Obserwuj w Google News

Hindusi opisali, jak dostali się do Polski. Nowe doniesienia po aferze wizowej

3 min. czytania
18.09.2023 12:13
Zareaguj Reakcja

Troje Hindusów, którzy dostali się do Polski dzięki wydaniu ogromnych pieniędzy i korzystaniu z usług podejrzanych pośredników, opisało cały proceder. Mężczyźni opowiedzieli o tym, jak zdobyli pozwolenie na pracę i wizę oraz o tym, jak ostatecznie zostali oszukani i spędzili kilkanaście dni w starym domu na Podkarpaciu. To kolejna historia związana z aferą wizową, która ujrzała światło dzienne.

Afera wizowa w Polsce
fot. Wojciech Olkusnik/East News

Polskie media wciąż przekazują nowe informacje w sprawie afery wizowej, czyli procederze otrzymywania wiz w zamian za łapówki. "Gazeta Wyborcza" opisała historię trzech Hindusów, którzy w styczniu tego roku dotarli do Polski dzięki pomocy agenta. Ten w zamian za dużą opłatę obiecał im uzyskanie niezbędnych dokumentów - w tym pozwolenia na pracę. 

Afera wizowa. Hindusi opowiedzieli o procederze

Dhir, Hasan i Mahin (imiona zostały zmienione na prośbę mężczyzn) w Indiach zarabiali około 10 tys. rupii indyjskich, co przekłada się na około 4 tys. złotych. - Obiecał nam (agent -red.), że będziemy co miesiąc dostawać do ręki 4 tys. zł, a nocleg i jedzenie zapewni nam firma. To była kosmiczna suma, miałem w planach wysyłać te pieniądze swojej rodzinie - móiwł Dhir.

Zanim jednak mężczyźni otrzymali pozwolenie na pracę, każdy z nich musiał zapłacić pół miliona rupii, czyli około 26 tys. złotych. Dhir powiedział, że aby zdobyć pieniądze na wyjazd, jego rodzice sprzedali ziemię i zapożyczyli się u znajomych i krewnych. 

Kilka miesięcy po wpłaceniu całej sumy - 3 czerwca 2022 roku - wojewoda podkarpacki wydał wszystkim trzem mężczyznom pozwolenie na pracę. Wnioskodawcą była w tym przypadku warszawska firma, która zajmuje się pośrednictwem pracy. 

Redakcja poleca

"Żeby otrzymać wizę, trzeba być dużym graczem i mieć kontakty"

Pierwszy krok do "nowego życia" mężczyźni mieli więc już za sobą. Kolejnym było uzyskanie wizy. To, jak relacjonowali Hindusi, nie jest proste. Tłumaczyli, że w tym celi "trzeba mieć kontakty i być dużym graczem". Zaznaczmy, że w sprawie wydawania wiz polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych współpracuje z indyjską firmą VFS Global - z jej usług musi więc skorzystać każdy, kto chcę ją otrzymać. 

Dhir, Hasan i Mahin początkowo próbowali "załatwić" dokument na własną rękę. Ich starania nie przyniosły jednak skutku. Zdecydowali się więc na skorzystanie z usług "konika". Ten pomógł przyspieszyć całą procedurę, oczywiście za odpowiednią opłatą (około 2,5 tys. zł). Ostatecznie po około dwóch miesiącach wszyscy troje otrzymali wizy.

Hindusom obiecano pracę. Trafili do starego domu na Podkarpaciu

W styczniu 2023 roku mężczyźni dotarli do Polski, gdzie z lotniska odebrał ich Hindus - równiez jemu musieli zapłacić po 500 złotych. Ten zawiózł ich do hostelu, pomógł w załatwieniu PESEL-u, zaświadczenia o niekaralności i założenia konta w polskim banku. 

Tydzień po przejściu wszystkich procedur, agent polecił mężczyznom, by udali się do wsi na Podkarpaciu. Zamieszkali w starym domu bez ogrzewania i ciepłej wody, gdzie spędzili 15 dni. Przez ponad dwa tygodnie agent kazał im czekać i obiecywał, że wkrótce dostaną pracę. Ostatecznie przestał odbierać telefony. Dhir, Hasan i Mahin ostatecznie wzięli sprawę we własne ręce - znaleźli w internecie Hindusa, który od lat mieszka w Warszawie i zgodził się im pomóc. 

Redakcja poleca

Afera wizowa w Polsce. Wiceszef MSZ stracił stanowisko

Afera wizowa to obecnie główny temat w polskich mediach. Sprawą otrzymywania wiz w zamian za łapówki, z czego korzystali głównie obywatele Azji i Afryki bada obecnie prokuratura. Dotychczas w tej sprawie zarzuty postawiono siedmiu osobom, trzy zostały zatrzymane. 

W wyniku afery Piotr Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych, który był odpowiedzialny za sprawy konsularne i wizowe, stracił stanowisko. Wawrzyk w czwartek wieczorem trafił do jednego z warszawskich szpitali. 

Nie przegap