Jak przekonać szefa, że podwyżka po prostu nam się należy? Najskuteczniejsze rady
Inflacja sprawiła, że zbiednieliśmy – siła nabywcza pieniędzy spadła, więc za zarobki o takiej samej wysokości w 2022 roku możemy kupić mniej, niż w 2021. Problem rozwiązać może podwyżka, ale tylko połowa pracodawców zamierza podnieść zatrudnionym pensje. Jak rozmawiać o podwyżce, żeby ją dostać? Rady przekazał RadioZET.pl Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service.

Inflacja zabrała nam w 2022 roku dwie wypłaty – za 12 pensji w tym roku można kupić tyle, ile za 10 takich samych wypłat w 2021 roku. Tylko niewielka część pracowników otrzyma podwyżkę na tyle dużą, żeby zachować poziom życia sprzed ogromnych podwyżek cen. Dzięki poradom Krzysztofa Inglota dowiemy się jak prowadzić rozmowę w sprawie podwyżki, żeby naporowi argumentów szef nie był w stanie się oprzeć.
Jak rozmawiać o podwyżce? Najważniejsze rady
To będzie ciężki rok dla pracowników – przyznał Krzysztof Inglot w podcaście „Biznes. Między wierszami”. Większość z nas nie może liczyć na podwyżki, które w pełni zrekompensują skutki inflacji. Dzięki poradom, jakie udzielił założyciel Personnel Service, można będzie jednak wywalczyć najwyższe możliwe z perspektywy pracodawcy zwiększenie wynagrodzenia.
Inglot zalecił, żeby do rozmowy o podwyżce przystępować na spokojnie, bez nerwów, stresu i emocji. Stwierdził, że w obecnych czasach denerwować się rozmową o podwyższeniu pensji będzie zapewne także pracodawca, który zdaje sobie sprawę, że wciąż mamy do czynienia z rynkiem pracownika. Nie zawsze jednak będzie mógł zadośćuczynić inflacji, jako że przedsiębiorstwa same muszą zmagać się ze skutkami podwyższania cen przed dostawców oraz drastycznych podwyżek rachunków za nośniki energii.
- Przede wszystkim trzeba prowadzić dialog. Pracodawcy jest tak samo ciężko, jak pracownikowi. Starając się o podwyżkę trzeba przypomnieć, co zrobiliśmy w 2022 roku dla firmy. To bardzo ważne, żeby pokazać, do udało się zrobić dzięki mojej postawie. Do takiej rozmowy trzeba się dobrze przygotować, całkowicie odradzam pójście nabuzowanym emocjami. To normalna rozmowa, trzeba pokazać jakie dajemy korzyści pracodawcy. Dzięki temu zawalczymy o nadwyżkę nad kwotą, jaką chciał przeznaczyć na naszą podwyżkę pracodawca – poradził Inglot.
O czym jeszcze trzeba pamiętać szykując się do walki o podwyżkę? Założyciel Personnel Service doradził przede wszystkim szczerość i otwarte mówienie o swoich potrzebach oraz ewentualnych troskach, nie zapominając przy tym o podkreślaniu wpływu inflacji na codzienne życie.
- Do takiej rozmowy przygotowujmy się trochę dłużej niż przez 15 minut. Mam na myśli parę dni, podczas których będziemy się zastanawiać do dokładnie chcemy powiedzieć. Oczywiście trzeba grać tym argumentem inflacyjnym, argumentem kosztów życia. Jeśli coś się wydarzyło w życiu, co zwiększyło zapotrzebowanie na pieniądze, na przykład urodziny dziecka czy trudna sytuacja życiowa, to też warto to przytoczyć. Pracodawca niekoniecznie musi o tym wiedzieć. Powinniśmy szukać z nim nici solidarności – brzmią rady Inglota.
A na jaką średnio podwyżkę można będzie zdaniem eksperta liczyć? Inflacji co prawda się nie dogoni, ale przy odpowiednio przeprowadzonej rozmowie może okazać się, że na spadku wartości pieniądze stracimy stosunkowo mało.
- Pracodawcy na pewno mają możliwość podnoszenia pensji w okolicach kilkunastu procent. Wywalczenie podwyżki na poziomie 10-16 procent to ambitny cel. Z punktu widzenia pracodawcy to gigantycznie dużo, bo jeśli przemnożymy taką podwyżkę przez liczbę pracowników, to wychodzi gigantyczny wzrost kosztów. Może się okazać, że nasz pracodawca nie poradzić sobie z taką presją, ale od jakiejś stawki trzeba wyjść – podsumował Krzysztof Inglot.
RadioZET.pl