Magda Linette: Kolejnym moim krokiem będzie utrzymanie tego poziomu w przyszłych turniejach

31.01.2023 14:27

- Kolejnym moim krokiem będzie utrzymanie tego poziomu w kolejnych turniejach – powiedziała Magda Linette w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.

Magda Linette
fot. Radio ZET

 - Staraliśmy się, już od dłuższego czasu, pracować nad kontrolą emocji. Fajnie, że udało mi się mieć progres. Teraz kolejnym stopniem – poziomem będzie, aby to powtórzyć i utrzymać w kolejnych turniejach -  powiedziała Magda Linette, półfinalistka wielkoszlemowego Australian Open 2023 w grze pojedynczej. Trzecia najwyżej klasyfikowana polska zawodniczka w historii rankingu WTA, 22 rakieta świata w rankingu WTA, w  popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.

- Te trudne [wcześniejsze – red.] mecze  były bardzo ważne do tego, aby wyjść w ostatnich dwóch tygodniach i zagrać najlepszy tenis jaki mogę, wierząc w to, że mogę te dziewczyny pokonać – stwierdziła tenisistka.

- Rozgrzała pani serca Polaków, ale także zagraniczna prasę. Jeden z serwisów napisał o pani „Magiczna Magda Linette”. Jak udało się pani pokonać presję? – zapytała prowadząca.  - Miałam już wcześniej sporo trudnych losowań i meczów. Te momenty, kiedy obracałam te mecze na swoją stronę, były bardzo ważne – przyznała Linette.

- A już się pani oswoiła z faktem pokonania tak wielu rywalek?
- No właśnie nie bardzo. Jesteśmy już trochę zmęczeni, więc teraz wyjedziemy, odpoczniemy i zaczniemy przygotowywać się do kolejnych turniejów, wtedy zacznie to do nas docierać – powiedziała Magda Linette.
- Jaki cel zakładaliście jadąc do Australii? – zapytała Beata Lubecka.
- Celem pierwszym był drugi tydzień gry, bo to był próg, którego nie umiałam do tej pory przejść. Trzecia runda była dla mnie do tej pory za trudna i emocjonalnie – mentalnie nie wytrzymywałam całego meczu, żeby być stabilną – stwierdziła półfinalistka Australian Open.

„Nazywam to czyszczeniem techniki”

- Czyli nie chodziło o technikę?
- W tym wieku już nie da się zmienić techniki. Ja to nazywam czyszczeniem techniki. Bardziej trenuje się nad lepszym czuciem, rozwiązaniami taktycznymi, aby dodawać do gry nowe rozwiązania – tłumaczył popołudniowy gość Radia ZET.

- Czy mecz z Aryną Sabalenką był do wygrania?
- Pierwszy set był dość blisko. Osobiście trochę mi żal tego prowadzenia, bo miałam break’a i jak serwuje, to czuję się zazwyczaj pewnie na swoim serwisie. Później w tie break’u było trudno, nabrała wiatru w żagle i grała bardzo agresywnie.

- Dwa lata temu przeszła pani operację kolana i mówiła w wywiadach, że właściwie pogodziła się z tym, że to koniec kariery. Mówiła pani  „odbudowałam wszystko od zera”. Ile trzeba mieć siły w sobie? – zapytała prowadząca. - Sama się nad tym zastanawiam. To był trudny czas, bardzo dużo mnie kosztował. To była pierwsza moja taka operacja. Nie spodziewaliśmy tego. Ten czas bardzo mnie wzmocnił, musiałam rozstać się z osobami, które długo mi pomagały i zacząć budować swoje życie i team od nowa. Wymagało to odwagi i desperacji, żeby było lepiej. Niektóre rzeczy nie funkcjonowały tak, jakbym chciała – stwierdziła Magda Linette.

- W środę wylatuje pani na Florydę i tam przygotowania do kolejnego turnieju.
- Tam ma cały team, tam mam trenerów. Jest tam 20 dziewczyn z pierwszej setki, wiec mam z kim trenować. Dużo juniorów, juniorek. Jest to takie centrum tenisowe. Pogoda na Florydzie też nam sprzyja, a kolejne turnieje już za dwa tygodnie, bo to początek sezonu – nakreśliła sytuację Linette.

