Oceń
Od końcówki lutego do mediów trafia coraz więcej bulwersujących informacji o brutalnych pobiciach i hejcie, których dopuszczają się wobec swoich rówieśników nastoletni oprawcy. Zaczęło się od tragedii, do której doszło w Zamościu - tam grupa kilkunastoletnich agresorów skatowała na śmierć 16-letniego Eryka. Po tych dramatycznych doniesieniach sprawy potoczyły się lawinowo. Polska dowiedziała się o pobiciach dzieci w Pruszkowie, Białej Podlaskiej czy Jaworznie.
We wtorek lokalne media nagłośniły sprawę - kolejnego już - pobicia nastolatka w Bełchatowie. Tym razem sprawa nie zakończyła się tylko na fizycznej agresji. 15-letni chłopak padł też ofiarą fali hejtu. Doszło do tego, że rówieśnicy stworzyli jego "nekrolog". "Dostał wp******, niech spoczywa w pokoju" - napisano na grafice ze zdjęciem chłopca.
- Zawsze byłam przekonana, że to moje dzieci zobaczą mój nekrolog, ale nigdy nie podejrzewałam, że będzie odwrotnie - mówiła w rozmowie z portalem ebe24.net matka chłopca.
Pobicie nastolatka w Bełchatowie. Napastnicy zabrali go z przystanku
Należy nadmienić, że do pobicia doszło w listopadzie ubiegłego roku. Od tego czasu rodzice chłopca walczą ze skutkami tego, co spotkało ich syna. Interweniowali już w szkole i na policji. Zdecydowali się też nagłośnić całą sprawę za pośrednictwem mediów. - Dopóki starczy nam sił, będziemy nagłaśniać tę sytuację, żeby inni rodzice przewali milczenie, mieli odwagę iść na policję i mówić o tym, że takie rzeczy się dzieją - deklarowali zgodnie.
Wiadomo, że napastnicy "złapali" swoją ofiarę na przystanku. Nie przeszkadzało im, że było tam mnóstwo ludzi. Podeszli do chłopaka i siłą zaciągnęli go w ustronne miejsce. Tam zaczęła się gehenna. - Zaczęli go filmować, wypytywać o przynależność do klubów, nie chciał się określić, bo piłką się po prostu nie interesuje - mówiła matka 15-latka.
- Bili go po całym ciele, były ciosy w brzuch, klatkę piersiową i głowę. Początkowo nie mogliśmy uwierzyć w to, co zobaczyliśmy. Byliśmy przekonani, że to film pobrany z internetu, ale po chwili mąż rozpoznał na nagraniu naszego syna, a właściwie bluzę, w której poszedł tego dnia do szkoły - opisywała kobieta.
Dodała, że "nie mogła uwierzyć własnym oczom". - Serce matki się kroiło. Brutalność tego pobicia, tych ciosów, które dostawał raz po raz w głowę, te kopniaki i słowa wypowiadane przez gapiów. Byliśmy przerażeni oglądając to, jak można się tak zachowywać i jeszcze podkręcać całe to towarzystwo, żeby uderzać, i żeby ciosy były coraz silniejsze - mówiła matka ofiary.
Pobity nastolatek z Bełchatowa. Rodzice zobaczyli w sieci jego nekrolog
W pierwszych godzinach po pobiciu nastolatek nie chciał opowiedzieć o nim rodzicom. Po kilku dniach zdecydowali się jednak przejrzeć jego telefon. Trafili na grupę w mediach społecznościowych, na której nastolatkowie publikowali nagrania i fotografie wyśmiewające ich syna. - Wyśmiewali się ze wszystkiego, opisywali całą akcję z pobicia, to, że syn upadł i nie reagował. Hejt dotyczył jego wyglądu, a nawet frekwencji w szkole - mówił ojciec nastolatka.
To też na tej grupie rodzice zobaczyli nekrolog syna. - Jest wstawione zdjęcie z jego datą urodzenia i datą śmierci, jest jego zdjęcie i krzyże. Pod zdjęciem pojawiła się duża liczba komentarzy w stylu, że pochowają go w lesie, czy zaprowadzą na kolejną ustawkę - dodała zrozpaczona matka.
