Amerykanie przewieźli Zełenskiego w Polsce. Nie zwrócili się o pomoc do polskich służb
Afera z granatnikiem komendanta policji doprowadziła do spadku zaufania do naszych służb. Amerykańska służba Secret Service, przewożąc przez Polskę Wołodymyra Zełenskiego przed jego wylotem do USA, nie zwróciła się o pomoc do polskich służb i policji.

Jak ustalił dziennikarz śledczy Radia ZET Mariusz Gierszewski, transport prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego przez Polskę, w czasie jego podróży do USA, został przeprowadzony z pominięciem polskich służb i policji. Nasi informatorzy twierdzą, że polska strona wiedziała o wjeździe pociągu specjalnego ze strony Ukrainy, ale nie wiedziała, kto nim jedzie.
Zełenski przewieziony w Polsce przez Amerykanów. Polskie służby pominięto
- Na dworcu w Przemyślu nie było naszych służb. Amerykanie zapakowali Zełenskiego w swoje samochody i zawieźli do Rzeszowa, gdzie wsadzili go do swojego samolotu - relacjonował informator z polskich służb. Jego zdaniem ta sytuacja jest wynikiem spadku zaufania u sojuszników do polskich służb i policji po aferze z wystrzałem granatnika w gabinecie Komendanta Głównego Policji.
Zgadza się z tym jeden z byłych szefów służb specjalnych. - Ukraińcy i Amerykanie nie tylko czytają nasze media, ale mają swoje źródła informacji. To ewidentny brak zaufania, wynikający z kilku powodów: obawy, że polski rząd sprzeda tę podróż jako polski sukces. Ryzyka, że będziemy naciskali, aby Zełenski przeprosił za granatnik i rakietę sprzed kilku tygodni, ryzyka sabotażu podróży - powiedział jeden z byłych szefów służb specjalnych, proszący o zachowanie anonimowości.
Wiceminister MSZ Piotr Wawrzyk stwierdził w rozmowie z PAP, że "wizyta prezydenta Ukrainy w USA była z nami niejako konsultowana".