Obserwuj w Google News

„Czarne chmury” z powodu kryzysu energetycznego. „Tego gradobicia ktoś może nie przetrwać”

3 min. czytania
01.09.2022 16:25
Zareaguj Reakcja

Rząd przemilcza niebezpieczeństwo kryzysu energetycznego, a powinien w sposób systemowy zachęcać do redukcji popytu i trwałego oszczędzania energii. - Bez jasnego planu rządu tego gradobicia ktoś może nie przetrwać - stwierdziła Joanna Maćkowiak-Pandera, szefowa Forum Energii, cytowana przez Wirtualną Polskę.

Mateusz Morawiecki
fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER/East News

Gaz, węgiel, paliwa i prąd elektryczny mogą być tej zimy tak drogie, że dojść może do kryzysu energetycznego – ostrzegła Joanna Maćkowiak-Pandera. Przykład potencjalnego początku czarnego scenariusza już mieliśmy, gdy Anwil i Grupa Azoty z powodu wysokich cen gazu podjęły decyzję o wstrzymaniu produkcji. Szybko okazało się, że oznaczało to katastrofę dla producentów żywności, którzy zostali odcięci od dostaw dwutlenku węgla, także w postaci suchego lodu, który wykorzystywany jest do zabezpieczenia produkcji mięsa, przetworów mlecznych czy piwa.

- No właśnie to jest najgorszy scenariusz. Jeśli biznes będzie pozostawiony sam sobie, może dochodzić do niekontrolowanych wyłączeń produkcji. Nagle okaże się, że wysiadł jakiś ważny zakład z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego Polski, który np. produkował kluczowy składnik mleka w proszku dla dzieci. Taki problem mieliśmy jakiś czas temu w Stanach Zjednoczonych. Albo np. zabraknie jakiegoś ważnego leku. Biznes zacznie odchodzić po cichu, a po pandemii mamy nauczkę, jak bardzo czasami nieintuicyjnie jedna branża jest powiązana z drugą. Musimy tego za wszelką cenę uniknąć – tłumaczyła Maćkowiak-Pandera, wyjaśniając potrzebę przeprowadzenia w Polsce przygotowań do nadchodzącego potencjalnego kryzysu.

„Największy kryzys energetyczny w naszej historii”. Rząd przemilcza czarny scenariusz

Kryzys, jaki może nawiedzić Polskę, nie będzie co prawda oznaczał końca świata, jaki znamy, jednak jego konsekwencje byłyby bardzo boleśnie odczuwane przez Polaków. Gdy Unia Europejska stara się przygotować obywateli do konieczności zaciskania pasa, polski rząd na żadne ograniczenia nie chce się zgodzić, odrzucając apel o ograniczenie zużycia gazu o 15 procent.

- Nie chcę straszyć i wywoływać paniki, że zabraknie produktów na półkach w sklepie, bo nawet w pochłoniętej wojną Ukrainie udaje się uzupełniać niedobory. Brakuje mi po stronie administracji rządowej jakiejś spójnej wizji walki z tym kryzysem i powiedzenia Polakom, co się może wydarzyć w takim przypadku, takim przypadku i jeszcze innej opcji. I jak aparat państwa zamierza na to odpowiedzieć. Co zamierza zrobić w każdym z tych scenariuszy – skonstatowała szefowa Forum Energii.

Braki nośników energii oznaczać będą jedno: jeszcze większy wzrost cen. Rząd stara się rozwiązać problem obiecując Polakom wsparcie finansowe, na przykład dodatek węglowy, który ma pomóc w kupnie opału na zimę. W najczarniejszym scenariuszu takie działania nie będą miały wcale znaczenia, gdyż ceny gazu i węgla mogą podskoczyć tak bardzo, że ich zakup przestanie być racjonalny.

Redakcja poleca

- Dlatego jeśli jednak zima byłaby mroźna, Polska musiałaby zużyć znacznie więcej paliw – gazu, węgla czy nawet ropy. Co więcej, jeśli Putin, który wciąż eskaluje konflikt w Europie, nie zakończy szantażu gazowego, to może to doprowadzić do poważnych zaburzeń w gospodarce. Musielibyśmy zacząć racjonować energię. I nie chodzi nawet o to, że gazu może zabraknąć. Znacznie gorsze jest to, iż jego cena będzie tak wysoka, że przedsiębiorstwa nie będzie stać na jego zakup i zaczną ograniczać produkcję. Kiedy cena gazu wzrośnie do 500 euro za megawatogodzinę, kogo będzie stać, żeby go pobierać z sieci? – zapytała retorycznie Joanna Maćkowiak-Pandera.

- Rozmawiam z menadżerami z różnych spółek energetycznych i oni są przerażeni tym, co się dzieje. Chciałabym, żeby czarny scenariusz się nie zrealizował i nikomu nie zabrakło energii. Ale jeżeli do tego dojdzie, to brak przygotowania tylko pogłębi kryzys. Brak planu i retoryka, że nic się nie dzieje, zwiększa ryzyka i koszty tego kryzysu. Nie chodzi o to tylko, czy gaz będzie dostępny fizycznie, czy nie. On może być tak drogi, że w połączeniu z kryzysem inflacyjnym, wojną, przerwanymi łańcuchami dostaw, rozpocznie się efekt domina. Wiem, że z różnych kryzysów wychodziliśmy obronną ręką i mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie, ale czarne chmury nad nami wiszą. Zaraz może spaść grad. Bez jasnego planu rządu tego gradobicia, ktoś może nie przetrwać – podsumowała szefowa Forum Energii.

RadioZET.pl/Wirtualna Polska