Nowe ustalenia ws. wybuchu w KGP. Granatnik wjechał do Polski bez kontroli
Według ustaleń Radia ZET granatnik, który Komendant Główny Policji odpalił w swoim gabinecie, został przywieziony pociągiem specjalnym kursującym do Ukrainy z Przemyśla. Nasi informatorzy twierdzą, że granatnik nie został poddany żadnej kontroli granicznej i celnej. W sprawie jest jeszcze wiele znaków zapytania.

W wybuchu niegroźne obrażenia odniósł szef Policji gen. Jarosław Szymczyk i cywilny pracownik Komendy Głównej Policji. W budynku KGP zniszczeniu uległa podłoga pomieszczenia socjalnego gabinetu komendanta oraz sufit pomieszczenia ochrony znajdującego się poniżej. Nie wiadomo, kto pokryje koszty remontu i czy obejmie je ubezpieczenie budynku.
Wybuch w KGP. Granatnik nie został skontrolowany
Jak przyznało MSWiA w komunikacie, komendant Jarosław Szymczyk otrzymał prezent podczas swojej roboczej wizyty w Ukrainie w dniach 11-12 grudnia. Spotkał się wtedy z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb.
Szef MSWiA Mariusz Kamiński twierdzi, że Komendant Główny Policji nie wiedział, czym jest prezent, który otrzymał w czasie wizyty roboczej na Ukrainie. Prokuratura prowadząca postępowanie w sprawie wybuchu uznaje generała Szymczyka za pokrzywdzonego.
RadioZET.pl/oprac. AK