Ewa Kopacz na zdjęciach w prosektorium po Smoleńsku. Burza na prawicy
Politycy prawicy atakują Ewę Kopacz za materiały z najnowszego filmu Ewy Stankiewicz o katastrofie smoleńskiej. Reżyserka sugeruje, że zdjęcia zrobiono w rosyjskim prosektorium, a ówczesna minister zdrowia pozuje do obiektywu z osobami pracującymi przy sekcji zwłok ofiar katastrofy.

TVP wyemitowała w niedzielę dokument Ewy Stankiewicz "Stan zagrożenia", podejmujący temat katastrofy smoleńskiej z 2010 roku. Film ma - w zamierzeniu reżyserki - przedstawiać nowe fakty i zaniedbania ówczesnych polskich władz w działaniach wyjaśniających przyczyny i okoliczności tragedii. Tak naprawdę powiela jednak teorie spiskowe, m.in. o rzekomym zamachu.
W filmie pokazano m.in. zdjęcia, które - wedle Stankiewicz - zostały zrobione w rosyjskim prosektorium, gdzie odbywała się sekcja zwłok ofiar katastrofy. Widać na nich ówczesną minister zdrowia (późniejszą marszałek Sejmu i premier) Ewę Kopacz, która - zdaniem reżyserki - pozuje do obiektywu w towarzystwie pracowników zajmujących się przenoszeniem ciał ofiar.
Ewa Kopacz na zdjęciach w filmie nt. katastrofy smoleńskiej. Politycy komentują
Sama Kopacz nie odniosła się jeszcze do treści filmu bądź publikacji materiałów na swój temat. Na krytyczne komentarze pozwolili sobie już jednak politycy Zjednoczonej Prawicy. "Dziś ujawnione w filmie E. Stankiewicz słodkie foto z moskiewskiego prosektorium z ciałem ofiary katastrofy smoleńskiej. Brakuje słów" – napisał Patryk Jaki, europoseł Solidarnej Polski.
"Powinna była zniknąć z życia publicznego od razu po kłamstwach o przekopaniu ziemi w Smoleńsku na metr w głąb" – ocenił z kolei Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości (także polityk SP), dodając: "Hańba dla nich na wieki".
"Jakim człowiekiem trzeba być, żeby robić sobie uśmiechnięte zdjęcia przy zwłokach w Smoleńsku?" -pytał natomiast kielecki radny PiS Marcin Stępniewski.
Kopacz bronił m.in. Maciej Gdula z Lewicy. Sugerował, że momentu publikacji tych materiałów może nie być przypadkowy. "Kto zrobił te zdjęcia w Moskwie? Gdzie były do tej pory? Dlaczego pojawiły się gdy mamy napiętą sytuację na Ukrainie? Mamy prawo wiedzieć!" - stwierdził.
"Ewa Kopacz jako lekarka nie widziała być może do kwietnia 2010 aż tylu zmarłych, ile dziś codziennie zasila kostnice dzięki nieudolności rządu PiS, ale zapewne sporo. Oczekiwanie od lekarza szoku po zobaczeniu zwłok jest oczekiwaniem jak na mój gust nieco ekscentrycznym" - skomentował z kolei dziennikarz OKO.Press Michał Danielewski.
RadioZET.pl/Onet.pl/PAP/Twitter