Obserwuj w Google News

Łukaszenki nie ma kto leczyć. „Zwolnił nawet lekarza z więzienia”

4 min. czytania
05.06.2023 10:21
Zareaguj Reakcja

Siły demokratyczne mają swój plan też na wypadek śmierci Łukaszenki, ale jego powodzenie zależy od wsparcia Zachodu – mówi w podcaście „Współrzędne Świata” Pawieł Łatuszka, jeden z liderów białoruskiej opozycji. Przekazuje również najnowsze informacje o stanie zdrowia dyktatora.

Alaksandr Łukaszenko
fot. Kremlin.ru/CC BY 4.0

Alaskandr Łukaszenka, który od prawie trzydziestu lat nieprzerwanie rządzi Białorusią, coraz częściej musi ukrywać swoje problemy ze zdrowiem. Podczas parady wojskowej na Kremlu 9 maja na jego twarzy kreślił się grymas bólu, a na miejsce uroczystości został przywieziony limuzyną (w poprzednich latach szedł piechotą na trybunę honorową).

Co więcej, po tych wydarzeniach dyktator zniknął na kilka dni z przestrzeni publicznej. Internet huczał od spekulacji – wśród nich pojawiły się teorie o wyjeździe Łukaszenki na leczenie do Moskwy czy zapowiedzi rychłej śmierci polityka. Mińsk i Kreml zaprzeczają, choć są oszczędne w informowaniu o zdrowiu dyktatora. - Łukaszenka jeszcze nie umarł, ale nie czuje się najlepiej – przekazuje Pawieł Łatuszka, były białoruski dyplomata i jeden z liderów demokratycznej opozycji.

Redakcja poleca

Choroba Łukaszenki. Opozycjonista zdradza szczegóły

Dodaje, że Łukaszenka „ma problemy z kolanem i kręgosłupem, dlatego potrzebuje zabiegów chirurgicznych”. - Na pewno boi się ich, podobnie jak wszystkiego od 2020 roku, kiedy sfałszował ostatnie wybory. Poza tym mamy ogromny problem z lekarzami. Ostatnio czytałem, że tysiąc z nich wyjechało do Polski. Czy ktoś mu zapewni bezpieczny przebieg operacji chirurgicznej na Białorusi? - pyta opozycjonista.

Łatuszka dodał, że „Łukaszenka nawet musiał zwolnić z wykonywania kary lekarza, bo nie było komu wykonać mu operacji kolana”. - Wątpię, żeby zdecydował się na zabieg chirurgiczny w Moskwie, bo będzie pod narkozą, jeżeli mówimy o kręgosłupie. Wtedy odpowiedź na pytanie, czy się obudzi, pozostaje otwartym. On codziennie stosuje leki. Ma nadwagę i cukrzycę – mówi były białoruski minister kultury.

Dodaje, że gołym okiem widać konsekwencje zakażenia przez Łukaszenkę wirusem. - Zniknął na kilka dni, potem znów się pojawiał. Może lepiej, żeby się nie pojawiał, bo wygląda jak eksponat dla Muzeum Madame Tussaud – komentuje kąśliwie Łatuszka.

Redakcja poleca

Kto przejmie władzę na Białorusi?

Zdrowotne problemy dyktatora skupiły uwagę na scenariuszach zapisanych w łukaszenkowskiej konstytucji na wypadek śmierci prezydenta Białorusi lub sytuacji kiedy nie może sprawować władzy. W przypadku śmierci z przyczyn naturalnych automatycznie władzę obejmuje przewodniczący Rady Republiki, izby wyższej marionetkowego parlamentu. Funkcję tę sprawuje 62-letnia Natalla Kaczanawa.

- Jest bardzo oddana Łukaszence, ale jest Rosjanką z pochodzenia. W sytuacji jego śmierci naturalnej to ona przejmuje władzę i ogłasza nowe wybory. Jeżeli umrze nie z powodów naturalnych, to władze przejmuje Rada Bezpieczeństwa, w której zasiada minister obrony, szef sztabu generalnego, szef straży granicznej, szef KGB, generalicja i tak dalej – wyjaśnia Łatuszka.

Najważniejszą personą w Radzie Bezpieczeństwa jest gen. Aleksandr Wolfowicz. - To agent Kremla. Na niego i Kaczanową stawia Putin na Białorusi. Oni odpowiadają interesom Kremla. Wolfowicz będzie kontrolował resorty siłowe, jeśli Łukaszenko zostanie odsunięty – ostrzega opozycjonista.

Nie można również wykluczyć scenariusza, w którym Łukaszenka na swojego następcę namaści jednego z trzech synów. - 48-letni Wiktar Łukaszenka jest totalnie niepopularną postacią na Białorusi. Nie jest już doradcą bezpieczeństwa ojca, choć ma stopień generała. On nie ma żadnego poparcia, gorzej niż sam Łukaszenka – mówi Łatuszka. Dodał, że do tej pory Kreml nie dopuszczał do scenariusza politycznej dynastii na Białorusi, ale to może się zmienić.

Redakcja poleca

Na Białorusi zabraknie szampana”

Gość podcastu „Współrzędne Świata” zapowiada, że opozycja demokratyczna ma swój plan na wypadek zmiany władzy w Mińsku. - Nasz scenariusz polega na aktywnej działalności, przede wszystkim wewnątrz kraju na ile jest to możliwe. Drugi komponent to siła z zewnątrz, czyli nasi bohaterowie, którzy walczą w wojnie po stronie Ukrainy. Trzeci element to presja międzynarodowa – mówi.

- Jedyny kraj, który ma strategię, co zrobić z Białorusią, ma tylko Rosja. Unia Europejska i Stany Zjednoczone nie mają tej strategii, i to jest problem. Siły demokratyczne mają swój plan, też na wypadek śmierci Łukaszenki, ale jego powodzenie też zależy od wsparcia Zachodu.

Opozycjonista nie podał szczegółów, ale dodał, że taki plan powstał jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę. - Najlepszy dla nas scenariusz to moment, w którym Ukraina podchodzi pod granicę z Rosją i wyzwala swoje terytoria. Wtedy Kreml ma mniej siły na oddziaływanie na Białoruś. Kreml będzie robił wszystko, aby utrzymać kontrolę nad Białorusią. Obecnie obserwujemy, jak Białoruś znika z mapy świata i zostaje znów białoruską republiką radziecką – komentuje.

Opozycjonista zapowiada: - Jak Łukaszenka odejdzie, to wyjdziemy na ulice i będziemy świętować. Na Białorusi zabraknie szampana.

RadioZET.pl