Tadeusz Kowalski: Rada nie jest urzędem cenzury. Ten moment też nie jest przypadkowy

04.01.2023 15:10

- Rada nie jest właściwa w tych sprawach, nie jesteśmy urzędem cenzury, ale ten moment też ie jest przypadkowy - powiedział Tadeusz Kowalski, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej.

Tadeusz Kowalski
fot. Radio ZET

- Rada nie jest właściwa w tych sprawach, od tego jest prawo prasowe. My nie możemy rozpatrywać rzetelności informacji, bo to nie jest zadanie Krajowej Rady. To może stwierdzić tylko sąd -- powiedział Tadeusz Kowalski, członek KRRiT, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej, o postępowaniu wszczętym przez Macieja Świrskiego, przewodniczącego KRRiT wobec stacji TVN.

Na stronie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji 30 grudnia 2022 r. została opublikowana informacja:

 (…) ” Postępowanie dotyczyć będzie w szczególności ustalenia, czy audycja pt. „Czarno na białym: siła kłamstwa” wyemitowana w programie TVN24 i TVN zawiera treści naruszające art. 18 ust. 1 i 3 ustawy z dnia 29 grudnia 1992 roku o radiofonii i telewizji, poprzez propagowanie nieprawdziwych informacji oraz działań sprzecznych z polską racją stanu i zagrażających bezpieczeństwu publicznemu.

Przewodniczący KRRiT będzie również badać w jakim stopniu ewentualne rozpowszechnianie nieprawdziwych i nierzetelnych informacji narusza warunki koncesji udzielonej TVN S.A. na nadawanie programu pn. TVN.

Sprawa ma związek ze skargą Przewodniczącego Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego Antoniego Macierewicza.”

- Przewodniczący ma do tego prawo, tak jak każdy członek może z urzędu przystąpić do jakiegoś postępowania. Tu sytuacja jest trochę dwuznaczna dlatego, że pan Macierewicz przysłał skargę do KRRiT w październiku, na to nastąpiła odpowiedź TVN, bo taka jest procedura – tłumaczył gość Beaty Lubeckiej. Zdaniem profesora: - Z urzędu stosujemy takie postępowanie, kiedy nie ma skargi, ale widzimy, że jest jakaś nieprawidłowość. Trochę jak prokurator, który wszczyna postępowanie z urzędu, mimo że ofiara się nie zgłosiła.

- Tu nie rozumiem dlaczego z urzędu, bo ta skarga została zgłoszona do KRRiT, nadawca się do niej odniósł, a skarga dotyczy sprostowania informacji nieprawdziwych zdaniem pana Macierewicza – stwierdził Tadeusz Kowalski, zaznaczając: - Rada nie jest właściwa w tych sprawach, od tego jest prawo prasowe. My nie możemy rozpatrywać rzetelności informacji, bo to nie jest zadanie Krajowej Rady. To może stwierdzić tylko sąd.Według profesora „są dwa tryby. Ktoś zwraca się do nadawcy o sprostowanie, a ono może odnosić się tylko do faktów, nie do ocen. Nadawca może takie sprostowanie zamieścić, jeśli uzna, że jest ono uzasadnione. Tadeusz Kowalski: Jeżeli nadawca nie zgadza się na sprostowanie, można udać się do sądu. Wtedy sąd może nakazać nadawcy sprostowanie informacji, które nie są prawdziwe.” 

„Nie jesteśmy urzędem cenzury. Rada ma trzy zadania: wolność słowa, prawo do informacji i ważny interes społeczny”

- Gdyby jednak nadawca nie chciał zamieścić tego sprostowania, wówczas KRRiT mogłaby interweniować, bo nadawca narusza obowiązujący porządek prawny – tłumaczył prof. Kowalski. - My nie jesteśmy urzędem cenzury, tylko jesteśmy Radą, która ma trzy zadania: wolność słowa – z której pan Świerczek i nadawca korzystają, po drugie prawo do informacji – i to dokładnie jest wypełnione i wreszcie ważny interes społeczny.

„Tu wszystkie okoliczności działają na korzyść nadawcy. Czy poglądy Macierewicza są racją stanu?”

- Przyznam, że nie rozumiem, dlaczego takie postępowanie wszczął przewodniczący KRRiT – powiedziała Beata Lubecka. - Ja też nie rozumiem, tym bardziej, że w art. 18 ustawy o radiofonii i telewizji nie ma w ogóle takiego zapisu o propagowaniu nieprawdziwych informacji – padła odpowiedź popołudniowego gościa Radia ZET. - Oczywiście przewodniczący powołuje się też na kwestie bezpieczeństwa i racji stanu, ale konia z rzędem temu, kto pokaże mi tu jakąś jednoznaczną definicje racji stanu. Czy poglądy pana Macierewicza są właśnie tą racją stanu?

