Wywiadówki, zajęcia dodatkowe, praca domowa. Co nam zostanie z nauki zdalnej po powrocie do szkół?
Wywiadówki, rady pedagogiczne i prace domowe wciąż online. Chociaż od września uczniowie wracają do lekcji na żywo, to dyrektorzy i nauczyciele już zapowiadają: po powrocie do szkół część doświadczeń z nauki zdalnej zostanie.

To już pewne. Za tydzień, 1 września, dzieci wracają do szkół i do lekcji stacjonarnych. W ubiegłym tygodniu minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek podpisał w tej sprawie rozporządzenie. Uczniowie, rodzice i nauczyciele nie kryją zadowolenia z powrotu do normalnej pracy.
Zacinający się internet, albo w ogóle jego brak, słaby, stary sprzęt, jeden komputer na kilkoro uczniów - problemów z nauką zdalną było co niemiara. Szkoły podkreślały też wielokrotnie, że nie da się niczym zastąpić kontaktu bezpośredniego między uczniem a nauczycielem, ale nie mają zamiaru wymazać z pamięci Teamsów, Zooma i zapominać o tym, czego nauczyły się przez ostatnie półtora roku.
Powrót do szkół stacjonarnie, ale...
- Jak złapaliśmy przyczółek, to nie puścimy - stwierdza Jacek P. Kaczor, dyrektor I LO w Krakowie. Już zapowiedział, że rady pedagogiczne zostaną zdalne. Podobnie jak spotkania z rodzicami. Zwłaszcza, że do szkoły chodzi 800 osób, więc bezpieczniejsza będzie forma online.
- Mamy wielu uczniów spoza Krakowa, dla ich rodziców wywiadówka wiązała się z wysiłkiem logistycznym, bo trzeba było zorganizować opiekę nad młodszymi dziećmi, stać w korkach, by dojechać do szkoły – opowiada.
Rodzice ewidentnie docenili oszczędność czasu i energii, bo w ostatnim roku, czyli wtedy gdy szkoła pracowała zdalnie, frekwencja na wywiadówkach sięgała 90 proc. Wcześniej przyjeżdżało ok. 60 proc. rodziców.
- Na pewno nie da się wszystkiego przestawić na tryb online, wciąż spotkania, zwłaszcza dotyczące pomocy pedagogiczno-psychologicznej, będą na żywo – zaznacza dyrektor I LO w Krakowie.
Z jego punktu widzenia największym pozytywem pracy zdalnej jest kontakt z rodzicami przez internet w sprawach administracyjnych.
- Rodzice w końcu zrozumieli, że wniosek wysłany elektronicznie ma taką samą moc jak ten papierowy. Do tego nie trzeba się zwalniać z pracy, czekać w kolejce w sekretariacie, a my mamy mniejsze stosy dokumentów - wylicza dyrektor.
Zmianę zauważył m.in. podczas tegorocznej rekrutacji, kiedy to o wiele większa część rodziców podpisała dokumenty przez profil zaufany. Potem tylko niektórzy dzwonili, by upewnić się, czy wniosek dotarł, ale nie przychodzili już osobiście.
W nowym roku szkolnym zdalnie będą prowadzone też szkolenia dla kadry.
- Nie potrzeba, żeby ktoś, kto prowadzi kurs, jechał np. 350 km, a 100 uczestników kursu zbierało się w szkole po to, by wysłuchać dwóch godzin wykładu. Każdy może mieć do tego dostęp w komfortowych warunkach w domu. To są odkrycia, które już w nas pozostaną - mówi Kaczor.
Zostawić to co dobre z nauki zdalnej
W Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 2 w Legionowie będzie podobnie, tzn. rodzice zobaczą się z nauczycielem przez platformę internetową, albo na żywo. Będzie dowolność. Rady pedagogiczne, przynajmniej dwie początkowe, również mają być online.
- Grono liczy 137 nauczycieli, nie mogę ryzykować, że na początku roku szkolnego ktoś zachoruje i wszyscy zostaną skierowani na kwarantannę - mówi Dorota Kuchta, dyrektorka ZSP nr 2 w Legionowie.
Lekcje zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Edukacji i Nauki będą stacjonarnie, ale np. zajęcia dodatkowe w ramach różnych projektów mają być prowadzone przez internet.
- Np. koło przyrodnicze. W ramach urozmaicenia część zajęć dzieci będą miały w salach lub na dworze, a drugą część zdalnie. Chodzi o to, by uczniowie i nauczyciele mieli raz w tygodniu kontakt online, by nie zapomnieć tego, czego się nauczyliśmy przez ostatnie miesiące i by być przygotowanym - w razie czego - do powrotu do lekcji zdalnych – wyjaśnia Kuchta. - To doskonały moment, by zostawić w szkole z nauki zdalnej to, co było dobre i to co się sprawdziło, a odrzucić to, co było złe – dodaje.
Nauczyciele przez platformy wciąż mają udostępniać uczniom materiały na lekcje, a młodzież odsyłać tam prace. Podobnie będzie w I LO w Krakowie. A jeśli uczeń, np. ze względu na chorobę, zostanie skierowany na nauczanie indywidualne, to będzie mógł zdecydować, jaki chce tryb.
- Przeskoczyliśmy etap lęku przed nową technologią. Wchodziła ona do szkoły niepewnie, ale po tym roku wiemy, że jeśli sytuacja tego wymaga, to potrafimy wykorzystywać narzędzia cyfrowe – mówi Kaczor.
Jako nauczyciela informatyki szczególnie cieszy go jeszcze inna kwestia.
- Pierwszy raz zobaczyłem, że uczniowie przeszli granicę pomiędzy korzystaniem z wyszukiwarki, a prawdziwym poszukiwaniem źródeł w internecie. To nie jest już wyszukiwanie jakiejkolwiek informacji. Uczniowie zobaczyli, że internet to nie tylko portale społecznościowe, ale że można też w ten sposób poszerzać swoje zainteresowania, można uczyć się języka polskiego, obcego, matematyki, ale też gotowania czy szydełkowania - wylicza.
RadioZET.pl