Były agent służb zdradza tajniki Pegasusa. "Proszę wyłączać telefon na noc"
Były agent ujawnia w rozmowie z dziennikarzem śledczym Radia ZET Mariuszem Gierszewskim, że osoby inwigilowane Pegasusem są też klasycznie podsłuchiwane przy pomocy przechwytywania sygnału telefonu.

Pegasus bywa zawodny w podsłuchiwaniu rozmów telefonicznych, czasami "łapie zakłócenia". Dlatego służby równocześnie korzystają ze starej techniki operacyjnej. W takich przypadkach na ten sam numer telefonu do sądu wysyłane są dwa wnioski o kontrolę operacyjną - twierdzi rozmówca Radia ZET.
Mariusz Gierszewski: Jak wygląda praca z Pegasusem?
X: Ma swoje uwarunkowania. Pegasus pokazuje wszystko, co jest w telefonie, ale procesowo wykorzystać można tylko dane, które pojawiły się w nim od dnia wydania pozwolenia przez sąd na kontrolę operacyjną.
MG: Czy jakoś się to omija?
X: Wykorzystuje się do tego przeszukanie. Wtedy telefon zostaje zabezpieczony albo skopiowana na miejscu jego zawartość. Ale już jest wiadomo, czego szukać w starszych plikach telefonu.
MG: Jak obejmuje się kogoś kontrolą Pegasusa?
X: Jeszcze przed włączeniem Pegasusa ściągane są z BTS-ów (stacje przekaźnikowe łączności bezprzewodowej - red.) billingi. Jeżeli pokażą, że dana osoba korzysta z szyfrowanego komunikatora jest powód, żeby zastosować Pegasusa. Podsłuch telefoniczny jest wtedy bezradny. We wniosku do sądu zaznacza się, że osoba o której kontrolę operacyjną się występuje, korzysta z komunikatora. To jest uzasadnienie dla formalnego włączenia Pegasusa.
MG: Czy sąd może rozpoznać, że wniosek dotyczy Pegasusa?
X: To już zależy od sędziego. Jest jeszcze jedna przesłanka, którą powinni znać sędziowie. W praktyce okazało się, że program łapie czasami zakłócenia przy podsłuchiwaniu rozmów telefonicznych. Łączy się więc obie techniki. Jedna osoba ma i podsłuch, powiedzmy klasyczny i jest pod Pegasusem.
MG: A sąd wydaje na to zgodę?
X: Tak. Kierowane są dwa wnioski na ten sam numer. Jeden z symbolem dotyczącym podsłuchu telefonicznego i drugi z symbolem prim (PTTK' - red.). We wniosku, który dotyczy Pegasusa, co już mówiłem, jest uzasadnienie, że dana osoba korzysta z komunikatorów.
MG: Miałem ostatnio taki przypadek. Rozmawiałem z dziennikarzem śledczym, który pisze poważną książkę o jednej z największych w ostatnich latach afer. W ciągu 15 minut rozmowy telefon rozgrzał mi się tak bardzo, że musiałem skończyć rozmowę i go odłożyć. A nie rozmawialiśmy na rozgrzanym słońcu!
X: Niech Pan sam sobie odpowie, co mogło spowodować taki nagły pobór mocy.
MG: Można się jakoś zabezpieczyć przed Pegasusem?
X: Niewiele. Proszę wyłączać telefon na noc. Telefon podłączony na noc do ładowania i jeszcze chodzący na domowym wifi to wymarzona sytuacja dla służb.
RadioZET.pl/Mariusz Gierszewski/oprac. AK