Obserwuj w Google News

"Ku**y", "zboczone plemię". Katarzyna S. przed sądem. Ujawniamy kulisy

3 min. czytania
24.03.2023 17:42
Zareaguj Reakcja

„Ścierwa ukraińskie”, „bydło stepowe”, „zboczone umysłowo plemię ukraińskie” - to tylko część zwrotów, za które Katarzyna S., prezeska Fundacji „Wołyń Pamiętamy”, odpowiada przed sądem. Akt oskarżenia, do którego dotarliśmy, liczy ponad 50 stron.

Katarzyna S. Jednoosobowa farma trolli
fot. Archiwum prywatne - Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych

Katarzyna S., prezeska fundacji edukacyjnej "Wołyń Pamiętamy" zarejestrowanej w Opolu, odpowiada przed warszawskim sądem na 15 zarzutów z 3 artykułów Kodeksu karnego traktujących o znieważaniu na tle narodowościowym. Skalę jej działań już od kilku lat szacują portale śledcze, ustalenia serwisów "Frontstory" i "Newsweeka" sugerują, że od lutego ubiegłego roku sama odpowiada za ok. 75 proc. ruchu w mediach społecznościowych pod hashtagami #ukrainskieludobójstwo, #niewspieramUkrainy czy #tonienaszawojna. 

Katarzyna S. Jednoosobowa farma trolli. Kulisy procesu

Akt oskarżenia, do którego dotarł portal RadioZET.pl opiewa na ponad 50 stron i 15 zarzutów. Większość dotyczy jej wpisów w mediach społecznościowych. „Bydło stepowe”, „zboczone umysłowo plemię ukraińskie”, "suk****ny szydowskie", "przeklęty szczep" - to tylko część z nich.

Jak czytamy w akcie oskarżenia, 8 listopada 2019 r. kryminalni z Opola mieli podjąć nieudaną próbę przeszukania jej domu, celem zabezpieczenia nośników elektronicznych. Nie wpuściła ich jej matka. Po kilku dniach Katarzyna S. miała rozpowszechnić informację dot. postępowania karnego w jednej z audycji serwisu wprawo.pl. Artykuły dot. próby przeszukania podały później serwisy jacekmiędlar.pl, kresy.pl czy "Najwyższy Czas".

Redakcja poleca

Z dokumentów prokuratury wynika, że ekspertyza nośników elektronicznych ostatecznie odbyła się jednak przy współpracy oskarżonej, biegły z zakresu informatyki zaopiniował, że Katarzyna S. operowała ośmioma adresami e.mail i co najmniej czterema fałszywym kontami w serwisie Facebook. Ekspertyza była zgodna z deklaracją Katarzyny S., podała, że używa wielu kont ze względu na ciągłe blokowanie poprzednich w serwisach społecznościowych za "naruszanie zasad i standardów społeczności". Część kont była przypisana do stron tytułowanych "zbrodniami ukraińskimi", "stowarzyszeniami kresowymi" czy fundacją "Wołyń Pamiętamy"

Analiza języka, jakim posługiwała się Katarzyna S. wymienia wyjątkowe przywiązanie do zwrotów takich jak: "szmaty", "łajno", "bydło", "k**wa", "kundliszcze", "banderowski pomiot" itp. "Banderowską szmatą" miała określić m.in. jednego z badaczy zbrodni wołyńskiej prof. Grzegorza Motykę.

Współpraca z nacjonalistami. "Polsko, potrzeba nam 100 Breivików"

Według relacji prokuratury w toku postępowania ustalono, że Katarzyna S. współpracuje z członkiem organizacji "Narodowy Świt" i jej wiceprezesem, ps. "Żółty", powiązanym z ruchem "Braterstwo Polsko-Rosyjskie", wcześniej "Obozem Wielkiej Polski". Ten ostatni zasłynął z hasła "Polsko potrzeba nam 1000 Breivików i jedziemy z tematem", odwołującym się od masowego mordercy Andersa Breivika, który w Norwegii zabił 77 osób, większość z tamtejszej młodzieżówki socjalistycznej Partii Pracy.

Katarzyna S. nie odpowiada na próby kontaktu. Z dokumentów prokuratury wynika jedynie, że sama twierdzi, że naczelnym celem jej działań jest upamiętnienie Polaków zamordowanych w Wołyniu. "Od kiedy stała się uczestniczką postępowania karnego o tzw. przestępstwa z nienawiści, ściganie karne w tego rodzaju sprawach zaczęła przedstawiać jako „prześladowanie” działaczy kresowych z powodu głoszenia prawdy o zbrodni wołyńsko-galicyjskiej" - czytamy.

Kolejna rozprawa w czerwcu. Igor Isajew: "To ja złożyłem zawiadomienie"

W rozmowie z oskarżycielem pomocniczym Igorem Isajewem (osoba publiczna, w mediach społecznościowych występuje pod pseudonimem "Igor Isajew - Ukrainiec w Polsce") słyszymy, że to on, już w 2019 r., złożył zawiadomienie do prokuratury o działalności Katarzyny S.

- Zrobiłem to dlatego, że Katarzyna S. była wyjątkowo, nawet jak na swoje środowisko, brutalna i wulgarna. Prowadzi grupy hejterskie, które pod pretekstem pamięci o zbrodni wołyńskiej znieważają dzisiejszych Ukraińców - przyznaje w rozmowie portalem RadioZET.pl. Jeden z zarzutów, za które odpowiada Katarzyna S., dotyczy bezpośrednio znieważenia Isajewa.

- Od 2015 r. zajmuję się, wraz ze Związkiem Ukraińców w Polsce, walką z antyukraińską mową nienawiści. Udało nam się postawić przed sądem szereg kluczowych osób i doprowadzić do kilkunastu prawomocnych wyroków - dodaje. 

- Kolejna rozprawa odbędzie się 20 czerwca. Mam nadzieję, że zapadnie wtedy wyrok. Sędzia, z uwagi na duże zainteresowanie mediów, obiecała ubiegać się o większą salę rozpraw - puentuje Isajew.

Redakcja poleca

RadioZET.pl