Obserwuj w Google News

Co Hitler tak naprawdę sądził o Polakach? Mamy fragmenty książki o największych zbrodniarzach

8 min. czytania
29.09.2023 16:36
Zareaguj Reakcja

„Jeszcze kilka miesięcy przed wybuchem drugiej wojny światowej Hermann Göring, jedna z najważniejszych postaci w nazistowskich Niemczech, przyjeżdżał na polowania organizowane na wschodnich terenach dzisiejszej Polski. Uroczystości te były raczej istotne dla polskich władz, o czym może świadczyć, że z Göringiem polował między innymi ówczesny prezydent Polski, Ignacy Mościcki.”Tylko u nas fragment najnowszej książki Christophera Machta "Szlakiem tajemnic zbrodniarzy w Polsce".

Co Hitler tak naprawdę sądził o Polakach? Mamy fragmenty książki o największych zbrodniarzach
fot. Materiały prasowe

Zresztą poza nim Göring spotykał się chociażby z szanowanym przez nazistów marszałkiem Józefem Piłsudskim. To właśnie wtedy Göring prowadził rozmowy, które miały przekonać Polaków do tego, by stanęli po stronie Niemiec w nadchodzącym konflikcie zbrojnym.

Jaką decyzję podjęli Polacy? Wszystko było już prawdopodobnie przesądzone na początku 1939 roku. W lutym tego roku odbyło się kolejne polowanie z udziałem nazistów, przy czym zamiast Göringa wziął w nim udział Heinrich Himmler. Ten pierwszy uznał, że nie było już sensu spotykać się z władzami polskimi, których jego zdaniem nie uda się przekonać do zawarcia sojuszu z Niemcami. Z czasem dla Hitlera stało się jasne, że sojusz z Polską jest niemożliwy. Dlatego w odstawkę poszedł układ antysowiecki. Teraz trzeba było porozumieć się z Rosjanami. Efektem tego porozumienia był podpisany 23 sierpnia 1939 roku w Moskwie pakt Ribbentrop-Mołotow z tajnym protokołem o podziale stref wpływów w Europie Środkowo- Wschodniej.

A jeszcze niedawno pojawiały się przesłanki pozwalające przypuszczać, że Hitler wcale nie chciał wyeliminować Polski z mapy Europy. Był on zdania, że musimy wybrać – albo staniemy po stronie Trzeciej Rzeszy, albo wybierzemy Sowietów. Jego zdaniem nie była możliwa sytuacja, w której Polska pozostanie neutralna wobec obu tych mocarstw.

Jeszcze kilka dni po wybuchu drugiej wojny światowej Führer podobno spodziewał się, że wkrótce Polacy będą chcieli podjąć rozmowy o zawarciu pokoju. To z kolei nie byłaby dobra wiadomość dla Sowietów. Przecież chwilę wcześniej we wspominanym tajnym pakcie Ribbentrop-Mołotow Sowieci razem z Niemcami podzielili między sobą Polskę, planując czwarty w historii rozbiór naszego kraju. Ten fragment tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow brzmiał następująco: „W razie zmian terytorialnych i politycznych na obszarach należących do państwa polskiego, strefy interesów Niemiec i ZSRR będą rozgraniczone mniej więcej wzdłuż linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Zagadnienie, czy interesy obu stron czynią pożądanym utrzymanie odrębnego państwa polskiego i jakie mają być granice tego państwa, może być ostatecznie rozstrzygnięte dopiero w toku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozwiążą tę sprawę w drodze przyjaznego porozumienia”.W tej sytuacji, gdyby doszło do porozumienia między Niemcami a Polską, stalinowskie państwo nie miałoby czym dzielić się z nazistami. Poza tym sojusz polsko-niemiecki wzmocniłby Trzecią Rzeszę, co nie byłoby na rękę Sowietom.

