najwyższym prawem, wyjaśnia, na czym polegają umowy międzynarodowe z małej ratyfikacji i kończy wykład. Godz. 15.20. Pół godziny przed czasem.

Za tydzień już pierwsza zmiana, zajęcia będą później, po godz. 17. Przed budynkiem na podjeździe czeka srebrne auto o warszawskich numerach z kierowcą. Wykład kończy się, auto odjeżdża.

Ile pracuje minister Czarnek?

Dlaczego o tym piszemy i zajmujemy się tym tematem? Przemysław Czarnek jednocześnie jest posłem, kieruje dużym Ministerstwem Edukacji i Nauki (do niedawna były to dwa ministerstwa edukacji i szkolnictwa wyższego) i wykłada na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ze wszystkich tych źródeł dostaje wynagrodzenie.

W ubiegłym roku akademickim wykładowcy uczelni poinformowali nas, że minister zajęcia dostał tylko w poniedziałki i to w mocno ograniczonym wymiarze godzin. "Jeśli dali mu obniżkę na taką skalę, to skandal" - komentowali oburzeni. W dodatku ze strony MEiN wynikało, że w czasie zajęć na uczelni co najmniej kilka razy był na ministerialnych konferencjach i spotkaniach.

Opisaliśmy to na początku stycznia. Minister do dziś nie odpowiedział na nasze pytania, a pytaliśmy m.in. o to, czy w pełni realizuje obowiązki dydaktyczne na uczelni, jednocześnie sprawując tak ważną funkcję państwową. W innych mediach skomentował jedynie, że nasz tekst „to dezinformacja”, po czym dodawał, że "raz czy dwa razy" odwołał zajęcia, ale to się "zdarza na uczelni" i wszystko odrobił w innym terminie. Zapytaliśmy wtedy również Katolicki Uniwersytet Lubelski, z jakich powodów i na jakiej podstawie zostało obniżone pensum Przemysława Czarnka? Odpowiedzi do dziś nie dostaliśmy.

Co więcej w tym roku akademickim KUL wcale się tym nie przejął i jeszcze bardziej poszedł ministrowi na rękę. Według strony internetowej uczelni Przemysław Czarnek znów dostał zajęcia jedynie w poniedziałki. Od 12.30 do 14.10 prowadzi seminarium z konstytucyjnego ustroju administracji publicznej ze studentami pierwszego i drugiego roku (II stopień) administracji. 30 godzin w semestrze. I bez przerwy, od razu ma wykład z prawa konstytucyjnego, na którym byliśmy. Teoretycznie od 14.10 do 15.50. Też w sumie 30 godzin.

Redakcja poleca

W poprzednim semestrze zimowym na uczelni był - albo przynajmniej powinien być - od godz. 10.50 do 15.50. Prowadził te same przedmioty, ale w środku miał jeszcze konsultacje dla studentów (te nie wliczają się do pensum, czyli zajęć dydaktycznych). W tym roku zajęcia skondensował maksymalnie, jeszcze bardziej. Terminu konsultacji, przynajmniej na stronie internetowej, na razie nie ogłosił.

W sumie - biorąc pod uwagę informacje z uczelnianej strony - Przemysław Czarnek dostał 60 godzin dydaktycznych w semestrze zimowym. I tylko w poniedziałki. Przejrzeliśmy godziny pracy innych wykładowców z tego wydziału – żaden nie zbliża się nawet do tak niskiego pensum.

Pensum poniżej minimum

Według Regulaminu Pracy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego pracownik badawczo-dydaktyczny zatrudniony na stanowisku profesora KUL powinien mieć 210 godzin dydaktycznych rocznie (minimum, bo można dostać jeszcze godziny ponadwymiarowe).

W ostatnim oświadczeniu majątkowym z 2022 roku Przemysław Czarnek wpisał, że jest adiunktem na uczelni. Według tego powinien mieć jeszcze więcej godzin. A konkretnie „240 godzin - dla pracowników badawczo-dydaktycznych zatrudnionych na stanowisku adiunkta i asystenta", albo "360 godzin dla pracowników dydaktycznych zatrudnionych na stanowisku profesora, profesora KUL, adiunkta i asystenta” - czytamy w regulaminie. Nie znamy planów na semestr letni, ale w ubiegłym roku minister miał wtedy tylko 45 godz. dydaktycznych. Znów tylko w poniedziałki. Łącznie w całym roku akademickim pensum ministra wynosiło 105 godzin dydaktycznych. Teraz nawet jeśli Czarnek miałby więcej obowiązków w semestrze letnim, to i tak niemożliwe byłoby doskoczenie do określonego w regulaminie minimum.

Nauczyciel akademicki może oczywiście wnioskować o zmniejszenie liczby prowadzonych zajęć. Według wspomnianego już regulaminu dotyczy to jednak rektora, prorektora, dziekana, prodziekana czy dyrektora instytutu z racji pełnionych funkcji (o 120, 90 lub 60 godzin). Obniżkę dostaje też profesor po 68. roku życia. Żadnego z tych warunków nie spełnia minister. Realizacja grantu lub projektu naukowego lub badawczego – to kolejna podstawa do zmniejszenia liczby godzin ze studentami. Minister jednak według naszych informacji obecnie nie realizuje takich projektów.

Czarnek jako minister czy wykładowca?

Według regulaminu pracy rektor może zmniejszyć pensum, jeśli powierzy pracownikowi „wykonywanie ważnych dla Uniwersytetu i wymagających znacznego nakładu pracy zadań”, albo „ze względu na powierzenie nauczycielowi akademickiemu innych obowiązków”. Wtedy wykładowca dostaje obniżkę o maksymalnie 50 proc. godzin, czyli w wypadku adiunkta będzie to 120 godzin, a profesora KUL – 105 godzin.

