,

Pomysłodawca 500 plus pochwalił Tuska. Babciowe ma „realne szanse”

28.03.2023 11:49

Kampania wyborcza już się praktycznie rozpoczęła: co chwila słychać o nowych obietnicach i świadczeniach, które miałyby zostać wprowadzone w przypadku zwycięstwa danej formacji. Donald Tusk zapowiedział babciowe, co wywołało lekki popłoch w szeregach rządzących, którzy zaczęli tłumaczyć, że przecież takie rozwiązanie już istnieje. - Propozycja ma realne szanse wesprzeć rodziny z małymi dziećmi – stwierdził prof. Julian Auleytner, pomysłodawca 500 plus.

Donald Tusk
fot. Lukasz Gdak/East News

500 plus mocno spowszechniało, beneficjenci się do niego przyzwyczaili i odbierają świadczenie jako coś, co im się po prostu należy, a nie jako wsparcie, za które trzeba poczuwać się do wyborczej wdzięczności. Każda formacja – poza Konfederacją pod sterami Mentzena – zadeklarowała, że 500 plus jest nie do ruszenia i nie zamierza świadczenia zabierać. Brak także deklaracji dotyczących podwyższenia kwoty przekazywanej rodzicom, mimo że realnie świadczenie dziś  jest już warte zaledwie tyle 350 zł w sile nabywczej pieniądza z 2016 roku. Walka o głosy odbywać się będzie wśród seniorów – zaproponowane przez Tuska babciowe może więc stać się skuteczną bronią. Która z emerytek nie chciałaby otrzymywać pieniędzy za opiekę nad podrzucanymi im wnukami?

Babciowe chwalone przez pomysłodawcę 500 plus

Emeryci nie mają w Polsce łatwo z powodu niskich świadczeń. Częściowym ratunkiem stały się dla nich 13. emerytury, które jednak w 2023 roku zostały relatywnie obniżone przez objęcie podatkiem PIT – większość z podwyżki wynikającej z waloryzacji zabierze od razu fiskus. Jakby tego było mało, na wypłatę zabrakło 5 mld zł, które rząd musiał pożyczyć ze środków przeznaczonych na wypłaty przyszłych emerytur. O tym, jak skrycie zaczęto oszczędzać na emerytach dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego, opowiedział w podcaście „Biznes. Między wierszami”.

Zaproponowane przez Donalda Tuska babciowe ma szansę na poprawienie losu emerytów, którzy zajmują się swimi wnukami w czasie pracy ich rodziców. Szef PO zapowiedział przyznanie 1500 zł miesięcznie – a więc w praktyce dodatkowej emerytury minimalnej – dla kobiet, które zdecydują się wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim. Pieniądze mają przysługiwać do czasu ukończenia przez dziecko 3. roku życia. Wydawać je będzie można na zapewnienie latorośli opieki: opłacenie żłobka lub zapłacenie babci, która weźmie wnuka pod swoją pieczę.

Politycy PiS odpowiedzieli, że takie rozwiązanie już istnieje – przecież na ten cel można przeznaczyć środki z 500 plus oraz Rodzinnego Kapitału Opiekuńczego. RKO to 500 zł miesięcznie przez 2 lata lub 1000 zł miesięcznie przez rok. Skąd nerwowa reakcja partii rządzącej? Nieco światła na tę sprawę rzuciły słowa ekonomisty i demografa prof. Juliana Auleytnera, który wypowiedział się na temat babciowego dla „Faktu”.

- Propozycja Tuska mieści się znakomicie w finansowaniu proponowanej sumy z Funduszu Pracy. Fundusz ten tworzony jest od ponad 30 lat, a obecnie, przy minimalnym bezrobociu, gromadzi nieobniżone składki pracodawców, tworzące finansową rezerwę. To rozwiązanie różni się od 500 plus, które wymagało znalezienia odrębnych pieniędzy na finansowanie. Propozycja Tuska nie jest proinflacyjna - stwierdził prof. Auleytner. Jak więc widać, pieniądze na babciowe w praktyce są i czekają na wykorzystanie.

Wypłaty babciowego nie demolowałyby wartości pieniądza, gdyż przysługiwałyby tylko pracującym matkom: mowa o konieczności posiadania umowy o pracę, o dzieło umowy zlecenia co najmniej za minimalną pensję. Beneficjentki opłacałyby więc podatki i składki, po części zwracając inwestowane w nie przez państwo pieniądze. Auleytner stwierdził, że „propozycja ma realne szanse wesprzeć rodziny z małymi dziećmi i przez to wpisuje się jako ważny fragment polityki prorodzinnej i prodemograficznej. To przykład solidarności generacyjnej i pozyskuje głosy kobiet z różnych grup wiekowych”.

Przeciwko babciowemu opowiedziała się Lewica. Formacja, która zazwyczaj nie ma nic przeciwko transferom środków do potrzebujących wsparcia grup społecznych stwierdziła, że zaproponowana nazwa jest dyskryminująca i „utrwala szkodliwe stereotypy”. - Nie może być tak, że zawsze oczekuje się od kobiet usług opiekuńczych. Kobiety mają prawo do decydowania o swoim życiu, o karierze zawodowej i nie może być tak, że państwo będzie zrzucało na babcie odpowiedzialności za wychowywanie wnucząt – stwierdził Robert Biedroń.

loader

Logo radiozet Dzieje się