Warto przypomnieć, z jaką atencją naziści traktowali kilka lat wcześniej marszałka Józefa Piłsudskiego. Z powodu jego śmierci w Berlinie odprawiono specjalną mszę z udziałem samego Adolfa Hitlera, a na pogrzebie marszałka w Krakowie zjawiła się delegacja niemiecka z dowódcą Luftwaffe, ministrem lotnictwa i premierem Prus Hermannem Göringiem na czele. Tym samym, który jeszcze nie tak dawno spotykał się z Józefem Piłsudskim, o czym będzie jeszcze mowa na kartach tej książki. Co więcej, gdy Niemcy na początku września 1939 roku zdobyli Kraków, to zaraz potem Wehrmacht ustawił honorową wartę przy krypcie marszałka Piłsudskiego na Wawelu. Kierowana przez Josepha Goebbelsa propaganda podkreślała, że nie doszłoby do wojny polsko-niemieckiej, gdyby Piłsudski nadal żył. W Trzeciej Rzeszy w latach 30. wydano zresztą nawet czterotomowy zbiór pism polskiego marszałka.

Wydaje się, że do porozumienia z Niemcami można było jeszcze dojść w czerwcu 1941 roku, przed rozpoczęciem operacji „Barbarossa”, czyli niemieckiej napaści na ZSRR. Niemniej jednak to tylko rozważania. Teraz natomiast czas na to, co namacalne i co zostało na ziemiach polskich w dużej mierze do dzisiaj. Będą to miejsca, w których żyli naziści i które ściśle są związane z drugą wojną światową. Wbrew pozorom jest ich naprawdę wiele... I warto o nich wiedzieć, by w poszukiwaniu śladów historii podążać we właściwych kierunkach, tym bardziej że większość tych miejsc jest mało znana. A to powinno się zmienić, na ziemiach polskich jest bowiem wiele miejsc mających ogromną wartość historyczną. Czas ujawnić dowody. Będziemy je oglądać w towarzystwie ministra propagandy Josepha Goebbelsa i samego Adolfa Hitlera…

[…]

– Panie doktorze, pardon – Hitler spojrzał na towarzyszkę Goebbelsa – Pani wybaczy, ale muszę porwać pana ministra na moment. Kobieta odpowiedziała serdecznym uśmiechem, po czym lekko ukłoniła się kanclerzowi. – Herr Goebbels, proszę pójść za mną. Coś panu pokażę… Mężczyźni wspięli się po drewnianych schodach, aż w końcu dotarli do pomieszczenia, w którym dotychczas Goebbels nigdy nie był. Choć wyglądało ono podobnie do Wielkiego Salonu, to jednak był to zupełnie inny pokój. Już na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że Hitler rzadko tutaj przebywa w większym gronie, poza bowiem kanapą, stolikiem i kilkoma krzesłami Goebbels nie zobaczył żadnego stołu.

– Papierosa? – pytanie Hitlera zaskoczyło Goebbelsa. Dotychczas Führer unikał alkoholu, podobnie było z tytoniem.

Chętnie – odpowiedział Goebbels, nie chcąc podpaść swemu wodzowi.

Kanclerz Trzeciej Rzeszy sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojego fraka, skąd wyciągnął srebrną papierośnicę. W pomieszczeniu rozległ się odgłos zapałki pocieranej o szorstką, już nieco sfatygowaną draskę. Hitler podał ogień Goebbelsowi, po czym sam zapalił papierosa. W pomieszczeniu zaczął się unosić siwy dym. Mężczyźni zaciągnęli się papierosami.

Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio paliłem to cholerst… powiedział Goebbels, lecz w pół zdania przerwał. Za mocno zaciągnął się dymem i teraz pojawiły się tego skutki. Hitler milczał. Rozkoszował się papierosem, co rusz wypuszczając kłęby dymu. Mężczyźni siedzieli na kanapie ustawionej tak, by można było przez ogromne, kilkumetrowe okna podziwiać górę Untersberg.

– Uwielbiam siedzieć tutaj wieczorami… zaciągnął się papierosem – i podziwiać tę górę. Bardzo mnie fascynuje. Szczególnie, gdy powoli zachodzi słońce i ledwie ją widać.

Góra jak góra, za przeproszeniem, Mein Führer.