Wykładowcy z różnych uczelni tłumaczyli nam jednak, że nie zaliczają się tu obowiązki stricte ministerialne. Chyba, że rektor wziął pod uwagę np. wizyty ministra w Paryżu czy w Rzymie, podczas których promował uczelnię albo podpisywał porozumienie z Uniwersytetem Rzymskim La Sapienza w sprawie otworzenia medycyny na KUL (na wyjeździe miała być też dr Katarzyna Czarnek, wiceszefowa Instytutu Nauk o zdrowiu KUL, prywatnie żona ministra).

Uczelnia nic za to nie zapłaciła, koszty pokryło ministerstwo, a w zasadzie podatnicy. Pierwsza delegacja kosztowała nas 18 tys. zł, druga prawie 50 tys. zł z tym, że w Rzymie minister był dwukrotnie (tylko raz z ramienia KUL) i to cena za dwie podróże. Uczelnia sporo więc zaoszczędziła dzięki ministrowi. KUL dostał też ogromny zastrzyk finansowy z rządowych pieniędzy na utworzenie kierunku lekarskiego (40 mln zł). Zresztą jedną ze zgód, by powstała tu medycyna, wydał właśnie Minister Edukacji i Nauki.

Podwyżka dla ministra Czarnka

O podobnych sytuacjach mówił w rozmowie z katolickim czasopismem "Więź" ks. dr hab. Alfred Wierzbicki, który po 30 latach pracy postanowił odejść z KUL-u. - Na KUL wyczuwalne są próby ręcznego sterowania przez prof. Przemysława Czarnka, który został ministrem - stwierdził i podał przykład: - W naszej Katedrze Etyki przygotowaliśmy program kształcenia nauczycieli etyki. Przeszedł całą ścieżkę akceptacji na KUL, aż przyszła wiadomość, że minister polecił przygotowanie nowego programu emerytowanemu pracownikowi uczelni, który nigdy się wprost etyką nie zajmował. Tak jakby naszej pracy nie było.

Dalej ks. Wierzbicki mówił: - Czarnek wyrasta z tradycji katolicyzmu endeckiego, bogoojczyźnianego. Instrumentalizuje wiarę w celach politycznych. Moment, w którym Czarnek kieruje Ministerstwem Edukacji i Nauki, jest korzystny dla KUL finansowo, jednocześnie oznacza zapaść intelektualno-moralną uczelni.

Wszyscy politycy, z którymi rozmawialiśmy, a którzy wcześniej wykładali na uczelniach, stwierdzali jasno: nie da się połączyć funkcji wykładowcy z funkcją ministerialną, jest to niewykonalne. Jedynym rozwiązaniem z korzyścią dla studentów jest urlop bezpłatny.

Minister Czarnek urlopu nie wziął. Za to w maju 2022 dostał nagrodę im. Prymasa Wyszyńskiego. Nagroda przyznawana jest przez Zarząd Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół Wydziału Prawa KUL. Wręczana jest co roku „za wybitne osiągnięcia naukowe, dydaktyczne, zawodowe bądź organizacyjne, mające na celu szerzenie zasad katolickich, zgodnie z zasadą Deo et Patriae (tj.: Bogu i Ojczyźnie)”. Minister, jak przyznał w programie „Gość Radia ZET”, z uczelni dostał też podwyżkę – 500 zł netto. Jednocześnie od października zapowiedział podwyżki wynagrodzeń dla wszystkich pracowników szkół wyższych.

Według oświadczenia majątkowego z kwietnia 2022 rok szef MEiN w ramach pracy na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim za rok 2021 zarobił 61846,9 zł (w porównaniu z poprzednim oświadczeniem to 3 tys. więcej), za pracę w ministerstwie dostał 139689,51 zł, a z diety poselskiej 17739,54.

Ponownie spytaliśmy KUL, na jakiej podstawie minister Przemysław Czarnek miał obniżone pensum na uczelni w roku akademickim 2021/2022, czy w tym roku sytuacja się powtórzy i czy zdaniem władz uczelni, wykładowca, który jednocześnie kieruje ministerstwem, wypełnia należycie rolę wykładowcy, bez szkody dla studentów.

Rzecznik prasowy KUL przesłał nam odpowiedź po publikacji tekstu, przed godz. 22. Przekazał w niej, że rektor wyraził zgodę na obniżenie pensum dla dr hab. Przemysława Czarnka, prof. KUL do 105 godzin. - W takim wymiarze zajęcia prof. Przemysława Czarnka są realizowane w bieżącym roku akademickim - poinformował Robert Szwed, rzecznik uczelni. Z jego odpowiedzi wynika, że rektor na podstawie regulaminu pracy KUL obniżył pensum ministra "ze względu na zakres obowiązków". Liczbę godzin zmniejszono o 50 proc. (to maksymalna obniżka, według regulaminu więcej już nie można). Pensum profesora nadzwyczajnego na KUL wynosi 210 godzin.

- Rola wykładowcy, profesora, doktora i ministra realizowana była przez wielu polskich polityków, którzy jednocześnie pełnili funkcję Ministra Edukacji i Nauki (wówczas Ministerstwo Nauki miało inne nazwy). Prof. Czarnek realizuje zajęcia zgodnie z programem i zdaniem władz uniwersytetu, wypełnia obowiązku wykładowcy należycie - stwierdza Szwed, rzecznik KUL.

RadioZET.pl