Podejrzani Politycy: Laptop Misiaka. Kto podszywa się pod kuzyna Kaczyńskiego?
Po spektakularnym zatrzymaniu milionera Tomasza Misiaka dziennikarze śledczy RadioZET i RadioZET.pl ujawniają, że pod obserwacją służb znajdował się już od wiosny tego roku. Mariusz Gierszewski i Radosław Gruca przedstawiają możliwe przyczyny decyzji prokuratury Zbigniewa Ziobry i mówią o niepokoju najbogatszych Polaków, obawiających się losu Misiaka. Jak usłyszeliśmy w środowisku prawników, nawet co trzeci miliarder w Polsce ma mieć poważne obawy, że nawet nie łamiąc świadomie prawa, przez nieprzychylną interpretację służb i prokuratury oceniających ich działalność, może narazić się na zarzuty. Wielkie emocje wywołuje też laptop Misiaka, który zatrzymano mu podczas przeszukań, tym bardziej, że w przeszłości był on oskarżany przez jednego ze świadków o to, iż posiada nagrania nielegalne nagrane przez warszawskich kelnerów. Na deser Gierszewski wraca do historii tajemniczego Marcina, mającego podawać się za rodzinę samego prezesa Kaczyńskiego. Śmieszne czy straszne?

Jak ustalił Mariusz Gierszewski, zwaśnieni - premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jacek Sasin - zakopali topór wojenny. Nic tak nie jednoczy, jak wspólny wróg, a na takiego wyrasta w ich oczach nie kto inny, jak Daniel Obajtek, były wójt Pcimia, którego działania wskazują, że nigdy nie przestał czuć się wiernym członkiem partii. Prezes Orlenu swego czasu został uznany przez premiera Morawieckiego za najgroźniejszego rywala do fotela szefa rządu. Potem ich relacje na pewien czas uległy poprawie, ale zarówno Morawiecki, jak i Jacek Sasin w stosunku do prezesa Orlenu pozostają podejrzliwi.
Ostatnio właśnie za nieprzychylne dla nich komentarze wspólnie obwinili Obajtka, co może być początkiem lepszej współpracy w ramach rządu. Morawiecki musiał ostatnio przystać na odwołanie prezesa KGHM Mariusza Chludzińskiego i rezygnację z funkcji szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka, co zmusza go do czujności w zwalczaniu ewentualnych konkurentów do zajęcia jego miejsca.
Ziobro w kontrze do biznesu?
Ostentacyjne zatrzymanie Tomasza Misiaka, ale też współpracującego z nim w przeszłości Marcina Wituckiego z Konfederacji Lewiatan, według ustaleń dziennikarzy, może mieć tło polityczne. Nie chodzi tylko o fakt, że Misiak w przeszłości był senatorem PO, bo po wątpliwościach związanych z jego działalnością został wypchnięty z partii. Niektórzy odbierają to jako przestrogę. Wysłanie CBA do realizacji w przededniu inauguracji EFNI - Europejskiego Forum Nowych Idei, czyli największej imprezy Lewiatana w tym roku, nie mogło przejść bez echa.
Wzbudza to niepokój najbogatszych Polaków. Obawiają się, że ich biznesy mogą ucierpieć nie tylko wskutek zbliżającej się recesji i problemów z energetyką, i powszechną drożyzną. Obawiają się, że ich działalności mogą zaszkodzić działania służb. W jaki sposób? Z nieoficjalnych źródeł z okolic największych tuzów polskiego biznesu słychać obawy o to, że skoro prokuratura zdecydowała się zatrzymać samego szefa Lewiatana i znanego biznesmena, nie mając ku temu, w ocenie sądu, solidnych podstaw, podobny los może spotkać też ich.
