"Pieprznął nim jak workiem". Pracownicy i "testerzy" siłą wyprowadzani z lokalu
Policjant wyrzucił go na siłę, pieprznął nim jak workiem. Do wszystkich używali siły, szarpali, łapali za ręce. Była gruba awantura, bo traktowali ich jak śmieci - tak interwencję w jednej z restauracji w Legionowie relacjonuje właściciel lokalu. Teraz idzie na wojnę z policją. Złoży zawiadomienie na prokuraturę i wytoczy proces cywilny policjantom - dowiedziało się Radio ZET.

Restaurację w Legionowie pan Maciej otworzył 22 stycznia. Przyjmuje w niej tylko "testerów" jedzenia, z którymi każdorazowo podpisuję umowę na wykonanie pracy. Jak mówi nam właściciel lokalu, od tego czasu policja pojawiła się u niego już około 30 razy, sanepid – ponad 10.
W piątek pan Maciej miał w lokalu kolejną kontrolę sanepidu. Oficjalnym powodem interwencji miało być zagrożenie zdrowia i życia. Tym razem jednak inspektorzy pojawili się na miejscu z gotową decyzją o natychmiastowym zamknięciu sali konsumpcyjnej - nie lokalu.
- Około godz. 19 przyszedł sanepid w asyście czterech policjantów […] Policja żadnych czynności nie podejmowała. Pani z sanepidu dokonała kontroli. W pewnym momencie wyciągnęła nakaz zamknięcia naszej sali konsumpcyjnej. Zauważyła, że siedzą ludzie – to byli wszyscy pracownicy w tym momencie, każdy z nich miał podpisaną umowę – relacjonuje w rozmowie z nami pan Maciej. Zamknięcie sali konsumpcyjnej miało nastąpić w trybie natychmiastowym.
Nagle do akcji wkroczyła policja, informując wszystkie osoby, w tym pracowników, że albo opuszczą lokal, albo zostaną wyprowadzeni siłą. – I tak się stało. Złapali jednego z moich pracowników i za ręce zaczęli go szarpać i wyciągać – mówi pan Maciej. – Rzucił nim (policjant – red.), wyrzucił go na siłę, po prostu pieprznął nim jak workiem. Do wszystkich używali siły, szarpali, łapali za ręce, próbowali wyciągać tych ludzi. Była gruba awantura, no bo traktowali ich jak śmieci – dodaje.
Wszytko nagrywał właściciel lokalu, który zamierza teraz złożyć zawiadomienie o nadużycia uprawnień przez funkcjonariuszy. Nie ma zamiaru zamykać lokalu, ale z drugiej strony obawia się, że zostanie aresztowany.
Próbowaliśmy uzyskać informacje od legionowskiej policji oraz stacji sanitarno-epidemiologicznej, ale nasze pytania – jak dotąd – pozostały bez odpowiedzi.