Zmiany w edukacji po wyborach? Te obietnice najpewniej nie zostaną zrealizowane
Trwa festiwal obietnic przed wyborami parlamentarnymi 2023. Kolejne partie proponują szereg zmian na lepsze w szkołach dla nauczycieli i uczniów. Sprawdzamy, które są potrzebne, możliwe do zrealizowania, a które najpewniej zostaną tylko na papierze jako jedna z wielu obietnic wyborczych.

Jednozmianowość. To postulat na wybory parlamentarne 2023 Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Realny? Aneta Tołoczko-Hordyj, dyrektorka SP nr 28 w Warszawie, podaje dwie liczby. Budynek podstawówki, którą kieruje, został wybudowany z myślą o ok. 400 uczniów. W szkole uczy się prawie 700. - Jedni muszą wyjść, żeby drudzy musieli przyjść. Nie ma aż tylu pracowni, żeby wszyscy mieli jednocześnie lekcje – tłumaczy krótko.
Paweł Kucharczyk, dyrektor Zespołu Szkół Łączności w Krakowie, jest przekonany, że nawet wycofanie religii ze szkół – według Lewicy bez tych zajęć udałoby się wprowadzić jednozmianowość – nic nie da. - To jest kwestia braku kadr – wyjaśnia sytuację szkół branżowych i techników. - Większość nauczycieli zawodu pracuje poza szkołą do godz. 16. U nas mogą być o 17 i wtedy zaczynają lekcje – mówi. Nauczyciele nie zrezygnują z pierwszej pracy, bo nie utrzymają się ze szkolnej pensji. A dyrektor nie zrezygnuje z nich, bo zastąpić ich nie ma kim.
W wypadku Zespołu Szkół Łączności dokładają się jeszcze problemy z ułożeniem WF. Mała sala gimnastyczna, brak alternatyw, więc klasy trzeba dzielić na kilka grup. Zwłaszcza, jeśli są w nich dziewczyny (w szkole branżowej to nie takie oczywiste). Dla nich trzeba stworzyć osobną grupę. - Na taki plan składa się więc kilka czynników. Nawet gdybyśmy bardzo się starali, to nie jesteśmy w stanie go zmienić – mówi Kucharczyk.
Wybory parlamentarne 2023. Pomysły (nie)do zrealizowania
Z podobnych względów dyrektorom trudno jest wyobrazić sobie wprowadzenie w życie darmowych obiadów, choć pomysł Lewicy i Trzeciej Drogi uważają za trafny. - Po reformie edukacji i dojściu klas siódmych i ósmych w trakcie jednej przerwy obiadowej wszyscy chętni nie mieścili się w stołówce. Musieliśmy zmienić rozkład dzwonków i wydłużyć kolejną przerwę, żeby druga grupa mogła zjeść obiad – opowiada Michał Różański, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 4 w Łodzi. Niektóre dzieci kończą więc przed 16, więc nie wyobraża sobie kolejnych przesunięć i jeszcze większego wydłużenia czasu pracy szkoły
O religię wyłącznie na pierwszej i ostatniej godzinie postuluje KO. - Tam gdzie jest to możliwe, to szkoły już to dawno wprowadziły. U mnie jest to niemożliwe – odpowiada dyrektorka SP nr 28. Znów wszystko rozbija się o plan lekcji i kadrę. W SP nr 28 uczy trzech katechetów, w tym dwóch łączy pracę z innymi szkołami. - Gdybym miała ich na wyłączność, to pewnie dalibyśmy radę, żeby dwóch było na rano, trzeci na popołudnie. Teraz jakbym stawała na rzęsach nie ułożę tak planu – mówi Tołoczko-Hordyj.
Przyznaje, że politycy, ich programy wyborcze są ewidentnie mądre. Tylko zastanawia się, ilu z nich było ostatnio w szkole i widziało, jak wygląda tam normalny dzień. - Ktoś nie ma świadomości, z czego wiele problemów wynika – dodaje Kucharczyk. Niemal identycznie wygląda sytuacja z szafkami w szkole dla każdego ucznia (propozycja KO). W SP nr 28 ten pomysł jest już od dawna zrealizowany. Ale w innych szkołach na korytarzach ledwo mieszczą się uczniowie. O szafkach nie ma więc mowy. Nie chodzi tu więc o pieniądze, tylko o miejsce.
Które zmiany w edukacji niepotrzebne?
PiS chciałby np. większej liczby zajęć dodatkowych rozwijających talenty uczniów. - Jest u nas koło kulinarne, gazetka, chór – wylicza Tołoczko-Hordyj. W wielu szkołach dodatkowe godziny przeznacza się jednak po prostu na matematykę, stąd wszystko tak naprawdę zależy tu od dyrektorów. Co do lekcji politycy Trzeciej Drogi proponują z kolei pięć godzin angielskiego tygodniowo od pierwszej klasy podstawówki, a politycy KO usunięcie historii i teraźniejszości (po roku od wprowadzenia tego przedmiotu).
- Radzimy sobie z tym przedmiotem, więc zmian już tu chyba nie potrzeba – mówi Kucharczyk. - Nie rozumiem, jak to się dzieje, że nasze dzieci ucząc się angielskiego od przedszkola, mają tak słabe wyniki, więc trzeba postawić na jakość a nie ilość. Dokładanie kolejnych godzin nie sprawi, że dzieci będą więcej wiedziały, tylko będą bardziej zmęczone. Znów ukradniemy im czas – mówi o dodatkowych godzinach angielskiego dyrektorka SP nr 28 w Warszawie.
Budowa Branżowych Centrów Umiejętności, czyli nowoczesnych ośrodków kształcenia i egzaminowania w danej branży, to z kolei flagowy pomysł PiS. Szczegółów brak, ale szkoły zastanawiają się np. kto miałby tam uczyć, skoro same nie mogą znaleźć kadry. - Chyba, że pracownikom takich centrów zapłaci się dużo więcej. Ale to wykończyłoby szkoły, bo już w ogóle nie byłoby tu kadry. A po drugie dlaczego ktoś w jednostce edukacyjnej ma zarabiać więcej za to samo niż zarabia nauczyciel w szkole? - mówi Kucharczyk.
Darmowe podręczniki i pieniądze na sprzęt
Dyrektorzy przekonani są do słuszności dwóch postulatów. Czyli dofinansowanie sprzętu, zakup maszyn i doposażenie pracowni technicznych (pomysł PiS). - To jest studnia bez dna i tutaj każda ilość pieniędzy zostanie dobrze spożytkowana. Jeżeli byłby taki program, który pozwalałby każdej szkole co dwa lata, np. na wymianę sprzętu komputerowego przynajmniej w jednej pracowni, to wszyscy by na tym skorzystali – stwierdza Kucharczyk.
Drugim według niego najbardziej trafionym postulatem są darmowe podręczniki dla uczniów szkół średnich (Lewica). - W wypadku przedmiotów zawodowych nauczyciele sami przygotowują materiały, ale do przedmiotów ogólnokształcących to byłaby duża ulga dla rodzin - nie ukrywa. U niego w szkole Rada Rodziców co rok kupuje 10 kompletów podręczników i wypożycza je bezpłatnie uczniom. - Zawsze chętnych jest więcej niż książek - mówi Kucharczyk.