Polacy przerażeni, a minister chce się kąpać. "To polski Czarnobyl! Dlaczego nas nie ostrzegliście?"
Mieszkańcy z położonych nad Odrą miejscowości są wściekli na spóźnione reakcje rządu i bagatelizowanie problemu skażenia rzeki. Czarę goryczy przelała konferencja wiceministra infrastruktury, który w Cigacicach (woj. lubuskie) stwierdził, że osobiście wykąpie się w rzece. Tymczasem z Odry wyławiane są kolejne tony śniętych ryb, a na rządzących spływa ogromna fala krytyki.

Skala katastrofy ekologicznej na Odrze szokuje Polaków. W kolejne dni sierpnia z rzeki wyławiane są tysiące ton śniętych ryb. U martwych zwierząt potwierdza się poparzenia skrzeli silnie żrącą substancją.
W piątek poinformowaliśmy, że sprawie przyjrzeli się również Niemcy (Odra jest na jej dolnym odcinku rzeką graniczną). Nasi zachodni sąsiedzi stwierdzili, że wykryto w rzece poziom toksycznej rtęci o tak wysokim stężeniu, że na urządzeniach zabrakło skali. Analizy mają zostać powtórzone.
Odra zanieczyszczona rtęcią. "To Hiroszima. Dlaczego milczeliście?"
Ludzie są zdezorientowani, gdyż władza zdawkowo informuje o katastrofie i jej skali. - Przecież myśmy się w tej rzece kąpali, jedliśmy z niej ryby. Alerty RCB przychodzą czasem kilka razy dziennie. A teraz? Nic! - mówili w czwartek wściekli mieszkańcy Cigacic (woj. lubuskie), czekając na konferencję z ministrami.
Wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski spierał się na brzegu rzeki z przedstawicielkami Stowarzyszenia 515, które zajmuje się edukacją na temat rzek. - Czyli jest bezpiecznie? To może pan wejdzie do rzeki? - Wejdę. Tylko pozwólcie mi się przebrać - powiedział polityk. Na deklaracji się skończyło.
- Dlaczego od tygodnia milczeliście? Co z naszym bezpieczeństwem? To jest Hiroszima! Macie obowiązek monitorować rzekę! - krzyczeli do polityków mieszkańcy.
"To Polski Czarnobyl!", "Katastrofa ma wymiar europejski"
"Z każdą wiadomością o skali, jak słusznie się pisze mordzie popełnionym na Odrze, zaczyna być widać, że to polski Czarnobyl. I dostrzeżony o wiele później przez polski rząd, niż sowieckie władze dostrzegły ich" – napisał w sieci Waldemar Kuczyński, były minister i dziennikarz.
"Wystarczył JEDEN DZIEŃ Niemcom, aby zdiagnozować problem zanieczyszczonej wody nad Odrą, śniętych ryb i ginącego środowiska. Katastrofa ekologiczna związana z wodą w Odrze była znana Ministerstwu Klimatu i Środowiska oraz Wodom Polskim od dwóch tygodni. I nie zrobili w tej sprawie nic".
"SLD poległ na Odrze, był 1997 rok. Powódź i nieadekwatne reakcje. Dziś PIS może powtórzyć ten scenariusz. Katastrofa ma już wymiar europejski" – napisał Bogdan Zdrojewski, były prezydent Wrocławia.
Inni internauci również nie zostawiają na rządzących suchej nitki. Na Twitterze możemy przeczytać m.in.:
"Nie lubię straszenia Czarnobylem, ale motyw tuszowania i bagatelizowania skali skażenia, wykrycia skażenia przez zachód i wjazdu dygnitarzy partyjnych, obwiniania przeciwników politycznych, pokazówka i rzucenie wojska to mi się tylko z ZSRR kojarzy",
"Kiedy myślę o Odrze, to się cieszę, że nie mamy elektrowni atomowej",
"Przez lata rodziły się dzieci z uszkodzeniami mózgu. Rtęć kumulowała się w rybach. U nas nawet ryby nie wytrzymały w Odrze, tyle tam rtęci. Co dalej?".