Po co władzy napięcie z biznesem? Większość rozmówców prowadzących „Podejrzanych Polityków Extra” uważa, że celem miało być osiągnięcie tzw. efektu mrożącego, czyli zniechęcenie do wsparcia opozycji w wyborach. Od informatorów służb od kilku tygodni słychać, że trwają kontrole firm, które uzyskały milionowe wsparcia w ramach dotacji z tzw. „tarczy antykryzysowej”. Nieprawidłowości przy jej rozliczaniu mogą paraliżować biznes, ale też być pałką do uderzenia w ludzi premiera Mateusza Morawieckiego.
Przykłady znamy z przeszłości. Kiedy TVP jeszcze pod wodzą Jacka Kurskiego relacjonowała, że dotację otrzymała grupa przestępcza z Łodzi prowadząca agencje towarzyskie, na winnego wybrano Pawła Borysa, szefa Państwowego Funduszu Rozwoju. Doświadczenie rządów PiS uczy, że urzędnicy i prokuratorzy weryfikujący, czy przy udzielaniu pomocy nie doszło do wyłudzeń, potrafią prowadzić długie i żmudne śledztwa gospodarcze. Nawet jeśli ostatecznie nie kończą się one procesami, często ich finałem są upadki firm. To dlatego przedsiębiorcy niechętni PiS mogą kalkulować, że najlepiej siedzieć cicho, nawet jeśli działania władzy budzą ich sprzeciw i podejrzenia.
Prawnik Ziobry obrońcą Misiaka
Najbardziej sensacyjne plotki dotyczą jednak tego, że zatrzymanie Misiaka zbiegło się w czasie z publikacją tygodnika "Newsweek" o zeznaniach wspólnika Marka Falenty i sprzedaży taśm kelnerów rosyjskim służbom. Z rozmów z osobami zaangażowanymi w śledztwo wynika, że prokuratorzy mogli liczyć na szczęśliwy traf i zarządzić zatrzymanie z przeszukaniem po to, by móc dotrzeć do taśm z Sowy. O ich posiadanie oskarża Misiaka jedna z osób zeznających w śledztwie, ale sam Misiak kategorycznie zaprzeczał i groził pozwami wszystkim, którzy będą powtarzać twierdzenia nieprzychylnych mu ludzi w tym zakresie.
„Podejrzani Politycy” musieli też zwrócić uwagę na rosnącą potęgę kancelarii Marcina Zaborowskiego, nazywanego adwokatem Ziobry. Jego pojawienie się u boku Tomasza Misiaka było zaskoczeniem, więc postanowiliśmy go spytać, jak nawiązano tę współpracę. Sam mecenas mimo młodego wieku prowadzi jedną z największych kancelarii w kraju. Zajmuje się nie tylko wystąpieniami przeciw prasie, w głośnych sprawach, w których reprezentuje polityków PiS. Według niego tajemnicą jego sukcesu jest to, że skoncentrował się na rozbudowie działu zajmującego się sprawami karnymi. Nieoficjalnie mówi się, że zgłaszają się do niego rozmaici klienci, którzy liczą na to, że ma kontakt ze swoim byłym szefem. Sam adwokat absolutnie zaprzecza. Podkreśla, że nie jest nawet z ministrem po imieniu, a jak mówi w rozmowie z RadioZET.pl, prokuratura jest jego naturalnym przeciwnikiem procesowym. I przynajmniej w sprawie Misiaka może powiedzieć, że osiągnął spektakularny sukces. Jego klient nie tylko nie został aresztowany, ale też według sądu prokuratura nie przedstawiła dowodów uzasadniających popełnienie przestępstwa.
Na koniec wydania specjalnego prowadzący uchylili kolejny rąbek tajemnicy ws. człowieka, który znajduje się pod obserwacją służb z powodu powoływania się na wpływy. Czy w Polsce ktoś może nabrać się na to, że nieznany szerzej Marcin jest kuzynem … prezesa Jarosława Kaczyńskiego? O tym i innych przypadkach, w których przy partii władzy kręcą się rozmaici kombinatorzy usłyszycie tylko w wyjątkowym wydaniu podcastu Radio ZET i Upday.
RadioZET.pl