Obsługa broni i nauka strzelania w szkołach już od września. "Tak, ale w trzeciej, czwartej klasie"
- Na pewno nie dla wszystkich, nie w pierwszej klasie i nie wpisałabym tego w podstawę programową - tak o pomyśle wprowadzenia w szkołach zajęć m.in. z obsługi broni mówi Katarzyna Dratkowicz, nauczycielka edukacji dla bezpieczeństwa. Choć, jak zaznacza w rozmowie z portalem radiozet.pl, sama takie przeszkolenie chciałaby przejść.

Aleksandra Pucułek: - Edukację dla bezpieczeństwa uczniowie mają w pierwszych klasach w szkołach ponadpodstawowych przez rok. Jak wyglądają te zajęcia, jakie główne zagadnienia pani porusza?
Katarzyna Dratkowicz, nauczycielka edukacji dla bezpieczeństwa w XI LO w Łodzi: - Wszystko jest według wytycznych Ministerstwa Edukacji i Nauki i podstawy programowej, ale uczniowie nie mają książek, zeszytów. Mamy w zasadzie wyłącznie zajęcia praktyczne. Młodzież uczy się, jak zabezpieczyć złamaną rękę, nogę, jak opatrzeć ranę oparzeniową, jak zrobić opatrunek głowy, jak bezpiecznie przenosić poszkodowanego, ale też jak zachowywać się w czasie burzy, pożaru. Mamy też szereg zajęć o terroryzmie i o zasadach ewakuacji, przede wszystkim jednak skupiamy się na pierwszej pomocy. Potem wystawiamy z tego oceny, ale młodzież zdobywa je w praktyce.
Dzieci są zainteresowane, aktywne?
- Czasem słyszę od uczniów, że w podstawówce EDB mieli prowadzone w formie: książka, zeszyt i czytali, co tam było napisane, więc im się nudziło, ale jeśli zajęcia robi się w formie praktycznej, to garną się do tych ćwiczeń. Są bardzo aktywni.
Dla niektórych to też duży stres. Są dzieci, które chętnie wiążą bandaże, uczą się pierwszej pomocy, ale w każdej klasie są takie, które podchodzą do tego tematu ostrożnie. Ostatnio na lekcji pokazywałam cały proces resuscytacji i chłopiec zemdlał, dla niego to było za dużo, więc te emocje naprawdę są różne i trzeba to wziąć pod uwagę. Na zajęciach jesteśmy w bezpiecznej szkole, klasie i tylko mówimy np. o wypadku, pożarze, ale nigdy nie wiemy, jak zachowalibyśmy się naprawdę w takiej sytuacji. Nie każdy ma możliwość psychiczną, żeby pomagać, ale może dzięki EDB zapamięta, żeby wyciągnąć telefon i zadzwonić po pomoc.
Wspomniała pani o różnych emocjach i wrażliwości. Minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiedział, że od września 2022 na edukacji dla bezpieczeństwa powrócą elementy przysposobienia obronnego, czyli obsługa broni i wizyty na strzelnicach. Wspólnie m.in. z Ministerstwem Obrony Narodowej MEiN opracowuje już takie ćwiczenia. Co pani na to?
- Nie lubię broni, myśliwych, ale dobrze byłoby wiedzieć, jak tego użyć, więc chciałabym mieć przeszkolenie z bronią. Nie odważyłabym się jednak proponować tego jako obowiązkowe zajęcia, bo ludzie są różni, różnie do tego podchodzą i mają do tego prawo. Na pewno to musiałoby być pod nadzorem rodzicielskim i rodzice musieliby wyrazić zgodę na takie lekcje, a wiem, że niektórzy też są ostrożni w tym temacie. Obsługa broni, wizyty na strzelnicach mogłyby być w formie dodatkowych zajęć jako urozmaicenie EDB, czyli np. z chętnymi, którzy mają zgody rodziców, spotykamy się po lekcjach i uczymy dodatkowych zagadnień. Ale na pewno nie dla wszystkich, nieobowiązkowo i nie wpisałabym tego w podstawę programową.
Była pani kiedyś na strzelnicy?
- Byłam, ale nie strzelałam, nawet nie trzymałam broni.
Potrafiłaby pani takie zajęcia prowadzić?
- Musiałabym się dokształcić, na studiach podyplomowych mieliśmy ogólną wiedzę na temat wojska, broni, ale nie jestem przygotowana do tego, żeby kogokolwiek uczyć obsługi broni. Poza tym nie można wymagać od nauczyciela czegoś, czego sam nie czuje, bo nauczyciele też mają różne podejście do tego i trzeba to uszanować. Takie zajęcia musieliby prowadzić fachowcy, którzy np. pracują na strzelnicach. Tylko z drugiej strony oni nie są przygotowani do pracy z dziećmi, nie mają przygotowania pedagogicznego, a trzeba wiedzieć, jak podejść do ucznia, żeby go nie zrazić, nie zrobić krzywdy takiemu młodemu człowiekowi.
Czy uczniowie są na gotowi, żeby mieć takie zajęcia?
- Na pewno nie w pierwszej klasie. Z tematem broni, wojny nie każda wrażliwość młodego człowieka jest w stanie sobie poradzić, szczególnie dotyczy to tych najmłodszych licealistów. To nie ten czas, żeby dać im pistolet do ręki, zwłaszcza, że są przejęci obecną sytuacją. Może klasa trzecia, czwarta byłaby bardziej odpowiednia, bo są tam już osoby pełnoletnie.
Wtedy padłyby zaraz argumenty, że jest matura, nie ma czasu na takie przedmioty.
- Akurat mam syna, który za rok będzie w czwartej klasie i podejrzewam, że gdyby ktoś mu zaproponował zajęcia na strzelnicy, to mimo matury znalazłby na to czas. Uczniowie już sami w tym wieku podejmują decyzje, ani im nikt nie przeszkodzi, ani im nikt nie nakaże, rodzic w to nie ingeruje.
Ubolewam, że mamy jedną godzinę EDB, gdyby było więcej, to można byłoby po pierwsze utrwalać zasady pierwszej pomocy, bo jak się tego nie powtarza, to jak każdą umiejętność zapominamy. Po drugie moglibyśmy wtedy zróżnicować zajęcia i np. w pierwszej klasie zrobić je obowiązkowe, a później, w starszych klasach dla chętnych z wprowadzeniem takich elementów jak strzelnica.
Tylko do takich zajęć najpierw trzeba przygotować uczniów też teoretycznie.
- Nie wyobrażam sobie tego, że każdy idzie na strzelnice, dostaje pistolet i strzela. Nie możemy iść na żywioł. Najpierw potrzeba teorii i zajęć z psychologiem, który poukładałby to uczniom w głowach, poznał ich nastawienie do świata, wrażliwość, czyli wdrażamy temat stopniowo i delikatnie. Rok zajęć z psychologami i żołnierzami, którzy z bronią obcują i którzy powiedzieliby, że są pozytywy, ale jest też wiele negatywów tego, moim zdaniem jest konieczny. Jeśli byłoby to mądrze i stopniowo wprowadzane i znaleźliby się fachowcy, którzy połączyliby te dwie sprawy, czyli teorię i praktykę, to mogłoby się udać, ale dopiero po rzetelnym przygotowaniu psychologicznym i teoretycznym można by przejść do praktyki.
RadioZET.pl