Oceń
W szpitalu wojewódzkim im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu jest obecnie leczonych dwóch koronasceptyków. Tę informację przekazał w piątek ordynator oddziału zakaźnego tego szpitala, prof. Krzysztof Simon. – Jedna osoba jest na granicy śmierci, a druga może nie umrze – mówi lekarz, który jest też dolnośląskim wojewódzkim konsultantem w dziedzinie chorób zakaźnych. - To młodzi ludzie, ale akurat z predyspozycjami do ciężkiego przebiegu choroby. Jest to ich wielka tragedia, rodziny szaleją. Życzę im jednak jak najlepiej. Już wierzą w koronawirusa – dodaje.
Profesor apeluje przy tym o noszenie maseczek, trzymanie dystansu i częste mycie rąk. On sam w piątek rano na Placu Grunwaldzkim rozdawał pasażerom komunikacji miejskiej maseczki. Zaprosiło go do tego wrocławskie MPK.
Profesor chętnie przyjął zaproszenie, bo jak przyznaje, ma dosyć kwestionowania epidemii Covid-19. Pasażerowie w większości przyjmowali i dziękowali za maseczki, ale byli też tacy, którzy uciekali. - To tym, którzy lekceważą epidemię, nie noszą masek i wyzywają nas, zawdzięczamy tę sytuację – mówi lekarz.
Według eksperta system opieki zdrowotnej już teraz jest na wyczerpaniu. – Ludzie nie mają już siły pracować od świtu do nocy, nawet studenci biorą dyżury i są przemęczeni. A pacjenci czasem są agresywni, podrzucani. Brakuje transportu, wczoraj musiałem ściągać karetkę aż z Poznania do Wrocławia. Respiratory są, ale brakuje ludzi do obsługi – tłumaczy lekarz.
Profesor Simon nie ocenia najlepiej przygotowań rządu na jesienną falę epidemii. – Trzy miesiące zmarnowaliśmy na dyskusję, ile osób może być na weselach. A gdzie rezerwowe oddziały? Gdzie przygotowanie tego wszystkiego? Ba, słyszeliśmy przecież w wakacje, że epidemia już minęła. Co to za brednie? Efekty są teraz – podsumowuje.
Radio ZET
Oceń artykuł