- Czy, w taki razie, to są działania o charakterze cenzorskim? – zapytała prowadząca. - Do końca nie wiem, bo nie wiem na czym ma polegać to postępowanie. To w ogóle nie było przedmiotem posiedzeń Rady. Przewodniczący nikomu o tym nie powiedział. Sam dowiedziałem się od osoby przypadkowej. Sama Rada nigdy na ten temat nie procedowała, nie rozmawiała, nie ma żadnej uchwały, żadnego stanowiska, czy polecenia dla przewodniczącego, żeby podjął aktywność w tym zakresie.

„Moment nie jest przypadkowy. W mojej opinii jest to próba odwrócenia uwagi”

Czy możliwe jest, żeby KRRiT cofnęła, albo skorygowała koncesję TVN? - Skorygować koncesji się nie da. Nie sadze, aby w warunkach koncesji był obowiązek, o którym wspomina art. 18. Ponieważ pewne warunki są narzucone, jeśli chodzi o treść, jedynie nadawcy publicznemu – tłumaczył profesor - Media niepubliczne korzystają z wolności słowa i tu są trochę inne procedury. Prawa prasowego, wolności słowa i to jest zasada nadrzędna.

- Myślę, że ten moment nie jest przypadkowy. W mojej opinii jest to próba odwrócenia uwagi. Po pierwsze od pozwu Donalda Tuska skierowanego przeciwko Wiadomością, gdzie według wszelkich przekazów, mamy jednoznacznie do czynienia z mową nienawiści. Przestaliśmy o tym rozmawiać, a to bardzo ważny fakt polityczny, ale też i merytoryczny – powiedziała Tadeusz Kowalski, dodając drugi powód: - Po drugie ma to być tzw. efekt mrożący. Ma powiedzieć wszystkim mediom, które będą zbyt krytyczne wobec władzy, uważajcie, bo wasza koncesja może być zagrożona. Trzeba sobie zdawać sprawę, że kara w tym przypadku to jest ponad 7 mln. zł., więc to nie są kwoty banalne.

"W KRRiT próbuje się nieudolnie wprowadzać wzorce, o których słyszeliśmy z Rady Polityki Pieniężnej"

- Samo wycofanie koncesji byłoby niezwykle ryzykowną decyzją. Mogłaby narazić obywateli na ogromne straty, bo pieniądze musiałyby pójść z budżetu. Nie wyobrażam sobie takiej decyzji. Ja takiej decyzji na pewno nie będę popierał - powiedział Tadeusz Kowalski, członek KRRiT, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, w popołudniowym Gościu Radia ZET u Beaty Lubeckiej. - Przewodniczący podjął taką decyzję bez konsultacji z innymi członkami Rady, przynajmniej nie ze mną. Jest rzeczą kuriozalną, że my o takiej sprawie dowiadujemy się z mediów, że nie udostępniono nam tego pisma. Nie uprzedzono nas również o tym, że wpłynęła odpowiedź na odpowiedź, czyli drugie pismo – kontynuował gość Beaty Lubeckiej.

„Jedno z posiedzeń KRRiT utajniono. Pierwszy raz w historii Krajowej Rady”

- Myślę, że są to niedobre wzorce, o których słyszeliśmy z Rady Polityki Pieniężnej. Próbuje się nieudolnie je wprowadzać. Była już taka próba podjęta. Jedno z posiedzeń KRRiT utajniono. Pierwszy raz w historii Krajowej Rady – powiedział Tadeusz Kowalski. - Czy tam było coś wyjątkowego objętego tajemnicą państwową? Przecież nie macie certyfikatów bezpieczeństwa – zapytała prowadząca. - Mamy. Wszyscy mamy certyfikaty dostępu do informacji ściśle tajnych. W odróżnieniu od różnych menadżerów, którzy niekoniecznie mają – odpowiedział profesor, dodając: - To nie było nic tajnego. Wtedy ta sprawa utajniania w RPP stanęła na porządku dnia i być może zapatrzył się w te wzorce. Niedobre wzorce. Być może szybko uświadomiono mu, że regulamin na to pozwala, ale nie stoi nad ustawą o ochronie informacji niejawnych.

Beata Lubecka: - Jaka będzie w tej sytuacji rola przewodniczącego? Tadeusz Kowalski: - To jest ciekawe, bo art. 18 daje możliwość zastosowania art. 53, gdzie teoretycznie przewodniczący, nawet bez uchwały Rady, mógłby wydać decyzję o ukaraniu nadawcy. Czy się zdecyduje? Nie wiem. 11 lutego na posiedzeniu Rady będę domagał się, żeby przewodniczący przedstawił informację na temat swojego wystąpienia, okoliczności i przesłanek prawnych.

- W Radzie jesteśmy na stosunkach bardzo oficjalnych. Ja bardzo dbam, żeby to były stosunki bardzo oficjalne. Nie ma między nami żadnych tzw. relacji towarzyskich.

"Państwo, jako państwo w ogóle nie powinno posiadać mediów"

RadioZET.pl