Obserwuj w Google News

Śmierć ciężarnej Doroty w Nowym Targu. Przerażające szczegóły

3 min. czytania
09.06.2023 14:55
Zareaguj Reakcja

Ciężarna Dorota zmarła 24 maja w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Targu z powodu wstrząsu septycznego. 33-latka była w piątym miesiącu ciąży. – Według mnie doszło do rażących zaniedbań i błędu medycznego. Nie reagowano na rosnące CRP, czyli wskaźnik stanu zapalnego – powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską mecenas Jolanta Budzowska, pełnomocniczka rodziny zmarłej Doroty. Sprawą zajęła się nowotarska prokuratura.

Śmierć ciężarnej Doroty
fot. LUKASZ GAGULSKI/AGENCJA SE/East News

Sprawę śmierci ciężarnej Doroty w szpitalu w Nowym Targu opisała szczegółowo redakcja programu "Uwaga!" TVN. 33-latka w dwudziestym tygodniu ciąży trafiła do Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II z powodu odpłynięcia wód płodowych. Kobieta zmarła trzy dni później. Wcześniej USG wykazało obumarcie płodu. – Wszystko było utrzymywane w duchu dawania nadziei, przekonywania, że wszystko będzie dobrze. W ogóle nie było mowy o tym, że ona może stracić ciążę. A co dopiero życie – mówiła Ilona Adamczyk, kuzynka pani Doroty.

Śmierć ciężarnej Doroty. "Pozbawiono ją prawa do decyzji"

Mecenas Jolanta Budzowska, która reprezentuje rodzinę zmarłej Doroty, powiedziała w rozmowie z Wirtualną Polską, że lekarze dopuścili się "rażącego zaniedbania". – W dokumentacji medycznej przy przyjęciu pani Doroty odnotowano całkowite bezwodzie. [...] Szanse na przeżycie płodu były minimalne, jeśli nie zerowe. W miarę upływu czasu rosło ryzyko wstrząsu septycznego. Lekarze mieli trzy dni na monitorowanie stanu zdrowia pacjentki i odpowiednie decyzje. Dodatkowo pani Dorocie nie został przedstawiony jej rzeczywisty stan zdrowia i to, jakie są możliwe zgodne z nauką medyczną rozwiązania i co się z nimi wiąże. Pozbawiono ją prawa do decyzji – tłumaczyła.

Redakcja poleca

Adwokat przypomniała, że w Ustawie o prawach pacjenta zapisano prawo do informacji i świadomej zgodzie na leczenie. – Co więcej, to jedno z podstawowych praw, a zabrakło ich poszanowania – dodała. – Czy lekarze dopuścili się wspomnianych zaniedbań świadomie? Jeśli mam stawiać hipotezę dotyczącą ich motywacji, powiedziałabym, że było to połączenie niewiedzy z brakiem pokory do medycyny, w której nie wszystko jest przewidywalne. Lekarze nie wyszli poza standardowe myślenie – wyjaśniła.

Mec. Budzowska wyliczała, że lekarze nie reagowali na rosnące CRP, czyli wskaźnik stanu zapalnego i nie wykonali dodatkowych badań, które rozwiałyby wątpliwości, czy 33-latce nic nie zagraża. – W konsekwencji, nie wyłapano momentu, w którym infekcja zaczęła zagrażać zdrowiu, a potem życiu pacjentki. Lekarze powinni zareagować i wspólnie z pacjentką podjąć decyzję, co dalej. Wykonano podstawowe badania diagnostyczne, natomiast rozwijająca się infekcja nie była prawidłowo leczona. [...] Sytuacja wymknęła się spod kontroli – powiedziała.

Co wydarzyło się przed śmiercią Doroty?

Jak relacjonowała pełnomocniczka rodziny 33-latki, badanie USG wykazało obumarcie płodu 24 maja o godzinie 5:20. – Pomiędzy 5:20 a 7:16 wezwany na konsultację anestezjolog określił stan pacjentki jako krytyczny, badania wykazały ciężką kwasicę metaboliczną. O 7:16 doszło do zatrzymania krążenia. [...] Zgon pani Doroty stwierdzono o godzinie 9:38, po trwającej 90 minut resuscytacji. W międzyczasie, według dokumentacji, o 7:30 odbyła się konsultacja telefoniczna z prof. Hubertem Hurasem, konsultantem wojewódzkim w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Telefon wykonał kierownik oddziału – wyliczała.

– Mówiąc wprost, nie rozumiem tej konsultacji telefonicznej. Pacjentka jest na skraju śmierci, a kierownik oddziału ginekologiczno-położniczego przed podjęciem działań mających na celu uratowanie życia musi mieć zgodę konsultanta wojewódzkiego? Gdy lekarz rozpoznaje zagrożenie, ma prawo wywołać poronienie nawet w przypadku ciąży żywej. A tu mamy stwierdzoną śmierć płodu, skrajnie ciężki stan pacjentki i jeszcze wykonuje się telefon. Jak rozumiem, zrobiono to na wszelki wypadek, żeby lekarzom nikt niczego nie zarzucił. Zaznaczam – to moja teoria – tłumaczyła mecenas Budzowska.

Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pani Doroty i jej nienarodzonego synka. "Podhalański Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II w Nowym Targu jest otwarty na współpracę z wszelkimi organami, których celem jest wyjaśnienie okoliczności nagłego zgonu pacjentki" – czytamy w oświadczeniu. Sprawą zajął się także Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Łukasz Chmielowiec.

RadioZET.pl/Wirtualna Polska