Stan wyjątkowy na granicy. Więcej patroli policji, turyści nie mogą przebywać w strefie
Stan wyjątkowy został wprowadzony na 30 dni w miejscowościach przy granicy z Białorusią. Prezydent Andrzej Duda w czwartek podjął decyzję o wydaniu stosownego rozporządzenia, o co wcześniej wnioskowała Rada Ministrów. Jak to wygląda w praktyce? - W przygranicznych miejscowościach gminy Janów Podlaski jest więcej funkcjonariuszy policji i straży granicznej - powiedział w piątek PAP wójt gminy Janów Podlaski Leszek Chwedczuk.

-
-
- 3 Zobacz
Stan wyjątkowy w pasie przygranicznym z Białorusią, czyli w części województw podlaskiego i lubelskiego, zaczął obowiązywać w czwartek. Są nim objęte 183 miejscowości. Zgodnie z konstytucją prezydent w ciągu 48 godzin od podpisania rozporządzenia ws. stanu wyjątkowego musi przesłać je do Sejmu.
Choć rozporządzenie prezydenta już obowiązuje, posłowie muszą je niezwłocznie rozpatrzyć. Następnie mogą też w drodze uchwały uchylić rozporządzenie i znieść stan wyjątkowy. Uchwałę taką Sejm przyjmuje bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Rozpatrywanie rozporządzenia prezydenta rozpocznie się w poniedziałek o godz. 16.30.
W przygranicznej gminie Janów Podlaski (Lubelskie) stan wyjątkowy wprowadzono w 10 miejscowościach: Woroblin, Ostrów, Janów Podlaski Wygoda, Werchliś, Janów Podlaski Wieś, Stary Pawłów, Stare Buczyce, Bubel Granna, Bubel Łukowiska i Stary Bubel.
Stan wyjątkowy na granicy z Białorusią. Więcej wojska i straży, turyści wyjechali
- Jest więcej patroli i służb na ulicy, są kontrole na wjazdach do miejscowości. Sprawdzane są dokumenty tożsamości przez policję lub służbę graniczną – wyjaśnił wójt gminy Janów Podlaski Leszek Chwedczuk i dodał, że do urzędu gminy najczęściej "dzwonią mieszkańcy z pytaniem, jak sytuacja wygląda i w zasadzie więcej tego stanu wyjątkowego się nie odczuwa".
Ze względu na wprowadzony stan wyjątkowy turyści musieli wyjechać ze strefy. Właściciele agroturystyk ze Sławatycz podkreślają, że nie przyjmują już żadnych rezerwacji, ale też nikt o noclegi nie pyta. - Ja swój obiekt na cały miesiąc zamknęłam, bo prawda jest taka, że turyści nie mogą przebywać w żaden sposób w strefie. Nawet dzisiaj wykonywałam telefony z informacją, jaką mamy sytuację i że turyści mogą zostać niewpuszczeni. Turyści odwołali swoje rezerwacje. Na ten moment nie mamy żadnych informacji, czy będziemy mogli się starać o odszkodowania – powiedziała PAP Weronika Jarmuszewicz, współwłaścicielka agroturystyki Nadbużańska Chata ze Sławatycz.
- Nie ma w tej chwili nikogo, nie przyjmujemy też żadnych rezerwacji. Nikt też nie dzwoni – przekazała Agnieszka Grzejszczyk z Agroturystyki przy Stawie i dodała, że na ten moment nie ma informacji o możliwości otrzymania odszkodowania.
Zapytany o wsparcie finansowe dla sektora turystycznego Leszek Chwedczuk odpowiedział, że ma nadzieję, że będzie pomoc finansowa. - Na chwilę obecną nie mamy jeszcze informacji, ale myślę, że jakaś osłona będzie. Poczekamy, zobaczymy – podsumował wójt gminy Janów Podlaski.
RadioZET.pl/PAP Agnieszka Gorczyca, Karol Kostrzewa
