Obserwuj w Google News

Religia albo etyka obowiązkowe już za rok. Ksiądz katecheta: Mam nadzieję, że to nie wypali

5 min. czytania
26.09.2022 12:09
Zareaguj Reakcja

- Klimat społeczny i polityczny nie sprzyja temu, wywoła to bunt u młodzieży – komentuje pomysł wprowadzenia obowiązkowej religii lub etyki w szkołach ks. Damian Wyżkiewicz. Jak przyznaje, w gronie katechetów mówi się wręcz o zmniejszeniu liczby godzin religii. - Uczyłem w technikum, w którym uczniowie mieli 10 godz. dziennie, więc ja im się zupełnie nie dziwię, że wypisują się z katechezy - mówi w podcaście "Szkoła marzeń".

Krzyż w szkolnej klasie
fot. MONKPRESS/East News

Ks. Damian Wyżkiewicz, wyróżniony w konkursie Nauczyciel Roku 2019, przez sześć lat uczył w liceum i technikum w Warszawie. Teraz pracuje w dwóch podstawówkach i przedszkolu pod Warszawą. Frekwencję ma niemal 100 proc. - Ale nie zawsze tak było – opowiada w kolejnym odcinku podcastu edukacyjnego "Szkoła marzeń".

Gdy zaczynał swoją pracę w szkole w Pabianicach, większość jego uczniów chciało się z katechezy wypisać. - Na studiach miałem wybitnego profesora od dydaktyki, ale był on wykładowcą starej daty. Po jego zajęciach wszedłem do klasy, mówiłem do uczniów "pan", "pani", chciałem robić projekty o św. Augustynie. Uczniowie popatrzyli na mnie jak na kosmitę, byli przerażeni. Od razu na wstępie dostałem czerwoną kartkę. Potem sobie pomyślałem, mogę o tym św Augustynie mówić, ale najpierw muszę do nich dotrzeć, poznać, zrozumieć i zobaczyć, z kim mamy do czynienia – wspomina w "Szkole marzeń".

Coraz mniej osób na religii w szkole

Z roku na rok statystyki jeśli chodzi o frekwencję na katechezie w podstawówkach, a przede wszystkim w szkołach średnich w Polsce, maleją. Jak zauważa ks. Wyżkiewicz, w wypadku młodszych dzieci uczestnictwo w lekcjach religii zależy w dużej mierze od woli rodziców. - W szkołach średnich duży wpływ miała pandemia i nauczanie zdalne. Tam gdzie katecheci zdali egzamin z lekcji online, to nie zmniejszyła im się liczba osób na katechezie. A tam gdzie katecheci odpuścili i lekcji czasem w ogóle nie było, frekwencja mocno spadła. Trzeba było znaleźć pomysł na te lekcje – stwierdza.

Sam zazwyczaj poświęcał 15, 20 minut na przekazanie konkretnej wiedzy, a resztę czasu spędzał na rozmowie z uczniami. - Oni wtedy bardzo tego potrzebowali, a w zasadzie nie było innej lekcji na swobodną rozmowę niż religia, bo wszyscy pędzili z materiałem – wspomina.

Mocne tąpnięcie we frekwencji na katechezie niektóre szkoły odczuły w czasie strajku kobiet i po informacjach o kolejnych skandalach pedofilskich w Kościele. - Ja byłem otwarty na dyskusję, podejmowałem te tematy, ale niektórzy katecheci stali się tak radykalni, że wykreślali takie osoby z katechezy albo z listy osób do bierzmowania. Pytałem: gdzie wasze pedagogiczne podejście? Mamy do czynienia z młodzieżą, która kształtuje swoje poglądy, postawy, poszukuje odpowiedzi na trudne pytania. W takim uczniu trzeba zobaczyć nie awatara, ale osobę poszukującą. Niektórzy radykałowie strasznie po mnie pojechali za taką opinię – mówi ks. Wyżkiewicz.

- Gdy rozmawialiśmy o skandalach pedofilskich, trzeba było postawić sprawę jasno, że to jest kryminał i ukrywanie tego też jest kryminałem. Młodzież potrzebuje jasnych komunikatów, traktowania z szacunkiem i poważnie – dodaje.