–Doktorze… Jest pan w błędzie i to dużym. Proszę podejść bliżej okna i uważnie przyjrzeć się temu masywowi. I proszę sobie teraz uświadomić, że wewnątrz tej góry skrywają się mistyczne moce.

Goebbels nie wiedział, jak się ma zachować. Czyżby Hitler chciał z niego zażartować? A może mówił poważnie? Przyszedł mu jednak z pomocą papieros, który właśnie do końca się wypalił.

Czy poczęstuje mnie wódz jeszcze jednym?

Hitler nie odpowiedział. Pozostawał w bliżej nieokreślonym transie. Z oczami nadal wpatrzonymi w górę, sięgnął ponownie po srebrne pudełko i podsunął je pod twarz swego gościa. Zaraz potem w typowy dla siebie sposób zaczął wygłaszać monolog. Goebbels zaś, nie chcąc narazić się wodzowi, słuchał z udawaną ciekawością, rozkoszując się kolejnymi dawkami dość mocnego tytoniu…

–Góra Untersberg od setek lat owiana jest tajemnicą. Już dawno, dawno temu naukowcy doszli do wniosku, że jest to odpowiednik Trójkąta Bermudzkiego. Proszę sobie, doktorze, uświadomić, że śmiałkowie, chcący bliżej ją poznać, zazwyczaj giną w nieznanych okolicznościach… Wyobraża pan to sobie?

Wódz przez chwilę spojrzał na Goebbelsa, co ten krótko skwitował westchnieniem…

–Zawsze, gdy czuję niedostatek sił, siadam tutaj, oddaję się rozkoszy palenia tytoniu i medytuję, próbując przywołać moce, które skrywa ten masyw górski. Nieprzypadkowo los pokierował mnie właśnie tutaj... Mam misję do spełnienia i muszę skądś czerpać energię. Pomaga mi w tym właśnie ta góra…

Co jest w niej takiego niezwykłego? – Goebbels nie potrafił ukryć wątpliwości.

–Drogi doktorze… Słyszałem o pasterzach, którzy przebywając w tych górach na własne oczy widzieli elfy. Są też tacy, którzy widzieli karły. Sam zresztą rozmawiałem niedawno z mieszkającym niedaleko rolnikiem, który mi wyznał, że w pobliżu jego pola maszerowała cała gromada tajemniczych stworzeń. Wyglądem mieli przypominać ludzi, jednak z uwagi na wzrost były to ewidentnie karły. Inny z kolei wieśniak opowiedział memu ordynansowi, że gdy był wysoko w górach, nawiedziła go pewna wizja. Miał on przenieść się w czasy, które dopiero nadejdą, i ujrzeć świat, w którym przyjdzie nam żyć w przyszłości. Miały tam być dziwne maszyny z elektronicznymi wyświetlaczami liczącymi po trzydzieści cali, telefony bez kabli, a pomieszczenia odkurzały roboty. Inny chłop opowiedział mojemu ordynansowi, jak kiedyś wpadł do jaskini u podnóża tej góry. Do swej wiejskiej chaty wrócił kilka tygodni później. Do dzisiaj nie potrafi wyjaśnić, co się wtedy z nim działo. Nie pamiętał absolutnie niczego.

Rozumiem z tego wszystkiego jeszcze mniej niż na początku naszej rozmowy, Mein Führer…

–Nic dziwnego… Ludzie nie potrafią dostrzec tego, co ich otacza. Przechodzą obok ważnych spraw obojętnie. Głęboko wierzę w to, czego dane mi było się dowiedzieć. Miałem kiedyś sen. Ukazała mi się w nim wizja niezliczonych bogactw, które skrywać mają te góry. Widziałem prawdziwych Germanów. Wywozili oni z wnętrza tych masywów niezliczone ilości złota. Woda z pobliskiego strumienia miała czynić cuda. Obmycie nią ran powodowało, że po kilku dniach rany same się zasklepiały. Zaś, gdy niewidomy przemywał nią oczy, to po kilku dniach odzyskiwał wzrok… Kilka dni później, gdy już powoli zapominałem o tym śnie, mieszkający w pobliżu chłopi zwierzyli się pewnemu naziście… Otóż usłyszał on od nich, że kilku wędrowców naprawdę dzięki działaniu tej cudownej wody odzyskało wzrok. A jakby tego było mało, w tej górze ma spać sam założyciel Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, cesarz Karol Wielki, który budzi się co sto lat, a potem idzie spać dalej. Ma to trwać aż do momentu, kiedy dojdzie do decydującego starcia dobra ze złem. Wtedy do gry ma wkroczyć cesarz razem ze swoją armią karłów.

