Tajemnicze odkrycie NASA. Skąd się wziął "znak zapytania"?
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował świetlisty obiekt w kształcie znaku zapytania. Pomimo że rejon odkrycia był już wcześniej badany, dopiero pierwszy raz otrzymano tak wyraźne zdjęcia tajemniczego obiektu. Naukowcy NASA mają kilka hipotez dotyczących odkrycia.

Od dwóch lat Teleskop Jamesa Webba, wspólny projekt amerykańskiej, europejskiej i kanadyjskiej agencji kosmicznych, bada najdalsze zakamarki Wszechświata. Jest znacznie nowocześniejszy od swojego poprzednika Kosmicznego Teleskopu Hubble’a, który nadal jest w użyciu.
NASA regularnie publikuje zdjęcia, które w kosmosie wykonuje Teleskop Webba. Wśród tych z 26 lipca naukowcy zauważyli niecodzienne zjawisko - świetlisty obiekt w kształcie znaku zapytania. Zdjęcie przedstawia parę młodych gwiazd Herbig-Haro 46 i 47. Znajdują się one 1470 lat świetlnych od Ziemi (czyli światło potrzebuje 1470 lat, aby dotrzeć w jedną stronę) w gwiazdozbiorze Żagla w Drodze Mlecznej.
"Kosmiczny znak zapytania". Tajemnicze odkrycie NASA
Telewizja CNN dodała, że "kosmiczny znak zapytania" nie był dotąd dokładnie obserwowany ani badany. Dlatego naukowcy nie są do końca pewni jego pochodzenia i budowy. Cytowany przez stację Matt Caplan, adiunkt fizyki na Uniwersytecie Stanowym Illinois, wykluczył, że obiekt jest gwiazdą w Drodze Mlecznej.
Jako dowód podaje brak tzw. zjawiska dyfrakcji, czyli zmiany kierunku rozchodzenia się fali na przeszkodach. To dzięki niemu obserwowane gwiazdy zdają się mieć ostre końcówki. Caplan wyjaśnia, że Teleskop Webba zwykle pozwala zobaczyć sześć lub osiem gwiezdnych „zębów”, a w tym wypadku nie ma ani jednego.
Z kolei Christopher Britt, naukowiec z Space Telescope Science Institute, sugeruje, że tajemniczy obiekt może być połączeniem na zdjęciu dwóch galaktyk, które oddalone są od siebie o miliardy lat świetlnych. - Wygląda to na coś, co zdarza się dość często: gdy galaktyki ewoluują w czasie kosmicznym, czasami zderzają się ze swoimi bliskimi sąsiadami. Kiedy tak się dzieje, mogą uformować się w różne zniekształcone kształty – w tym wypadku najwyraźniej w znak zapytania - komentował Britt.
Eksperci podkreślają, że pierwszy raz mają namacalny dowód "kosmicznego znaku zapytania", choć podobne obserwacje mogły mieć miejsce w przeszłości. Christopher Britt dodał, że we Wszechświecie nic nie jest na stałe - ciągle dochodzi do zmian różnych obiektów.
Zdaniem naukowca inną teorią może być oddziaływanie grawitacyjne na siebie dwóch różnych galaktyk. - Ten haczyk znaku zapytania na górze wygląda dla mnie jak coś, co nazywamy ogonem pływowym, w którym strumień gwiazd i gazu został jakby oderwany i wyleciał w przestrzeń - tłumaczył.
Dopiero dokładne badania tego obiektu pozwolą określić jego naturę i skład chemiczny. Tajemnicze odkrycie jest jednym z wielu, które od 2021 roku dokonał Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.
RadioZET.pl/CNN.com