Oceń
Zabójstwo czworga noworodków przez matkę będzie ponownie rozstrzygane przez sąd w kontekście kary dla kobiety. W poniedziałek 27 marca Sąd Najwyższy wydał wyrok w sprawie czworga noworodków z Ciecierzyna (woj. opolskie), zmarłych po porodzie. Kasacje w tej sprawie złożyli zarówno obrońcy skazanych, jak i - w zakresie wymierzonych kar - Prokurator Generalny.
- W odniesieniu do skazanego Dawida W. kasacje zostały oddalone i wyrok zapadły w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu jest ostateczny, bo ostateczne jest orzeczenie SN. Natomiast w odniesieniu do Aleksandry J. wyrok co do winy również jest ostateczny i nie podlega jakiemukolwiek dalszemu zaskarżeniu, natomiast sąd apelacyjny ponownie badał będzie kwestię kar jednostkowych, które można jej wymierzyć, jak i kary łącznej - powiedział przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia SN Adam Roch.
Zabójstwo czwórki noworodków przez matkę. Sprawa nierozstrzygnięta
Sprawa zbrodni z Ciecierzyna pod Kluczborkiem odbiła się głośnym echem w całym kraju. Do zabójstw dochodziło w latach 2013-2018 na wsi, gdzie mieszkała 28-letnia Aleksandra J. i jej 37-letni partner Dawid W. Pod koniec 2018 r. na posesji Dawida W. znaleziono szczątki czworga noworodków. Ich rodzice zostali oskarżeni po tym, jak policję powiadomili pracownicy społeczni, których zaniepokoił brak niemowlęcia w domu. Opieka społeczna domyślała się, że Aleksandra J. była w ciąży.
- Pierwsze dziecko urodziło się w 2013 r. Ostatnie dziecko - dziewczynka - przyszło na świat 30 listopada 2018 r. Kobieta zostawiała noworodki w torbach foliowych. Jak ustalili biegli, w jednym przypadku dziecko zostało uduszone przy pomocy elastycznego materiału zawiązanego wokół szyi. Pierwszego noworodka zakopała na terenie posesji, pozostałą trójkę schowała w nieczynnym piecu. Na miejscu zamieszkania oskarżonych znaleziono szczątki czworga dzieci - informowała wówczas prokuratura.
W marcu 2020 r. Sąd Okręgowy w Opolu skazał obu rodziców na dożywocie. Od nieprawomocnego wyroku odwołała się obrona obojga oskarżonych. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który w kwietniu 2021 r. obniżył wcześniej orzeczone kary. Zgodnie z prawomocnym wyrokiem matce wymierzono 25 lat, a ojcu 15 lat więzienia. W apelacji sąd wziął pod uwagę jej stan psychiczny, wpływ partnera, trudną sytuację życiową i obawę o to, że zostanie jej odebrane najstarsze dziecko.
Ziobro: Odrażające zbrodnie, oburzający wyrok
W sprawie głos zabrał Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. - Matka udusiła czworo własnych dzieci tuż po urodzeniu. Ich ojciec namawiał ją do zabójstw. Ciała noworodków trzymali w piecu. To wyjątkowo odrażające zbrodnie. Mimo to SA we Wrocławiu uchylił kary dożywocia dla zabójców. Skierowałem kasację od tego oburzającego wyroku – komentował w 2021 roku Ziobro.
W poniedziałek 27 marca sędzia Sądu Najwyższego Antoni Bojańczyk powiedział, że w przypadku kobiety sąd apelacyjny, obniżając jej karę, pominął szersze odniesienie do wskazywanego przez prokuraturę bardzo dużego stopnia społecznej szkodliwości czynu, cechującego się "zamiarem bezpośrednim wobec osób nieporadnych i całkowicie bezbronnych". W apelacji nie uwzględniono „faktu działania powtarzalnego i przemyślanego oraz braku głębszej refleksji u skazanej”. W ocenie sędziego Bojańczyka "jest szczególnie silnie eksponowane to, że J. nie była pod presją ekonomiczną i psychiczną W. i że miała pełne rozeznania, samodzielność i autonomię w zakresie postępowania".
Natomiast w przypadku ojca Sąd Najwyższy uznał argumenty z sądu apelacyjnego, przyjmując, że jego rola w zbrodniach była drugorzędna i polegała na "pomocnictwie psychicznym". - Dostrzegając, że pomocnictwo jest zagrożone taką samą karą co sprawstwo, to jednak sąd apelacyjny prawidłowo wskazał na to, że było to pomocnictwo psychiczne, polegało na biernym zachowaniu się W. Nie zmniejsza to ładunku społecznej szkodliwości, ale ma wpływ przy finalnej ocenie wymiaru kary - zaznaczył sędzia Bojańczyk.
W sądach ustalono, że matka udusiła dzieci bezpośrednio po porodzie. W sprawie przyznała się do winy. Mówiła, że zrobiła to, bo zależało jej na utrzymaniu związku z Dawidem W., od którego - jak twierdziła - była uzależniona ekonomicznie, emocjonalnie i z którym miała już kilkuletniego syna. W. nie przyznał się do winy. W śledztwie zapewniał, że nic nie wiedział o ciążach swojej partnerki i losie ich czworga dzieci. Jednak m.in. z wyników badań na wykrywaczu kłamstw, którym poddano go, miało wynikać, że mężczyzna celowo próbował okłamać śledczych.
RadioZET.pl/PAP - Marcin Jabłoński
Oceń artykuł