Samolot obciął głowę skoczkowi. Pilot oskarżony o popełnienie fatalnego błędu
Pilot Alain C. został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci skoczka uprawiającego wingsuiting Nicolasa Galy’ego. W wyniku wypadku lewe skrzydło odcięło mężczyźnie głowę.

64-letni Alain C. tłumaczył 19 września na rozprawie przed sądem, że Nicolas Galy popełnił błędy. Prokuratura zarzuca pilotowi, że wykonując nagły manewr, obniżył pułap lotu i doprowadził do kolizji z 40-letnim skoczkiem, lewym skrzydłem odcinając mu głowę.
Według pilota tor lotu Galy'ego był niewłaściwy. - Myślałem, że znajduje się dalej na północ. Nie ponoszę za to odpowiedzialności, leciałem w odpowiedni sposób. Wydarzyła się tragedia, ale nie jestem winien - bronił się Alain. C.
Pilot zahaczył skrzydłem o skoczka i obciął mu głowę
Prokurator Jeanne Regagnon stwierdziła jednak, że to Nicolas Galy wykonał wszystko jak należy. - Ofiara jako jedyna przestrzegała zasad, nie dopuszczając się żadnych zaniedbań – stwierdziła.
Jak czytamy, Galy był doświadczonym wingsuiterem z 226 skokami na koncie. Wingsuiting to sport ekstremalny, w którym skoczek w specjalnym kombinezonie szybuje po oddaniu skoku z dużej wysokości.
Do wypadku doszło w lipcu 2018 roku. Nicolas Galy razem z innym wingsuiterem wyskoczył z samolotu znajdującego się około 4,4 tys. metrów nad Bouloc-en-Quercy, na północ od Tuluzy na południu Francji. Po około 20 sekundach spadania, samolot dogonił skoczków. Maszyna uderzyła Galy'ego w taki sposób, że skrzydło odcięło mu głowę.
Alain. C. powiedział przed sądem, że nie widział skoczków i założył, że znajdują się w bezpiecznej odległości. - W porównaniu ze spadochroniarzami, którzy spadają swobodnie, sytuacja jest bardziej skomplikowana w przypadku wingsuiterów, którzy latają bardziej po linii prostej. Nie tracą wysokości tak szybko, dlatego może dochodzić do kolizji z samolotem - wyjaśnił.
Dochodzenie przeprowadzone przez śledczych badających wypadki lotnicze wykazało liczne nieprawidłowości. W raporcie stwierdzono, że pilot nie przeprowadził odprawy ze skoczkami, wykonał gwałtowny manewr zejścia na niższą wysokość, gdy nie widział skoczków. Wskazano również, że procedury bezpieczeństwa są niewystarczające. Prokuratura domaga się 12 miesięcy więzienia dla pilota, a także 10 tys. euro grzywny dla jego pracodawcy, czyli szkoły spadochroniarskiej.