Myśliwy postrzelił kobietę na polowaniu. Sąd wydał wyrok
Na karę łączną grzywny w wysokości 7500 zł oraz nawiązkę na rzecz poszkodowanej w wysokości 10 000 zł sąd rejonowy w Kołobrzegu skazał w środę myśliwego Andrzeja W., który podczas polowania w miejscowości Bezpraw postrzelił przejeżdżającą drogą Emilię K. Wyrok nie jest prawomocny.

Do zdarzenia doszło 2 października 2018 roku około godz. 22. Emilia K. została postrzelona, gdy samochodem wracała z pracy do domu. Pocisk przebił prawe przednie koło pojazdu, nadkole, kokpit i prawą nogę kobiety. Emilia K. doznała ran postrzałowych lewego i prawego podudzia.
Prokuratura oskarżyła myśliwego Andrzeja W. o bezprawne polowanie, bez posiadania pisemnego upoważnienia koła łowieckiego do prowadzenia indywidualnego odstrzału oraz o umyślne narażenie Emilii K. na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, powodując obrażenia naruszające czynności narządów ciała powyżej 7 dni.
Myśliwy skazany za postrzelenie kobiety. Nie miał pozwolenia na polowanie
W środę 18 maja 2022 sędzia Ewa Woźniak uznała Andrzeja W. winnego popełnienia zarzucanych mu czynów i wymierzyła mu łączną karę grzywny w wysokości 250 stawek dziennych każda po 30 zł, czyli 7500 zł. Przy czym zaliczyła oskarżonemu na poczet wymierzonej kary grzywny okres zatrzymania od 3 października 2018 roku do 15 października 2018. Jeden dzień pozbawienia wolności zrównała z dwoma stawkami dziennymi.
Orzekła także o nawiązce na rzecz pokrzywdzonej. Oskarżony ma zapłacić Emilii K. 10 000 zł. Został zwolniony z opłaty i kosztów sądowych.
- Materiał dowodowy przemawia jednoznacznie za tym, że oskarżony zarzucanych czynów się dopuścił. Sąd analizował nie tylko opinie biegłych, lecz także wyjaśnienia samego oskarżonego i zeznania świadków – powiedziała, uzasadniając ustnie wydany wyrok sędzia Woźniak.
Podkreśliła, że sam oskarżony mówił, że oddał jeden niecelny strzał do dzików. Zwróciła uwagę na to, że Andrzej W. twierdził, że w tym czasie, co on, polowali inni i sąd to zweryfikował. Ustalono, że część z osób, które planowały polować 2 października 2018 roku, ostatecznie tego nie zrobiła. Polowały tylko jeszcze dwie osoby, ale wcześniej niż Andrzej W. Upolowaną zwierzynę zdały o godz. 20.15 i zdaniem sądu, nielogicznym byłoby sądzić, że jeszcze potem kontynuowały polowanie.
W toku procesu nie utrzymała się także wersja oskarżonego o rykoszecie. Sędzia Woźniak podała, że biegli ją wykluczyli. Z kolei analizy potwierdziły, że pocisk wyciągnięty z nogi pokrzywdzonej został wystrzelony z broni oskarżonego, który w ogóle nie powinien polować, bo od 3 września 2018 roku nie posiadał na to pozwolenia.
Oskarżony w środę po wyjściu z sali rozpraw nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Nie powiedział, czy będzie się odwoływał od wyroku. Natomiast pokrzywdzona i jej pełnomocnik poinformowali, że wystąpią o pisemne uzasadnienie orzeczenia sądu i dopiero wówczas podejmą dalsze decyzje. Zaznaczyli przy tym, że najbardziej zależało im na orzeczeniu o winie oskarżonego, co sąd uznał.
Jednocześnie poinformowali, że pokrzywdzona wystąpi na drogę cywilną i będzie domagać się odszkodowania. Wstępnie w grę wchodzi kwota 150 000 zł. Emilia K. w rozmowie dziennikarzami powiedziała, że wciąż odczuwa ból nogi, mimo że od wypadku minęły trzy lata. Nadal odczuwa lęk, gdy przejeżdża drogą, gdzie doszło do wypadku.
RadioZET.pl/PAP/Inga Domurat