Obserwuj w Google News

Antykremlowscy partyzanci: wyzwolimy całą Rosję, od Biełgorodu po Władywostok

3 min. czytania
01.06.2023 11:40
Zareaguj Reakcja

"Wyzwolimy całą Rosję" - zapowiada Legion Wolność Rosji w najnowszym oświadczeniu wideo. Przekazano w nim również, że wspierający Ukrainę partyzanci rosyjscy znajdują się na granicy rosyjskiej i "wkrótce" wejdą na jej terytorium. 

Legion Wolność Rosji
fot. Nexta/Twitter (screen)

"My, Legion Wolność Rosji, jesteśmy teraz blisko granicy naszej ojczyzny. Wkrótce ponownie wkroczymy na terytorium Rosji, aby przynieść wolność, pokój i spokój. Grajworon (jedna z przygranicznych miejscowości - red.) to dopiero początek - mówi na filmie jeden z partyzantów.

"Z powodu tchórzostwa wojskowych szakali Władimira Putina zdobyliśmy wiele trofeów, dzięki czemu będziemy mogli lepiej uzbroić naszych kolegów. Zamierzamy wyzwolić całą Rosję, od Biełgorodu po Władywostok, aby biało-niebiesko-biała flaga wolności mogła zostać podniesiona w Moskwie" - pada w filmie stwierdzenie.

Redakcja poleca

Rosja. Bojownicy zapowiadają kolejne rajdy w głąb kraju

Również Rosyjski Korpus Ochotniczy (druga z partyzanckich organizacji antykremlowskich Rosjan w Ukrainie) opublikował w czwartek oświadczenie, z którego wynika, że po raz kolejny walczy na terytorium Rosji i "wkrótce znajdzie się na obrzeżach Szebiekina (miejscowość w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim - red.) - podał ukraiński portal Unian. "Zostańcie w domach i nie martwcie się! Bojownicy Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego nie walczą z cywilami" - głosi jeden z bojowników w opublikowanym materiale filmowym.

W czwartek od rana rosyjskie media donoszą o walkach na terenie rosyjskiego obwodu biełgorodzkiego - pisze Unian. Rosyjskie kanały w mediach społecznościowych informują, że Szebiekino "zostało zaatakowane przez sabotażystów w czołgach". Rosyjska propaganda donosi też, że w nocy jeden z pocisków trafił w budynek miejscowego oddziału Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a część mieszkańców miejscowości ewakuowała się.

W poniedziałek Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji oświadczyły, że przekroczyły granicę i "wyzwalają" spod panowania władz w Moskwie miejscowości przygraniczne. Ukraiński wywiad wojskowy powiadomił, że grupy te "prowadzą operację w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim", co jest "konsekwencją agresywnej polityki reżimu Putina i inwazji wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy".

Redakcja poleca

Wojna w Ukrainie. Rosyjscy partyzanci grożą rajdem na Moskwę

Władze ukraińskie zapewniły, że nie są zaangażowane w działania zbrojne w obwodzie biełgorodzkim i podkreśliły, że ich uczestnicy to obywatele Rosji. W środę dowódca Korpusu powiadomił, że ochotnicy weszli 42 km w głąb obwodu biełgorodzkiego. Dodał, że najaktywniejsza faza działań już została zakończona, ale operacja trwa. W czwartek Rosyjski Korpus Ochotniczy poinformował o ponownym wejściu na terytorium Rosji.

Również w środę brytyjski dziennik "The Times" opublikował wywiad z dowódca Legionu Wolność Rosji, posługującym się pseudonimem Cezar. - Rosyjscy partyzanci, którzy zaatakowali z terenu Ukrainy siły Kremla, mają tysiące chętnych do dołączenia do nich i będą kontynuować naloty przez granicę; gdy ich siły będą wystarczająco duże, zaatakują Moskwę"- powiedział bojownik.

Dodał, że poniedziałkowy rajd na obwód biełgorodzki miał na celu wsparcie planowanej kontrofensywy Ukrainy, ale zarazem służyć jako kampania rekrutacyjna i zachęta dla Rosjan do obalenia Putina. - Rosjanie mogą skontaktować się z naszymi przedstawicielami, przejść dokładne prześwietlenie ich przeszłości oraz przez proces selekcji i wstąpić w szeregi legionu po odpowiednim przeszkoleniu. Dostają się na Ukrainę przez niektóre neutralne państwa graniczące. Mamy stały napływ rekrutów, który wciąż rośnie - wyjaśnił Cezar.

Opowiedział też, że partyzanci byli zaskoczeni chaotycznym oporem ze strony rosyjskich wojsk i prowadzonym na oślep ostrzałem w rosyjskich osadach.

- Jednostki Federalnej Służby Bezpieczeństwa uciekły (...). Wzięliśmy jeńców wojennych i zdobyliśmy pojazdy. W miarę jak posuwaliśmy się w głąb Rosji, wkrótce ściągnięto regularne jednostki wojskowe, w tym artylerię i lotnictwo. Zaskoczyło nas to, że - podobnie jak w Czeczenii, Syrii i na Ukrainie - strzelali na oślep do domów cywilów. Nie obchodziło ich, że cywile mogą ucierpieć. Po prostu strzelali w kierunkach, w których myśleli, że możemy się znajdować - mówił w wywiadzie.

RadioZET.pl/PAP