Oceń
- Dla niektórych miłość, rodzina, dzieci są zjawiskiem obcym. Nie ma zrozumienia dla nas. Nie będziemy bić rekordów. To nie musi być protest 40 + 1 dzień. Przyjechaliśmy z tym jednym postulatem - powiedziała Iwona Hartwich, posłanka Koalicji Obywatelskiej, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.
„Okazało się, że mój mąż nie wróci z powrotem do sejmu”
- Co się wczoraj wydarzyło na spotkaniu z ministrem Wdówikiem? Powiedział, że z waszej strony padały krzyki i nie dało się rozmawiać - zapytała gospodyni programu. - To jest nieprawda. Poszliśmy na spotkanie do pana Wdówika w grupie 5 osób. Nikt tam nie krzyczał. Pan Wdówik całej Polsce powiedział, że osoby które przyjdą na spotkanie, będą mogły wrócić do sejmu. Okazało się jednak, że mój mąż jest zagrożeniem, jest tu nielegalnie i nie wróci z powrotem – powiedziała posłanka KO, dodając: - Pan Wdówik powiedział, że to, kto wchodzi do sejmu nie jest w jego kompetencjach, żeby załatwiać przepustki.
„Przyszliśmy z kompromisem”
Co wam zaproponował pan minister Wdówik? - Nic. Pan Wdówik wiedział z jakim postulatem przyjdziemy. Chodzi nam o podwyższenie renty socjalnej do minimalnej płacy, tylko i wyłącznie dla 291 tys. osób z niepełnosprawnościami, które są chore od urodzenia – odpowiedziała Hartwich. - Pytaliśmy pana Wdówika, czy ma jakąś propozycję? Przyszliśmy też ze schowanym kompromisem. Nie mogliśmy być kompromisowi, bo nie było żadnej propozycji. Według Iwony Hartwich kompromis miałby polegać na podzielnie kwoty podwyżki na dwie transze. Jedna zostałaby wypłacona już też, a druga np., od nowego roku.
„Mierzy wszystkich swoją miarką. Niepełnosprawny musi być samodzielny. My tych dzieci do DPS-ów nie oddajemy”
- Nie było szansy. Kiedy zapytaliśmy pana ministra, czy ma jakąś propozycję, powiedział, że nie ma. Jest taki problem z panem Wdówikiem, trzeba to podkreślić, on mierzy wszystkich swoją miarką. Niepełnosprawny musi być samodzielny – stwierdziła posłanka KO, dodając: - Niepełnosprawni z tej grupy 291 tys. to są osoby zależne, potrzebujące opieki osób trzecich. Nasze państwo od wielu lat wykorzystuje naszą rodzicielska miłość. Wszystko jest na naszych barkach. My tych dzieci nie oddajemy do DPS-ów, tylko cały czas się z tym borykamy. Żebrzemy o 1,5%, zbieramy nakrętki itd.
- Pan minister mówił, że do końca tygodnia przedstawi rozwiązania dla osób z niepełnosprawnością o najwyższych potrzebach. Czyli chyba nie wszystkim po równo? – powiedziała Beata Lubecka. - W ogóle tego nie rozumiem. Przyszliśmy do pana Wdówika z jednym postulatem – odpowiedziała Hartwich.
"Przede wszystkim zapraszamy parę prezydencką. Pan prezydent obiecał pomoc. Mówił w kampanii, że widział łzy w oczach matek. To jesteśmy my tu w sejmie. Jesteśmy te matki"- Przede wszystkim zapraszamy parę prezydencką. Pan prezydent już w pierwszej kampanii obiecał pomoc, był u nas w Toruniu, patrzył nam w oczy. Mówił później o rodzicach, którym ściskał ręce i widział łzy w oczach matek. To jesteśmy my tu w sejmie, Jesteśmy te matki - powiedziała Iwona Hartwich, posłanka Koalicji Obywatelskiej, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.
- Czekamy jeszcze na panią prezydentową. Pani Agata Duda powiedziała, że chętnie spotka się z protestującymi, jeśli dostanie zaproszenie. Wysłaliśmy dzisiaj zaproszenie. Jeśli pojawi się zarzut, że nie przyjdzie, bo to jest polityczne, to będzie nieprawdą. Pani prezydentowa nas zna – powiedziała mama niepełnosprawnego Kuby.
„Kubę trzeba umyć, ubrać, wozić na wózku. To jest piękny umysł, ale jest osobą niesamodzielną”
- Przede wszystkim jestem matką niepełnosprawnego dorosłego człowieka, którego moje państwo gnębi całe życie, nie daje po prostu żyć. Są stawiane fałszywe tezy, że my rodzice nie pozwalamy naszym dzieciom się usamodzielnić. Tą fałszywą tezę stawia właśnie min. Wdówik. Absolutna nieprawda, jak my mamy usamodzielniać nasze dzieci, skoro nie ma mieszkań chronionych? Kuba gdyby znalazł się w takim mieszkaniu, potrzebowałby asystenta przez 24 godziny – powiedziała Iwona Hartwich, dodając: - Kubę trzeba umyć, ubrać, wozić na wózku. To jest piękny umysł, ale jest osobą niesamodzielną.
„Gdyby byłoby tak dobrze, to na naszym proteście byliby wszyscy wielcy z PiS, łącznie z panem Kaczyńskim”
- Padają zarzuty, że osoby z niepełnosprawnościami, są tak naprawdę wykorzystywane instrumentalnie w tym sejmowym proteście. Minister Wdówik powiedział w dzisiejszy wywiadzie, że jest to element pewnej gry, którą pani Hartwich prowadzi na swój sukces wyborczy – powiedziała Beata Lubecka. - Czy to nie jest deja vu z 2018? Gdyby pan Wdówik sprawdził moją całą działalność na rzecz osób z niepełnosprawnościami, nie mówiłby takich bzdur. Od decyzji politycznych zależy nasze życie. Gdyby byłoby tak dobrze, to na naszym proteście byliby wszyscy wielcy z PiS, łącznie z panem Kaczyńskim. Te osoby się nie zjawią, dlatego, że boją się konfrontacji - stwierdziła Hartwich.
- Czy z ręką na sercu powie pani, że nie chodzi także o pani osobisty interes? – zapytała gospodyni programu. - Nie mam w tym żadnego prywatnego interesu. Powiem, że jeżeli będę tylko mogła to absolutnie tak, wystartuje do sejmu. Jestem praktycznie pierwszym posłem, który mówi tak głośno o osobach z niepełnosprawnościami. Jestem posłem, który biegał za Morawieckim, żeby zaszczepili przeciw COVID w pierwszej kolejności osoby z niepełnosprawnościami – odpowiedział posłanka Koalicji Obywatelskiej.
- Od czego jest poseł? Od tego, żeby pomagać najsłabszym. Przypominam rok 2014, kiedy do nas przychodzili posłowie Mularczyk, Ziobro z Cymańskim. Pani marszałek Witek mówiła „pani Iwonko, jak dojdziemy do władzy ro wam pomożemy, ta niska renta to jest skandal” – powiedziała Iwona Hartwich, podsumowując: - Na każdej płaszczyźnie PiS leży. Nie robili nic. Pan Wdówik nie robił nic. Nie da się zrobić systemu w tydzień.
@iwonahartwich: Minister Wdówik nie zna kosztów osób niepełnosprawnych
RadioZET.pl
Oceń artykuł