Redakcja poleca

Powód rezygnacji z religii? Katecheta i treść

Jego zdaniem od lat są trzy klasyczne powody wypisywania się z religii. Czyli: osoba treść i forma. - Katecheta reprezentuje w pewien sposób Kościół. Jak jest dogmatyczny w myśleniu, autorytatywny niesympatyczny, to wiadomo, że jest na straconej pozycji – wyjaśnia w podcaście ks. Wyżkiewicz.

Młodzieży potrzeba też konkretnej treści, a te, zwłaszcza w podręcznikach do szkół średnich, według niego są nieraz banalne i miałkie. - Poza tym jest za mało etyki w lekcjach religii. Próbuje się te dwa przedmioty konfrontować. Tzn. etyka jest dla niewierzących, a religia dla pozostałych. A ja przypominam moim uczniom: osoba wierząca może mieć wątpliwości, bo używa rozumu i od lat część lekcji poświęcam podstawom etyki. Bo jak osoba religijna może nie być etyczna? - mówi katecheta.

Jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że zawsze polski czy matematyka będą na pierwszym miejscu, bo są to przedmioty maturalne. Oszczędność czasu przy przeładowanym programie – to też częsty argument za wypisywaniem się z religii i etyki. - Uczyłem w technikum, w którym uczniowie mieli nieraz 10 godz. dziennie. A gdzie dojazdy, praca domowa? Ten młody człowiek nie miał kiedy iść spać, więc ja się zupełnie nie dziwię, że rezygnują z czego tylko mogą – stwierdza ks. Wyżkiewicz.

Przyznaje też, że w gronie wielu katechetów mówi się, że w wypadku szkół średnich powinna być maksymalnie godzina religii tygodniowo. - I katecheci lepiej by się przygotowali i aż tak by ich nie brakowało – mówi. Problemy kadrowe nie ominęły też religii. - Przez trzy lata uczyłem 21 klas, bo nie miał kto. Z tego powodu uczę też teraz jeszcze w przedszkolu – mówi ks. Wyżkiewicz.

Obowiązkowa religia lub etyka

Tymczasem Ministerstwo Edukacji i Nauki chce, by już za rok od września 2023 uczniowie mieli obowiązkową religię lub etykę (obecnie mają cztery opcje: religia, etyka, religia i etyka lub nic, opcja nic ma zniknąć). Na początku miałoby to obowiązywać w klasach czwartych i pierwszych w szkołach ponadpodstawowych. Potem będzie się rozszerzać na kolejne roczniki.

- Mam nadzieję, że ten pomysł nie wejdzie w życie. Klimat społeczny i polityczny nie sprzyja temu. Wywoła to bunt u młodzieży, która będzie starała się taki nakaz ominąć. Nauczyciel będzie miał pod górkę, bo przekonać zbuntowanych uczniów do wspólnych rozmów nie będzie łatwo – mówi ks. Wyżkiewicz.

Co roku wraca też dyskusja, czy przy niskiej frekwencji nie wrócić do rozwiązania sprzed lat i przenieść religię ze szkół do sal parafialnych.- Nie ma już do czego wracać - stwierdza w tym wypadku katecheta i podaje kontrargumenty: - Kiedy ta lekcja miałaby być? Młodzież kończy zajęcia o 15,16, potem korepetycje, prace domowe. Musi być też czas dla rodziny. Poza tym co wtedy zrobić z katechetami świeckimi, którzy zainwestowali swoje życie w to, żeby pełnić ten zawód.

Według niego powinniśmy iść trzecią drogą, tzn. nie powielać pewnych tematów, np. kurs do bierzmowania jest identyczny z religią w szkole. - Wydaje mi się też, że nie są potrzebne oceny z religii, ale skoro muszą być, to oceniam z aktywności, frekwencji i twórczego myślenia – mówi i dodaje w "Szkole marzeń": - Fajnie byłoby, żeby katecheci usiedli na spokojnie bez przymusu i zapytali się, o co nam właściwie chodzi.

RadioZET.pl