Goebbels pokręcił głową z niedowierzaniem. Hitler jednak niewzruszony ciągnął swój monolog…

–Możesz, doktorze, wierzyć lub nie… Właściwie to będzie lepiej dla ciebie, jeśli uwierzysz… Otóż wewnątrz tej góry istnieje podobno przejście do innych światów. Inna wersja z kolei mówi, że za pomocą tej góry można dostać się do wnętrza Ziemi. Nie mam co do tego wątpliwości. Ten masyw jest wyjątkowy i skrywa tajemnicze wrota. Prędzej czy później będziemy musieli tam wysłać ekspedycję, która postara się odnaleźć złoto i owe sekretne wrota. Jestem przekonany, że moce, które wypływają z tej góry, dadzą niesamowite siły nazistom i sprawią, że Trzecia Rzesza ze mną na czele obejmie panowanie nad Europą, a potem nad całym światem.

Mein Führer, skąd pan to wszystko wie?

Na twarzy kanclerza pojawił się łagodny uśmiech…

–Skąd ja to wiem? To proste. Wydałem rozkaz, by składali mi relacje wszyscy, którzy coś słyszeli na temat tej góry. – Dopiero teraz Hitler zauważył, że ani on, ani jego gość nie palą już papierosów, a trzymają w rękach jedynie niedopałki… – Skoro skończyliśmy palić, to może wyjdziemy na świeże powietrze?

Chętnie. Nieco kręci mi się w głowie po tych papierosach.

Führer ojcowskim gestem poklepał po plecach ministra propagandy.

–Mój chłopak! Chodźmy więc!

Gdy już mieli wychodzić, Hitler nagle zatrzymał się jak wryty.

–Na Boga! Bym zapomniał! Skoro boli pana głowa, to musi się pan czegoś napić! Proszę, czymś pana poczęstuję… – Hitler sięgnął do szuflady czarnego biurka, ukrytego w drugim rogu pomieszczenia. Zwinnym ruchem wyciągnął z niego przezroczystą karafkę. W środku był przezroczysty płyn. Czyżby wódz chciał go poczęstować wodą ognistą? Goebbels nie miał pojęcia, co strzeliło do głowy jego szefowi. Najpierw papierosy, teraz wódka? Czyżby wódz chciał się bratać z Sowietami?! Co gorsza, twarz najsłynniejszego nazisty nie zdradzała, co też on kombinuje. W drugim rogu pomieszczenia stał mały, owalny stolik. Były do niego przysunięte cztery fotele. Wszystko pokryte czerwoną, znajdującą się w dobrym stanie tapicerką.

– Chodźmy, usiądźmy jeszcze na chwilę. – Karafka razem z dwiema szklankami wylądowała na stoliku. – Proszę spróbować. – Führer podał Goebbelsowi szklankę, po czym wykrzyknął: – Do dna! Za Trzecią Rzeszę!

Minister propagandy lekko skrzywił usta.

Mocne, co to takiego?

Hitler wykonał gest triumfu

–Ha, wiedziałem, że pana zaskoczę, doktorze! To woda, która pochodzi ze źródeł, wypływających właśnie ze wspomnianej góry. Piję ją regularnie, dodaje mi mocy i łagodzi bóle. Powinna ona pomóc na pańskie zawroty głowy po tym cholernym tytoniu.

Pomaga?

–Bardzo. Zawsze, gdy mam ociężały umysł, wystarczy kilka łyków, by rozjaśniło mi się w