Tajemnicza śmierć dzieci. Mieszkańcy w szoku. "Nigdy czegoś takiego nie widziałem"
Nie żyją 17-letni chłopiec i 12-letnia dziewczynka. Do tragedii doszło na plaży w Bournemouth w Anglii. W sprawie wszczęto śledztwo. Policja bada kilka hipotez.

Tajemnicza śmierć dzieci w Anglii w hrabstwie Dorset. 17-letni chłopiec i 12-letnia dziewczynka nagle zniknęli w wodzie. Zmarli w szpitalu w środę po południu. Ośmiorgu innym dzieciom pomocy udzielono na miejscu. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Bournemouth. 17-latek i 12-latka nie żyją. Policja apeluje do świadków
Policja w Dorset poinformowała, że wszczęto dochodzenie. Pod lupą służb jest mężczyzna po czterdziestce, który według policji przebywał w tym czasie z małoletnimi w wodzie. Został on aresztowany pod zarzutem nieumyślnego spowodowania ich śmierci.
Policja badała hipotezę, jakoby przyczyną wypadku na plaży było uderzenie łodzi w pływaków. Sugestię tę jednak odrzucono. Służby potwierdziły w czwartek, że „wstępne dochodzenie wskazuje na to, że w czasie incydentu nie było fizycznego kontaktu między łodzią a osobami w wodzie”.
Policja wyjaśnia okoliczności tajemniczej śmierci dzieci. - Słyszeliśmy nadlatujące helikoptery, więc wiedzieliśmy, że stało się coś poważnego – powiedział Sky News Tom Saunders, surfer, który pomagał w akcji ratowniczej. Na plaży przebywały wówczas tysiące ludzi.
Paul Moyce, 61-latek cytowany przez portal Daily Mail, relacjonował, że według niego poszkodowane osoby skakały do morza z molo. - Pewnie porwał ich prąd. Mieszkam tu od 61 lat i nigdy czegoś takiego nie widziałem - mówił.
- Nasze myśli są z rodzinami młodych ludzi, którzy zginęli tragicznie. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wesprzeć ich bliskich - oświadczył detektyw Neil Corrigan. Zaapelował o zgłaszanie się na policję świadków tragedii. - Rozumiem, że plaża była bardzo zatłoczona w czasie incydentu. Proszę o kontakt z każdego, kto ma informacje, które mogą pomóc w śledztwie - podsumował.