Widmo wojny domowej w Izraelu. „Podział społeczny jest głęboki”
Koalicja rządząca w Izraelu chce państwa z dyskryminacjami i nierównościami – wyjaśnia Karolina Zielińska z Ośrodka Studiów Wschodnich. W tle największe demonstracje w najnowszej historii kraju.

- Ci, którzy myślą, że prawdziwa wojna domowa z ofiarami śmiertelnymi to linia, której nie przekroczymy, nie mają pojęcia, o czym mówią – tak prezydent Izraela Izaak Herzog skomentował w środę pogłębiający się kryzys polityczny w jego ojczyźnie.
Trwające od stycznia demonstracje są największe we współczesnym Izraelu i przybierają na sile. - Lidera protestów nie ma. To demonstracje oddolne, które objęły szerokie grupy społeczne. Nawet zwolennicy prawicy biorą w nich udział – komentuje Karolina Zielińska z Ośrodka Studiów Wschodnich. Powodem społecznego gniewu jest reforma sądownictwa, zaproponowana przez koalicję rządzącą z premierem Benjaminem Netanjahu na czele.
Izrael. Protesty przeciwko reformie sądownictwa
Dotyka ona przede wszystkim Sądu Najwyższego. - Zmiany dotyczą składu komisji, która nominuje sędziów i jej skład zmienia się wraz z kadencjami Knesetu. Do tej pory było w niej 5 przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości i 4 polityków. Koalicja rządząca chce, żeby było 6 polityków i tylko 3 sędziów. To oznacza, że politycy mieliby większość w komisji, która między innymi powołuje sędziów. Praktycznie każda nowa koalicja będzie mogła nominować sędziów, którzy „bardziej się im się podobają” – wyjaśnia ekspertka.
Inna ważna zmiana dotyczy wyłączenia kontroli Sądu Najwyższego nad uchwalanymi przez Kneset ustawami. - Obecnie Sąd Najwyższy ma możliwość badania zgodności nowego prawa z ustawami zasadniczymi. W myśl zmian zniknie jedyna forma kontroli nad tym, co w Knesecie jest przyjmowane – mówi gościna podcastu „Współrzędne Świata”.
Zamazanie wyraźnego trójpodziału władzy to tylko część planu koalicji rządzącej, w której konserwatywny Likud współpracuje z ultraprawicowymi ugrupowaniami.
- Według programu koalicji rządzącej Izrael jest jedynym suwerenem na terenach palestyńskich. To wizja aneksji Zachodniego Brzegu. W umowie koalicyjnej zapisano również zalegalizowanie osiedli żydowskich, które nie były zgodne nawet z izraelskim prawem. To też wizja państwa, w którym walka z przestępczością arabską odbywa się za pomocą siły, a dla terrorystów przewidziana jest kara śmierci.
Karolina Zielińska wyjaśnia, że Izrael w planach prawicowych polityków jawi się jako kraj z „dyskryminacjami i nierównościami”. W temacie relacji państwo-religia coraz mocniej dominują ruchy ultra-ortodoksyjne, które stanowią marginalną część społeczeństwa.
- W tym propozycja zniesienia kontroli państwa nad sądami rabinackimi, które decydują w takich sprawach jak małżeństwa. Koalicjantom Netanjahu nie podoba się również, ze kobiety służą w wojsku, bo ich zdaniem powinny wykonywać swoje obowiązku w domu. To nie stanie się z dnia na dzień, ale reforma sądownictwa pozwoli koalicji rządzącej na wprowadzanie dalszych zmian – komentuje eksperta OSW.
Społeczeństwo kontra Netanjahu
Przeciwko propozycjom koalicji z Netanjahu na czele występuje coraz więcej Izraelczyków. Tylko w sobotę 11 marca w wielu miastach protestowało w sumie ponad 550 tys. osób.
- Szczególnie protestują przedstawiciele branży IT, nauczyciele, czy nawet rezerwiści. Protesty mają masową skalę i odbywają się w całym kraju i spotyka się na nich cały przekrój społeczeństwa. Demonstracje pokazują, że wbrew twierdzeniom Netanjahu, koalicja nie dostała w wyborach mandatu do rozmontowania wymiaru sprawiedliwości. Wśród wyborców Likudu tylko połowa popiera reformy sądownictwa, co pokazuje brak jednomyślności w partii rządzącej.
W listopadowych wyborach Likud zdobył ponad 23,41 proc. poparcia i po długich negocjacjach uzbierał większość 64 deputowanych w 120-osobowym Knesecie. Przedterminowe głosowanie było częścią szerszego kryzysu politycznego, w którym Izrael znajduje się od 2018 r.
- Rezerwiści grożą, że nie będą stawiać się na wezwania, a przedstawiciele branży IT podpisują listy, w których deklarują wstrzymanie płacenia podatków. To pokazuje, jak podział społeczny jest głęboki i obawy, do czego te rządy doprowadzą – mówi Zielińska. Propozycję rozwiązania kryzysu zaproponował prezydent Herzog, ale jego plan już odrzucił Netanjahu.
Wyprzedzający atak na Iran?
W ostatnich tygodniach wzrosła również liczba ataków ze strony Palestyńczyków. Armia nie zostaje dłużna i dokonuje akcji na terenie Autonomii. Zdaniem ekspertki jedynym forum, gdzie można szukać ewentualnej możliwości negocjacji izraelsko-palestyskich to tzw. porozumienia abrahamowe. Chodzi o nawiązanie relacji m.in. Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Maroka z Izraelem.
- Państwa arabskie wyobrażały sobie, że jak nawiążą relacje z Izraelem, będą miały większy wpływ na konflikt z Palestyną. Jednak w zasadzie państwa arabskie nie mają wpływu na Autonomię Palestyńską – komentuje Karolina Zielińska.
Ekspertka OSW przyznała, że Izrael przygotowuje się na wyprzedzający atak na Iran, ale dotychczasowe oceny pokazują, że rząd Netanjahu nie jest w stanie realnie go przeprowadzić. - Potrzebowaliby wsparcia USA pod względem infrastruktury wojskowej i pleców dyplomatycznych. Jednak wewnętrzna niestabilność w Izraelu do końca przewidywalności nie ma – podsumowuje.
RadioZET.pl