Po tym szokującym odkryciu małżeństwo obudziło syna w środku nocy. Chłopak wyjaśnił, że nie mówił im o niczym, bo sądził, że to był jednorazowy incydent i teraz rówieśnicy mu odpuszczą. Tak się jednak nie stało, a hejt i zastraszanie się nasiliły. Nastolatkowi dano do zrozumienia, że "będzie dostawał w****** co tydzień". Gdyby tego było mało, uczniowie urządzili sobie swoiste polowanie na chłopca. W szkołach pojawiły się plakaty z jego zdjęciem i napisem "WANTED" (z ang. poszukiwany).
- Wiemy o tym, bo dostaliśmy zdjęcie od kolegi syna, który uczy się w innej szkole. Był zdziwiony i zastanawiał się, co takiego się dzieje, że w szkołach pojawiły się takie plakaty. Po prostu urządzili sobie na niego polowane - mówił ojciec chłopca w rozmowie z lokalnymi mediami.
- Gdy cała sprawa ujrzała już światło dzienne, syn podszedł do mnie i powiedział: "Mamo, jeśli tak ma wyglądać dorosłe życie, to ja tego nie chcę". On nie był gotowy na taką szkołę średnią, spotkanie takich ludzi - mówiła matka ofiary.
Nagrania trafiły do dyrektorki. "Nie chcę tego oglądać"
Jak już wspomnieliśmy, gdy rodzice dowiedzieli się o nagonce na ich syna, postanowili interweniować. Pierwsze kroki skierowali do szkoły. Najpierw spotkali się z wychowawczynią chłopca, której pokazali wszystkie materiały, które znaleźli w sieci. Kolejne spotkanie było z dyrektorką szkoły, ta stwierdziła jednak, że "nie ma tematu".
- Poprosiłam męża, żeby pokazał pani dyrektor nagrania. Na koniec pokazaliśmy też nekrolog syna. Przesunęła to rękoma po stole, powiedziała, że to jest sprawa pozaszkolna i nie chce tego oglądać. Dla pani dyrektor nie było tematu, mimo że powiedzieliśmy jej, że syn ma szkole stalkerów, którzy wysyłają mu wiadomości, śledzą go i namierzają - relacjonowała matka 15-latka.
Sprawa pobicia nastolatka z Bełchatowa trafiła na policję
Rozmowa z dyrekcją nie przyniosła skutki, rodzice skierowali się więc do bełchatowskiej policji. Funkcjonariusze przyjęli zgłoszenie, zastanawiali się jednak, czemu to małżeństwo, a nie szkoła je składa. - Proszę to pytanie skierować do szkoły - odpowiedziała kobieta.
Małżeństwo zgodnie twierdzi, że postawa policji w tej sprawie była godna pochwały. Mundurowi wyjaśnili im, że sytuacja jest złożona i dlatego postępowanie ciągnęło się dość długo. Ostatecznie okazało się, że zamieszane jest w nią 12 osób. - Pięć młodych osób zostało w obecności rodziców lub opiekunów przesłuchanych w charakterze nieletniego sprawcy czynu karalnego. Siedem osób przesłuchano w charakterze świadka - mówiła Iwona Kaszewska, oficer prasowa bełchatowskiej policji.
Ostatecznie 15-latek został przeniesiony do innej szkoły. - Syn tego nie chciał, ale wielokrotnie z nim rozmawialiśmy. Musiał zmienić placówkę. Wczoraj zadał nam pytanie: "dlaczego on?" - mówiła matka chłopca.
Pobiciem nastolatka zajmie się Kuratorium Oświaty
Portal ebe24.net informuje, że próbował skontaktować się z dyrektorką ZSP nr 2 w Bełchatowie. Ta przekazała jedynie, że nie jest upoważniona do udzielania żadnych informacji na ten temat.
Rodzice 15-latka złożyli też zawiadomienie do Kuratorium Oświaty. "Jego pracownicy zapoznają się z materiałami. Jak poinformowała Anna Skopińska, dziś trudno o konkretny komentarz do tej sprawy, ale wszystko wskazuje na to, że do ZSP nr 2 zostanie wysłana kontrola, która będzie miała za zadanie prześwietlić to, co się wydarzyło i co dzieje się w placówce" - piszą lokalne media.
Wiadomo też, że matka chłopca skontaktowała się z Rzecznikiem Praw Dziecka i Prokuraturą Generalną. Obie instytucje wyraziły chęć podjęcia interwencji w tej sprawie.
RadioZET.pl/Ebe24.net
Oceń artykuł