Kolejne zmiany i paraliż szkół po 1 września? Na uczniów mogą czekać „niespodzianki"
Dziecko, idąc na lekcje matematyki, może spotkać nauczyciela historii, a na lekcji historii nauczyciela WF-u. To są "niespodzianki" in minus, z którymi uczniowie muszą się liczyć - mówił w podcaście "Machina Władzy" Sławomir Broniarz. Szef ZNP przewidywał, co czeka uczniów po 1 września. Tłumaczył również, czy zaplanowana na początek roku szkolnego akcja protestacyjna nauczycieli może doprowadzić do paraliżu, jak podczas strajku w 2019 roku.

Sławomir Broniarz był gościem pierwszego po wakacjach odcinka podcastu "Machina Władzy". Szef Związku Nauczycielstwa Polskiego odpowiadał na pytanie, dotyczące przede wszystkim zbliżającego się roku szkolnego 2022/23 oraz planowanej przez związek akcji protestacyjnej w szkołach i przedszkolach.
Kolejne zmiany i paraliż szkół po 1 września?
Czy grozi nam paraliż w placówkach edukacyjnych? - Oczywiście, strajk zawsze musi być brany pod uwagę, ale na pewno nie w tej chwili i nie w najbliższych 2-3 miesiącach - odpowiedział. Nawiązał tym samym do doniesień, jakoby jego organizacja przygotowała protest na podobną skalę, jak wiosną 2019 roku.
Co w takim razie może czekać uczniów po 1 września? Broniarz mówił o "niespodziankach", podkreślając jednak, że nie będą one efektem działalności protestacyjnej, a jedną z przyczyn, dla których ta akcja się odbywa.
- Jeśli 2, 3 lub 6 września dziecko w szkole napotka na pewne "niespodzianki", które w normalnej sytuacji nie powinni go spotkać, to nie będą one wynikały z działań związku, nie będą elementem protestu. Natomiast sama akcja protestacyjna jest spowodowana owymi "niespodziankami" - tłumaczył lider ZNP.
CAŁA ROZMOWA ZE SŁAWOMIREM BRONIARZEM
Jego zdaniem, "szkoła powinna być instytucją na wskroś przewidywalną i odpowiedzialną", w której uczniowie "wiedzą, co się będą - w sensie organizacyjnym - działo do 24 czerwca", a "tutaj nie ma tego komfortu".
Dziecko, idąc na lekcje matematyki, może spotkać nauczyciela historii, a na lekcji historii nauczyciela WF-u. Po prostu brakuje ludzi, a luki kadrowe i ewentualne zastępstwa będą wynikały z możliwości organizacyjnych i personalnych szkoły
- To są "niespodzianki" in minus, z którymi uczniowie muszą się liczyć. To na pewno nie poprawia nastrojów w szkołach i nie sprzyja realizacji tego, do czego szkoła jest powołana - stwierdził.
W programie Broniarz opowiedział również o tym, jakie są założenia akcji protestacyjnej, jak wyglądają rozmowy związków zawodowych oraz Ministerstwa Edukacji i Nauki, podał dokładne składowego zarobków nauczycieli oraz odniósł się do zarzutów o upolitycznienie ZNP i protestów pedagogów.
RadioZET.pl