Były policjant o zarzutach ws. Iwony Wieczorek: Daliśmy się nabrać
- Prokuratura postawiła takie zarzuty, na jakie miała materiał. Już wcześniej mówiłem, że jeżeli chodzi o tego człowieka, to są bardzo małe szanse, że odpowiada za to, co się stało z Iwoną Wieczorek - komentuje były szef Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej Policji, insp. Marek Dyjasz. Prokuratura przedstawiła Pawłowi P. i jego partnerce zarzuty dotyczące przestępstw narkotykowych. Mężczyzna dodatkowo usłyszał zarzut mataczenia w śledztwie w sprawie Iwony Wieczorek.

Od kilku dni media ponownie żyją sprawą zaginięcia 19-letniej gdańszczanki, do którego doszło w 2010 roku. W niedzielę na policję zgłosił się "mężczyzna z ręcznikiem", którego wizerunek policja opublikowała na nagraniu. W środę na polecenie małopolskiego wydziału Prokuratury Krajowej zatrzymano Pawła P. i Joannę S. Ten pierwszy to kolega zaginionej Iwony Wieczorek. Bawił się z nią w noc, kiedy zaginęła. Joanna to jego partnerka.
W piątek rano śledczy ogłosili, że Paweł P. usłyszał jeszcze zarzuty dotyczące utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa, a także podawanie nieprawdziwych informacji w sprawie dotyczącej Iwony Wieczorek.
Kilka dni wcześniej wiceminister sprawiedliwości Michał Woś podgrzał atmosferę twierdząc, że w sprawie doszło do przełomu.
- Wiceminister sprawiedliwości może się wypowiadać tylko, że on nie jest w tej sprawie fachowcem. W ogóle nie jest fachowcem w sprawach przestępstw. Teraz niech tłumaczy tą niekontrolowaną wypowiedź - komentuje słowa polityka Solidarnej Polski inspektor Marek Dyjasz, po czym dodaje: - A jeszcze niektórzy dali się w to wkręcić nie znając materiałów z akt sprawy. To nie jest tak, że w ciągu 48 godzin po 12 latach coś pęknie i będzie przełom.
“Niekontrolowane zabójstwo”
Dyjasz natomiast broni prokuratora prowadzącego sprawę i policjantów. Według niego zachowali się profesjonalnie nie zdradzając szczegółów dotyczących zatrzymania.
- Pośpiech może spowodować tylko nieodwracalne szkody. Dobrze, że prokurator był tutaj milczący. Nie było żadnych komentarzy tylko informacja, że zostali zatrzymani. Resztę dodaliśmy sobie sami. Nakręciliśmy spiralę informacyjną, która spowodowała, że bańka pękła - mówi były policjant.
Najnowsze działania śledczych nie przybliżyły jednak nas do odpowiedzi, co się stało z Iwoną Wieczorek. Niedługo po zniknięciu 19-latki inspektor Marek Dyjasz, jako szef Wydziału Zabójstw stołecznej policji, powołał dwuosobowy zespół, który analizował akta sprawy.
- Znam materiał dowodowy sprzed 10 lat. Moja teoria jest taka, że zrobiła to jedna osoba. Było to niekontrolowane, nieprzygotowane wcześniej zabójstwo. Może wynikła jakaś kłótnia, czy sprzeczka i emocje wzięły górę. Osoba, która to zrobiła miała czas, żeby ukryć zwłoki, bo pierwsze czynności były prowadzone w kierunku zaginięcia - zdradza.
“Były wakacje, Iwona imprezowała. To uśpiło policjantów”
Jak tłumaczy były policjant, w przypadku zabójstwa Iwony Wieczorek osoba, która to zrobiła miałaby sporo czasu na ukrycie jej zwłok. - Najważniejsze były pierwsze 48 godzin. W tej sprawie zostały zmarnowane. Kolejne doby też. Dopiero później policjanci poszli w kierunku zabójstwa a nie zaginięcia.
Dlaczego policjanci przyjęli najpierw wersję o zaginięciu dziewczyny? - Były wakacje, Iwona prowadziła imprezowy tryb życia. Nie było informacji, że ktoś lub coś jej groziło. To uśpiło policjantów - przyznaje Dyjasz.
Według Dyjasza za ewentualną śmiercią Iwony Wieczorek może stać ktoś jej bliski. Były policjant wyklucza jedna z tego grona zatrzymanego ostatnio Pawła P. - Pamiętam, że jak zajmowałem się tą sprawą, to na tamten czas Paweł P. miał mocne alibi, dlatego wykluczam go z kręgu potencjalnych zabójców Iwony. Być może dziś coś się zmieniło i doszły jakieś nowe fakty, ale wątpię, żeby to był on - zdradza były śledczy.
Pełnomocnik Pawła P. w rozmowie z Onetem wyraził zaskoczenie z powodu zarzutów dla jego klienta. Mówi o "ratowaniu twarzy" przez prokuraturę.
- Pan Paweł niczego nie utrudniał, udostępniał prokuraturze wszystko, co było potrzebne. I w konsekwencji służył pomocą do wyjaśnienia sprawy. To jest absurdalny zarzut. To jest może jakaś próba ratowania wizerunku, że się wiązało sprawę mojego klienta z zaginięciem Iwony Wieczorek - powiedział mecenas Krzysztof Woliński w rozmowie z portalem Onet.
Marek Dyjasz ma swoją teorię dotyczącą Iwony Wieczorek. Uważa, że ktoś pozbawił życia gdańszczankę i dobrze ukrył jej ciało. Nie było to zaplanowane zabójstwo, ale nie zrobił tego też ktoś obcy. - Na pewno nikt obcy nie napadł Iwony. Moim zdaniem napastnika trzeba szukać w kręgu znajomych - kończy były szef Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej Policji.
Kontakt z autorem: mateusz.kapera@radiozet.pl
RadioZET.pl