"Jako dziecko bardzo chciałam grać w tenisa. Wyprosiłam tę rakietę ze łzami w oczach"

- Na początku jako dziecko bardzo chciałam grać w tenisa. Wyprosiłam tę rakietę ze łzami w oczach. To już na początku wszystko było bardzo profesjonalne. Nawet ma to, co moi rodzice potrafili zaaranżować. Treningi okazały się codzienności, a szybko stałam się bardzo dobra -  powiedziała Magda Linette, półfinalistka wielkoszlemowego Australian Open 2023 w grze pojedynczej. Trzecia najwyżej klasyfikowana polska zawodniczka w historii rankingu WTA, 22 rakieta świata w rankingu WTA, w  popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.

 „Pierwszy raz zaczynamy sezon z bardzo fajnej pozycji, to pomaga”

- Jakie cele stawiacie sobie w najbliższym czasie?
- Chcemy utrzymać zdrowie i świeżość mentalną, bo tego grania już było dużo i będzie jeszcze więcej. To jest niesamowicie trudne. Pierwszy raz zaczynamy sezon z bardzo fajnej pozycji. To pomaga, ale wiemy, że oczekiwania są troszkę większe, więc będzie to nowa sytuacja, coś do czego będzie się trzeba przyzwyczaić i znaleźć swoją drogę w tym wszystkim – stwierdziła Linette, dodając: - Nie jestem w stanie nawet zmienić swoich planów na większe turnieje, póki co. Jadąc na każdy turniej chcę go wygrać. Zawsze to powtarzałam. Będzie ciężko, bo zwłaszcza po takich osiągnięciach bardzo wiele dziewczyn będzie chciało udowodnić, że są na tym samym poziomie.

- Sky is the limit?
- A może nawet jeszcze wyżej.

- Ile dziennie pani trenuje? Jak wygląda dzienna rutyna? – zapytała Beata Lubecka. - Coraz mniej i to się sprawdza. Obecnie zamykamy się w dwóch, dwóch i pół godzinach na korcie. Półtorej godziny ogólnorozwojówki. Siłownia dla mnie jest podstawą, żeby być zdrowym – odpowiedział popołudniowy gość Radia ZET. - Mam zbilansowana dietę. Potrafię trzymać się w ryzach, więc raz na jakiś czas pozwalam sobie na jakieś szaleństwo.

- Jak się pani relaksuje, ładuje akumulatory?
- W ciszy na kanapie. Z dobry serialem lub książką, żeby nie myśleć i odsunąć się od wszystkiego – odpowiedziała Magda Linette.

- Z trenerem Markiem Gellardem rozstaliście się, ale znów jesteście razem – przypomniała Beata Lubecka. - Wróciliśmy tak naprawdę po równym roku. Znam go bardzo dobrze, razem studiowaliśmy w Akademii. Miałam wrażenie, że nasze sprawy są niedokończone i możemy zrobić coś więcej – stwierdziła półfinalistka Australian Open.

- Musiałam trochę rzeczy w swoim życiu uporządkować, więc kiedy to się udało, miałam do podjęcia decyzję, czy dalej współpracować z Dawidem, który nie mógł poświęcić mi tyle czasu? Bardzo lubiłam z nim współpracować i cieszę się, że nadal jest koło nas, jest naszym kapitanem reprezentacji. Czy wrócić do Marka? – kontynuowała Linette:
- Udało się tak, że Mark także chciał wrócić, też ma dobre wspomnienia i może dać mi więcej. Zdobył jakieś dodatkowe doświadczenie i chciałby jeszcze raz spróbować, więc to bardzo ucieszyło. Odkąd się poznaliśmy, mieliśmy bardzo dobrą komunikację i on naprawdę bardzo dobrze mnie czuł. Umiał mnie ustawić pod względem technicznym. Mogłam czuć się komfortowo i w stu procentach zaufać.

- Trochę tych trenerów było w pani karierze. Pierwszy tata oczywiście.
- Jestem osobą, która na przestrzeni bardzo długiej kariery, bo to już 25 lat, nie zmieniam trenerów bardzo często. Raczej daję im szansę na dłuższy czas.

"Bardzo lubię „trawę”, sprawia mi to dużo frajdy…"

Słyszeliśmy, że bardzo pani lubi psy. "Jak zakończę karierę to będzie piesek adoptowany. One wynagradzają wszystko..."

Fani interesują się pani życiem prywatnym. Tutaj wszystko jest w porządku? "Troszkę są stare i błędne informacje...chyba nikt ich nie sprawdził"

RadioZET.pl