Obserwuj w Google News

Zabrakło pieniędzy na 13. emeryturę. Rząd zastosował „montaż finansowy”

3 min. czytania
22.03.2023 11:54
Zareaguj Reakcja

5 mld zł z oszczędności na przyszłe emerytury obecnie pracujących zostało skierowane przez rząd na tegoroczne wypłaty 13. emerytury. W audycji „Gość Radia ZET” minister finansów Magdalena Rzeczkowska stwierdziła, że nie jest to niczym dziwnym. Środki mają zostać zwrócone do Funduszu Rezerwy Demograficznej w 10 ratach od 2028 do 2037 roku. 

Magdalena Rzeczkowska
fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER/East News

13. emerytura nawet po jej zmniejszeniu opodatkowaniem okazała się zbyt droga jak na możliwości Funduszu Solidarnościowego, z którego jest wypłacana. Seniorzy mają otrzymać dodatkowo w kwietniu i maju łącznie 15 mld zł, z czego w FS jest tylko 10 mld zł. Rząd sięgnął więc po środki z Funduszu Rezerwy Demograficznej, w którym gromadzone są pieniądze na naprawdę ciężkie czasy, jakie w związku ze starzeniem się społeczeństwa mają nas dotknąć po 2040 roku. Minister finansów o tę pożyczkę została zapytana w audycji „Gość Radia ZET”. – To nie jest do końca tak – odparła.

Brak pieniędzy na 13. emeryturę. Pożyczka z Funduszu Rezerwy Demograficznej

- 13. i 14. emerytura co do zasady wypłacane są z Funduszu Solidarnościowego. Od 2019 roku 1,45 procent wynagrodzenia każdego pracownika przekazuje do niego pracodawca – wyjaśnił dr Antoni Kolek. Ekspert dodał, że niestety pieniędzy z tego funduszu jest za mało, żeby wystarczyło na pełną wypłatę. Z tego powodu rząd musiał wziąć na nieoprocentowaną pożyczkę na „trzynastkę” 5 mld zł ze środków przewidzianych na ratowanie ZUS za 20 lat.

Oglądaj

- Być może początek roku jest tak niefortunny, że brakuje tak znaczącej kwoty do wypłaty „trzynastek” – to może być przyczyna, dla której potrzebna jest pożyczka z Funduszu Rezerwy Demograficznej. 13. emeryturę ma dostać około 10 mln osób, oznacza to koszt około 15-16 mld zł – wytłumaczył Kolek.

Bogdan Rymanowski zapytał o finansowanie „trzynastek” Magdalenę Rzeczkowską, która odpowiedziała, że „to nie jest do końca tak” i dodała, że braki pieniędzy na wypłaty dodatkowych świadczeń dla emerytów były już w taki sposób łatane. Premier Morawiecki przekonywał wcześniej, że nie jest ważne, skąd dokładnie pochodzą pieniądze przeznaczone na wypłaty, bo i tak przecież mowa jest o środkach należących do państwa.

Redakcja poleca

- Montaż finansowy już w poprzednim roku miał miejsce. Nie jest niczym dziwnym, że pewne pożyczki płynnościowe z budżetu czy Funduszu Rezerwy Demograficznej są przeznaczane na te środki – stwierdziła w Radiu ZET Magdalena Rzeczkowska. „Trzynastki” i „czternastki” nie są finansowane ze składek na ZUS, tylko z pieniędzy odprowadzanych od zarobków na Fundusz Solidarnościowy. Obecnie to 1,45 procent każdej pensji.

- To chyba nie jest najlepsze rozwiązanie, że drenujemy ten fundusz na ciężkie czasy na bieżące potrzeby, bieżące wydatki. Ja rozumiem oczywiście, że są wybory, jest kampania, trzeba pokryć wydatki na „trzynastkę”, „czternastkę” i inne świadczenia, natomiast z perspektywy racjonalnego gospodarowania – to są nasze zaskórniaki, to jest coś na czarną godzinę, co faktycznie trzymamy w systemie po to, że jak naprawdę będzie źle, to że będzie z czego dołożyć. To jest taka nasza skarbonka, której nie chcemy zbić, a jednocześnie mówimy, że mamy takie bieżące potrzeby, tak istotne, że pieniądze z niej musimy wypłacić – oświadczył dr Antoni Kolek.

- Fundusz Rezerwy Demograficznej to dzisiaj około 53-54 mld zł – dokładne dane na koniec 2022 roku nie są jeszcze znane. Ale uwaga – na te aktywa składa się już 11 mld zł z pożyczki, której Fundusz już wcześniej udzielił Funduszowi Solidarnościowemu, teraz dojdzie kolejne 5 mld zł. Czyli na 53 mld zł mamy 16 mld zł tak naprawdę w aktywach, które są formą pożyczki. Co się z taką pożyczką może wydarzyć? Zawsze może zostać umorzona, zawsze może się okazać, że nie trzeba będzie jej spłacić, bo władze przyjmą odpowiednią ustawę. I okaże się, że zamiast 54 mld zł aktywów mamy 37 mld zł. To byłaby forma drenowania Funduszu Rezerwy Demograficznej – wyjaśnił ekspert.

RadioZET.pl/Radio ZET