Czarnek uderza w nauczycieli. "Lewacko-lewicowe absurdy, niektórzy się nie nadają"

01.03.2023 15:09

- Niektórzy nie nadają się do tego, żeby uczyć w szkole - powiedział na antenie TVP Przemysław Czarnek. Szef MEiN odpowiedział w ten sposób na krytykę nowego pomysłu, by wprowadzić na lekcjach WF-u ogólnopolskie testy sprawnościowe dla uczniów. Nauczycielka tego przedmiotu Lucyna Kędzierska w rozmowie z Wirtualną Polską powiedziała, że "przez pomysły Czarnka połowa uczniów wypisze się z WF-u".

Przemysław Czarnek w TVP
fot. "Kwadrans polityczny" TVP

Ministerstwo Edukacji i Nauki we współpracy z resortem sportu pracuje nad wprowadzeniem obowiązkowych testów sprawnościowych dla uczniów w całej Polsce. Celem jest zwiększenie aktywności fizycznej młodych Polaków oraz wyłowienie talentów. Coroczne testy sprawnościowe byłyby przeprowadzane klasach IV-VIII szkoły podstawowej i we wszystkich klasach szkoły ponadpodstawowej już w roku szkolnym 2023/24. MEiN przygotowało projekt rozporządzenia, który zostanie poddany konsultacjom.

Pomysł został skrytykowany przez niektórych nauczycieli. W rozmowie z Wirtualną Polską Lucyna Kędzierska, nauczycielka WF-u z 30-letnim stażem, stwierdziła, że działania MEiN są zaprzeczeniem tego, co zachęciłoby dzieci do ruchu. - Przez te pomysły ministra Czarnka połowa uczniów wypisze się z WF-u - ostrzegła. 

Czarnek broni pomysłu testów sprawnościowych na WF-ie

Szef MEiN w programie “Kwadrans polityczny” w TVP odniósł się do tych zarzutów. Najpierw wyjaśnił, że z testów będą zwolnieni uczniowie, którzy są na zwolnieniu z powodu choroby.

- A tam choroby, panie ministrze. Jaki procent przypadków to jest kwestia chorób - bagatelizował dziennikarz TVP.  

- Nigdy nie lubię wrzucać do worka wszystkich. Są tacy, którzy rzeczywiście nie mogą ćwiczyć. Natomiast mamy świadomość tego, że w wielu przypadkach te zwolnienia są wystawiane w sposób bezzasadny. I tu też jest pomysł, jak to ukrócić - zapowiedział Czarnek.

ZOBACZ TAKŻE: Czarnek szczerze w TVP. "Zdradzę państwu wstydliwą rzecz dla mnie"

Odnosząc się do testów minister edukacji i nauki stwierdził, że obecnie jest program pilotażowy, prowadzony w woj. lubelskim i opolskim we współpracy z resortem sportu. - Wydaje się, że te testy mają służyć przede wszystkim wyłowieniu talentów. Jeśli chcemy mieć mistrzów olimpijskich, mistrzów świata i mistrzów Europy w przyszłości, w najbliższych kilkunastu latach, trzeba znaleźć talenty w odpowiednich dyscyplinach - przekonywał Czarnek. - Niektórzy mają talenty w skoku w dal, niektórzy świetnie biegają, inni znakomicie rzucają. To są rzeczy, które można na tym etapie rozwoju rzeczywiście wskazać. Będziemy to robić - zapowiedział minister. Według szefa MEiN pilotaż “wychodzi dobrze i nie ma przeszkód, by rozwinąć go na całą Polskę”.  

- Pan chyba nie czytał tekstów Wirtualnej Polski, jaką to krzywdę chce pan dzieciom zrobić tymi testami - wtrącił prowadzący “Kwadrans polityczny”. - Dzieciom nie chce się ćwiczyć, bo się wstydzą przebierać przy kolegach, a to się stresują, że będą miały wyniki w sportowej rywalizacji, koledzy zobaczą. Dla ludzi wychowanych w latach 80-tych, takich jak pan czy ja, to są rzeczy niepojęte - dziwił się dziennikarz TVP.

Szef MEiN: nie popadajmy w lewicowo-lewacki egalitaryzm

- Widzę, że tu się popada w absurd w takich tekstach Wirtualnej Polski. Jest tak, że jedyni biegają szybciej, a drudzy wolnej. Jest tak, że jedyni rzucają lepiej, a drudzy słabiej. Jest tak, że jedyni mają talent do piłki nożnej, a inni wręcz przeciwnie - wymieniał Czarnek. - Jest też tak, że jedyni mają piątki z matematyki, a inni trójki i nie zrobimy takiej szkoły, w której wszyscy będą mieć piątki z matematyki i wszyscy będą biegać dokładnie tak samo na 100 metrów czy 1 kilometr. Różnimy się od siebie, nie popadajmy w prymitywny egalitaryzm, taki lewicowo-lewacki, europejski - mówił minister edukacji i nauki. 

W przywołanym przez dziennikarza TVP wywiadzie wuefistka zwracała uwagę, że młodzież ma kompleksy z powodu swojego ciała oraz boi się ośmieszenia z powodu słabych wyników. W jej wypowiedzi próżno natomiast szukać postulatu, by szkoła była miejscem, w której wszyscy mają takie same wyniki. 

- Nauczycielka mówi, że ma 60 osób na sali, “jak ja mam wykonać ten test, przecież cała szkoła dowie się, kto ma najsłabszy wynik” - cytował fragment jej wypowiedzi prowadzący. 

- No i co z tego? - zapytał Czarnek. 

- No i to problem - kpił dziennikarz. 

- Jak się biegnie na 100 metrów, to ktoś jest ostatni. Ktoś musi być ostatni, tak jak ktoś jest pierwszy. Jaki to jest problem?

- Okazuje się, że w dzisiejszych czasach to może być problem - rechotał prowadzący.

- Niektórzy w związku z tym nie nadają się do tego, żeby uczyć w szkole - odpowiedział Czarnek. - Są i tacy, jak w każdym zawodzie, czy lekarzy, czy policjantów, czy dziennikarzy, czy polityków. Są tacy, którzy się nie nadają również do tego - uciął minister.

Czarnek odniósł się też do głosów krytyki, że nauczyciele zarabiają za mało. Przekonywał, że rząd od 2015 roku podniósł o 80 proc. pensje najmniej zarabiającym nauczycielom. Stwierdził również, że samorządowcy mogą wypłacić podwyżki już teraz i nie muszą czekać do kwietnia.

loader

RadioZET.pl/Wirtualna Polska/TVP